Wpisz i kliknij enter

jacaszek – lo-fi stories


otrzymujemy wreszcie elektroniczną polską płytę, która nie jest kolejną kalką post-post-autechrowskich, klikających czy chill-outowych brzmień aktualnie „trendowych” na zachodzie. być może tak krytyczna ocena stanu nowej polskiej elektroniki to niesprawiedliwe uogólnienie, trudno jednak na naszym rynku o krążek, który zaskoczy wreszcie czymś własnym, czymś nowym, jednocześnie zaś będzie na tyle skutecznie promowany, iż nie trafi tylko i wyłącznie do krewnych i znajomych twórcy.
takie labele jak requiem czy gusstaff próbują zmienić tą sytuację: łukasz pawlak promuje młodych i wydaje interesujące elektroniki-ambienty, gusstaff zaś objął opieką i wydał materiał „lo-fi stories” michała jacaszka, próbując jednocześnie jak najlepiej krążek wypromować – inna sprawa, iż „lo-fi stories” to płyta, którą promować na naszym rynku bezwględnie należy. tak jak pisałem we wstępie – jacaszkowi udało się zrobić muzykę zaskakującą. kluczem do sukcesu okazał się pomysł sięgnięcia po stare polskie czarne płyty z bajkami dla dzieci. polewając samplowane fragmenty tych winylowych historyjek interesującą elektroniką artysta osiągnął znakomity efekt: stworzył płytę będącą zbiorem prawdziwych elektronicznych opowieści, zróżnicowanych klimatycznie i z pomysłem zaaranżowanych. „jaka tam zawieja” – mówi „samplowany” stanisław brudny a my otrzymujemy kolejne porcje bajkowych dźwięków, które opowiadają nam o „rzeczy tajemnej”, zabierają w „rejs”, zmuszają do „ucieczki”, w końcy prowadzą do „ducha puszczy” – wszystko zaś zdaje się być małym teatrzykiem absurdu, który przypomina choćby ostatnie dokonania pram [muzyka jacaszka jest jednak bardziej delikatna i beztroska]. prócz sampli, skreczy i generowanych przez komputer podkładów na „lo-fi stories” pojawiają się również „żywe” instrumenty, na których zagrał sam jacaszek [mamy więc gitarę, skrzypce, wszelkiego rodzaju przeszkadzajki]. wraz z płytą otrzymujemy książeczkę z kolażami ilustrującymi każdy z kawałków. te pokraczne rysuneczki, wycinanki i akwarele świetnie podkreślają klimat „lo-fi stories” sprawiając, iż o tym projekcie chce się mówił używając wyłącznie zdrobnień. mamy więc opowiastki, historyjki, różnego rodzaju instrumenciki i inne muzyczne skrawki. sam jacaszek – radiowiec i twórca muzyki ilustracyjnej daje również koncerty, podczas których opowiada bajki zawarte na „lo-fi stories”. podobno grane na żywo nie tracą one żadnego ze swych walorów, co więcej, świetnie się w klubowych warunkach odnajdują.
oby jak najwięcej dowodów na to, iż w naszym kraju można robić prawdziwie nową muzykę. i choć lo-fi opowiastki są dla słuchacza na początku dość trudne, wymagają cierpliwości i uwagi – z czasem potrafią ująć swym dziwacznym klimatem. „jaka tam zawieja” mówi bajkowy miś – jacaszek może zawiei na rynku tą płytą nie zrobi, jednak swą muzyką zaproponował wreszcie naprawdę oryginalną estetykę.

2004







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy