Wpisz i kliknij enter

Psapp – The camels back


Dla mnie bomba, tego rodzaju eksperymenty inspirują mnie do odkurzania zakopanych na strychu instrumentów. Na wyprawy w poszukiwaniu dźwięków często udają się utalentowane siostry Bianca i Sierra z duetu CocoRosie. I chwała im za to.
Najnowsza, trzecia płyta Psapp zatytułowana „The camels back” brzmi właśnie jak zatłoczony sklep z zabawkami. Za sprawą wszelkiej maści keybordów oraz mechanicznego kurczaka Brunhilde powstaje muzyczny skansen, targowisko różności, jarmark dźwięków. Z całej tej maskarady Galia Durant i Carim Clasmann potrafili o dziwo wyjść z klasą i nie poplamić sobie rąk kiczem.
Żwawy opener „I want that” mógłby z powodzeniem zabrzmieć na prywatce zorganizowanej w opustoszałym mieszkaniu Holly Golightly. Szumne wejścia trąbek i łoskot baniek mydlanych subtelnie drapują przestarzałe brzmienie.
Gromki tamburyn, rozżarzone smyki, mnogość grzechotek i cymbałków w „Part like waves” komponują się w baśniową historię z dreszczykiem. Tytułowe „The Camels back” snuje się leniwie jak szept zaspanego dziecka wyczekującego pierwszej gwiazdki.


Mocnym akcentem albumu jest „Fickle ghost”, przypominający stylistykę właściwą Beady Belle, z muskającymi tonami skrzypiec, rozbieganymi klawiszami i nutami rozmytego jazzu. „Somewhere there is a record of our actions” opatula aurą naiwnych lat 60-tych, piejących z zachwytu nad urodą polnych kwiatów. Kawałek dopieszczony został jeszcze brzękiem odskakujących kapsli, stopniowo rozpływającym się w mgle wokalizy Galii.
Nie brak na płycie instrumentalnych pasaży. Pierwszy z nich, „Marshrat”, jest jak popis szaleńca, który dyryguje orkiestrą grzechotek, brzęczących monet i wystukujących rytm łyżeczek. Zaś „Homicide” stanowi miniaturę pokrzywionych dźwięków nastawianego zegara z kukułką zmiksowanych z szelestem skrzypiącego fotela. „Parker” to retro w najczystszej postaci. Przywodzi na myśl lata 30-te, ton rozstrojonego pianina w nocnym klubie, kobiety z puklami włosów pozwijanymi w ślimaki palące długie papierosy… Na scenie szaleje trąbka a gdzieś z oddali sączy się odgłos stepowania…
Przy tej ilości ochów i achów pointa wydaje się zbędna.
2008







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
es
es
15 lat temu

Oh musze koniecznie przesluchac, bo Psapp nigdy nie zawodzi. Sympatyczna recenzja, a szczegolnie wstawka o Lulu Mae Barnes 😉

ST
ST
15 lat temu

Super lubię tę płytkę, fajna recka

Polecamy