Wpisz i kliknij enter

Midival Punditz – Hello Hello


Początki projektu Midival Punditz sięgają 1997 roku, kiedy to Gaurav Raina i Tapan Raj postanowili w twórczy sposób połączyć różnorodne oblicza muzyczne swojej ojczyzny: bogatą tradycję muzyki klasycznej, indyjski pop tworzony głównie na potrzeby bollywoodzkich filmów i zachodnią muzykę klubową. Dość szybko udało im się podpisać kontrakt z amerykańską wytwórnią Six Degrees Records i już w 2002 roku zadebiutowali bardzo udanym albumem „Midival Punditz”, który swoim eleganckim eklektyzmem wprowadził indyjską muzykę w XXI wiek.

W ciągu kliku lat od wydania debiutu Punditz stali się jednymi z wiodących zespołów nurtu asian underground, a ich muzykę stawia się na równi z dokonaniami artystów takich jak Talvin Singh, Tabla Beat Science, Badmarsh & Shri, czy Nitin Sawhney. Swój trzeci album duet przygotował w ścisłej współpracy z inną prominentną postacią tej sceny, Amerykaninem indyjskiego pochodzenia, Karshem Kale. Zagrał on na gitarze, perkusji i klawiszach, jest również współautorem większości kompozycji. To właśnie dzięki tej wszechstronnej ingerencji trzeci album delhijczyków wyraźnie odstaje od ich wcześniejszych dokonań.

„Electric Universe” otwiera się przeciągłą partią fletu bansuri, który jest najczęściej pobrzmiewającym na płycie indyjskim instrumentem. Chwilę potem otrzymujemy zgrabnie przybrudzony bas i czytelnie połamany bit, na tle których pobrzmiewa przepuszczona przez Vocoder partia wokalna. W kluczowym momencie znów pojawia się flet i towarzysząca mu ostra, syntetyczna melodia. Ten prosty, ale znakomicie wyegzekwowany zabieg jest równocześnie wyrazem artystycznego credo Punditzów: łączenia nowego ze starym, wysokiego z niskim, fuzją wyrafinowanej technologii i surowego piękna indyjskiego instrumentarium. W „Tonic” spotykamy podobne rozwiązania, ale zamknięte w bardziej mglistej i niejednoznacznej kompozycji. Tu zderzenie dwóch muzycznych światów jest jeszcze bardziej namacalne: eteryczna wokaliza wyśpiewana w archaicznym hindi (słowa zaczerpnięto z wiersza Kabira, XV-wiecznego poety-mistyka) napotyka na melodeklamację we współczesnej mieszance hindi i angielskiego.

Inspiracje rockową ekspresją zdradzają dwa kolejne utwory. „Atomizer” to napędzany na przemian gitarowymi i syntezatorowymi riffami osobliwy mariaż electro i bhangry, gdzie monotonie uderzający dhol jest dopełnieniem syntetycznego bitu. W „Four Sticks”, sięgając do repertuaru Led Zeppelin, Punditz prezentują duży rozmach aranżacyjny. Sekcja instrumentów smyczkowych i dętych wdaje się w rozbudowany dyskurs z fletem i bębnami dhol, a cała kompozycja wydaje się być delikatnym flirtem z estetyką bollywoodzkich soundtracków.

W „Naina Laagey” Punditz nawiązują do stylistyki poprzednich dwóch albumów; głęboki, nieco nosowy wokal zostaje otoczony łagodnymi melodiami gitary, pianina i fletu oraz doprawiony szczyptą subtelnej elektroniki. Podobnie kojący, a nawet liryczny efekt widzimy w „Sun Mere Sanam”, zaśpiewanym z wielkim wyczuciem przez stałego współpracownika Punditz – Vishala Vaida. „Desolate”, z udziałem dwóch wokalistów, to już prawdziwa eksplozja temperamentu: podsycany gitarowym paliwem utwór ma finał, który jest być może najbardziej efektownym momentem płyty. Kolejnym mocnym akcentem jest „Har Ek Baat”; tekst pochodzi tu z wiersza Mirzy Ghaliba, a rozbiegana perkusja nadaje utworowi motoryczny i taneczny charakter. Instrumentalny „The Lucky One” pozbawiony jest etnicznych elementów, to dynamiczny numer przesycony mnogością elektronicznych efektów budujących bogatą przestrzeń. Smakowitym zwieńczeniem krążka jest kameralna, niemal intymna parafraza „Electric Universe” zaśpiewana przez Karsha Kale.

„Hello Hello” jest znakomitym dowodem artystycznego rozwoju indyjskich producentów. Dzięki udziałowi licznych gości rozwinęli oni wyrazisty i odważny styl, będący tyglem często odległych i zaskakujących inspiracji. Raina, Raj i Kale potrafili zbudować uniwersalny język i wykreować naturalne, witalne i niejednoznaczne brzmienie, które stoi na pograniczu gatunków i kultur. To muzyka o ściśle nowoczesnej formule i jednocześnie dobitnie indyjskim charakterze. Producenci nie sprowadzili etnicznych elementów do roli ozdobników, nie podążyli też za żadną z mód w muzyce elektronicznej, udowadniając, że można tworzyć brzmienia atrakcyjne dla ludzi Zachodu i czerpać przy tym dumę z własnej tożsamości kulturowej.

http://www.punditz.com
http://www.myspace.com/punditz
http://www.sixdegreesrecords.com
Six Degrees Records, 2009







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy