– Z jednej strony żenujące kiksy dźwiękowe, z drugiej zaś potworna rzeczywistość przedstawiona w postaci liryków osadzonych w realiach peerelowskiego feminizmu – tak Filip Szałasek pisze dziś o płycie „Ballady i Romanse”.

– Z jednej strony żenujące kiksy dźwiękowe, z drugiej zaś potworna rzeczywistość przedstawiona w postaci liryków osadzonych w realiach peerelowskiego feminizmu – tak Filip Szałasek pisze dziś o płycie „Ballady i Romanse”.