Wpisz i kliknij enter

Igor Boxx – Kabaret

Słuchanie do namysłu.

Na początku podam listę osób odpowiedzialnych za ten album. To się może okazać przydatne dla niektórych. Igor Boxx (wł. Igor Pudło) połowa duetu Skalpel, twórca muzyki elektronicznej. Wilhelm Sasnal, autor symbolicznej okładki, malarz. Konieczne jest również podanie skąd się wzięły inspiracje. Główna związana jest z filmem „Kabaret” w reżyserii Boba Fosse`a opowiadającym o dojściu nazistów do władzy w Niemczech. Dokładnie rzecz biorąc twórca opracował na nowo kilka tematów muzycznych z tego filmu posiłkując się przy tym coverami Davida Bowiego, The Doors i Abby, a od siebie dodając „pięść” nowych kompozycji. Wszystko jasne? No to posłuchajcie.

Igor Boxx nie wziął na warsztat muzyki z legendarnego musicalu bez potrzeby. Jak podaje sam muzyk jego płyta „to reakcja na odradzanie się faszyzmu i szowinizmu w Polsce i na świecie”. Przy takich pobudkach sięgnięcie po tę inspirację wydaje się oczywiste. Już od pierwszego „Willkommen” słychać, że Polak miał ciekawy pomysł na przeróbkę. Otóż z czysto spektaklowego entourage’u zrobił kraftwerkowy, minimalistyczny i zwiastujący niebezpieczeństwo utwór. Patrząc na układ utworów łatwo dojść do wniosku, że układają się w zamkniętą całość, o czym zaświadcza choćby drugi, z wymownym tytułem, utwór „Strange Days” Doorsów.

Pola do interpretacji nie zostawia też „Nasi Nazi”. Co innego przeróbka „Money, Money”. Kabaretowa przewrotność została zastąpiona tworem algorytmu komputerowego. Zaraz potem zwiększamy ilość słów „money” i do gry wchodzi Abba. W układzie przeróbek najgorzej wypada „Heroes” Davida Bowiego. Oczywiste i potraktowane z przesadnym szacunkiem. Ciekawie robi się środku płyty. Wkurzona kompozycja Boxxa „Marsz Szram”  oraz następujący po niej „Tommorow Belongs To Me”. W przypadku tego drugiego dźwięk przegrywa z obrazem.

Myślę, że „Egzrocysta” przykuje najwięcej uwagi, a jednocześnie przyczynić się może do gorących dyskusji ze względu na głos Polaka, którego wszyscy znają. Po drugie przez zbitkę słów z której układa się jasny przekaz, nie przymierzając, będący echem filmu „Kler”. Najznakomitsza przeróbka wypada pod sam koniec. Chodzi o „Cabaret”, który stracił wszystkie cechy dixielandowego stylu, a zastąpiony został posępną, kaskadową elektroniką. Ciarki na plecach wywołuje również upiorny, marszowy „Finito”. Jasny jest cel tego ćwiczenia. Nawet jeśli ktoś uzna to za pedagogiczne pouczenie to i tak uważam, że warto upominać się o sprawy zasadnicze i wyrażać sprzeciw przeciw faszyzmowi. Niech historia XX wieku czegoś nas nauczy.

Wyd. własne | 2018
Bandcamp
Strona oficjalna







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy