Tim Shaw vel Tim Exile to taki trochę człowiek renesansu epoki ponowoczesnej: posiada wykształcenie akademickie (filozofia) i muzyczne (skrzypce), konstruuje własny hardware i software, nagrał też dwa cenione longplaye dla Planet Mu: „Pro Agonist” i „Tim Exile’s Nuisance Gabbaret Lounge”, zawierające mocną mieszankę IDM-u, breakcore’u oraz drum- i drill’n’bassu. Transfer Shawa do Warp Records zrodził naturalne przypuszczenia co do zmiany stylistyki, ale chyba nikt spodziewał się aż tak radykalnej wolty, jaką Brytyjczyk serwuje na swoim najnowszym albumie – „Listening Tree”.
Pod spiętrzonymi, zgrzytliwymi konstrukcjami słychać wcale chwytliwe melodie.Przyciągająca wzrok okładka to czysty postmodernizm, który naturalnie przekłada się na zawartość dźwiękową. Niczym najdokładniejszy sejsmograf, Tim Exile bezbłędnie wyczuł to, co wprawia głośniki w drgania od co najmniej trzech dekad, a następnie pociął wszystko na strzępy, skleił w innym porządku i poddał całość licznym manipulacjom dźwiękowym i producenckim sztuczkom, w rezultacie tworząc coś nowego i zarazem znajomego. „Listening Tree” wypełnia gęsto przefiltrowana przez cyfrowe wynalazki popowa wrażliwość.
Pod spiętrzonymi, zgrzytliwymi konstrukcjami słychać wcale chwytliwe melodie. Na tym nie koniec, albowiem Shaw zdecydował się śpiewać w manierze wahającej się od Dave’a Gahana do Bernarda Sumnera, deklamując teksty w stylu „Zawołaj archeologów, by odkopali twoje dziedzictwo i zabrali cię do domu” (wybitnie depeszowy „Fortess” ze szczyptą Gary’ego Numana). Słychać to już w pierwszym numerze: intrygujący „Don’t Think We’re One” wywołuje nieodparte skojarzenie z Depeche Mode z okresu „Ultra”.
Ale już drugiego numeru nie da się porównać z niczym, nawet jeśli na myśl przychodzi spotkanie London Elektricity i Jackson And His Computer Band: „Family Galaxy” rozpoczyna się niepozornie, od leniwego tempa, widmowych przestrzeni gdzieś w tle i zniekształconego wokalu. Ale tempo powoli wzrasta, rytm komplikuje się coraz bardziej i nagle kawałek skacze do około 180 bpm, przeradzając się w nieprzywidywalną mini-symfonię galopujących breaków, tłustych basów, przestrzennych syntezatorów oraz ekstatycznych zaśpiewów. „Family Galaxy” to dla Shawa utwór tej samej wagi, co „Tomorrow Never Knows” dla Beatlesów. A przecież to dopiero drugi numer…
Każda następna kompozycja domaga się wzmianki. Perwersyjne electro ciążące w stronę warpowych patentów rytmicznych w „Pay Tomorrow”. Narkotyczny, mocno połamany „Bad Dust”. “There’s Nothing Left of Me But Her and This”, czyli glitch-hopowy killer z atmosferą, jakiej nie powstydziłby się projekt Phoenecia na genialnej płycie “Brownout”. Kawał wybornego, mrocznego drum’n’bassowego mięcha w “When Every Day’s a Number”. Pędzące na złamanie karku beaty, miażdżące basy i zaangażowany wokal w „Carouselle”. Oszczędny, minimalistyczny finał w postaci „I Saw The Weak End”.
Wreszcie rewelacyjny utwór tytułowy – epicki, niemal stadionowy hymn będący nie tylko najlepszym obok „Family Galaxy” fragmentem płyty, ale też kolejnym nawiązaniem do Depeche Mode. Tyle że na ostatnim longplayu Gore’a i spółki nie ma nawet jednej tak dopieszczonej, przebojowej i porywającej (wsparty masywnym syntezatorem refren!) piosenki jak „Listening Tree”.
Przedziwny to album, bezkompromisowy i gwałtowny w swojej różnorodności, a przez to niełatwy w odbiorze i równie trudny w ocenie. Tim Exile jest twórcą nietuzinkowym i uzdolnionym, z drugiej strony zdarza mu się za dużo i niepotrzebnie kombinować, tak jakby zachłystywał się możliwościami technologii i własnym talentem. „Listening Tree” potrafi przytłoczyć swoją intensywnością, jednak w szerszej perspektywie jest to bez wątpienia kawał świeżej, odważnej i niepowtarzalnej muzyki.
Warp Records, 2009

Numer „I Dont Know Where Im Going” (z singlea Family Galaxy) solidnie wychłostał moją przysadkę mózgową 😛
Doskonała płyta, znakomicie zrealizowana, nr 2 zabija swoją dynamiką. Polecam
Musiałoby się wydarzyć coś naprawdę wspaniałego by zdetronizować ten album w roku 2009.
nie potrafie przestac sluchac tej plyty
slyszalem ja juz z 20 razy i za kazdym razem kikedy wydaje mi sie, ze juz dosc kolejny odsluch sprawia, ze podba mi sie jeszcze mocniej 🙂
najlepsze IMHO na plycie to Fortress i Carouselle
Juz sie nie moge doczekac jego wystepu w Katowicach!
Ja za to ze 3 razy się za nią zabierałem i niestety nie mogę dotrwać do końca…
wciąż nie mogę pozbierać szczęki z podłogi po pierwszym odsłuchu tej płyty, wow!!
popieram, zabiera przynajmniej miesiąc odsłuchiwania z życia ;(