Antologia przemijania.
Ellen Renton – utalentowana, szkocka poetka związana z teatrem i różnorakimi projektami audiowizualnymi ponownie łączy siły z rodakiem Neilem McDonaldem znanym pod pseudonimem Lord of The Isles. Epka opatrzona zaledwie katalogowym numerem wydawniczym „Whities 029” wydana w Maju 2020. roku skupiała się na kinematograficznych aspektach przemijania. Zachwycony swoistym flow poetki – muzyk postanowił tchnąć w jej melodeklamacje odrobinę powietrza, przestrzeni i piękna szkockich krajobrazów.
Rok później spotkali się, aby ponownie wymienić się dźwiękowymi i aranżacyjnymi pomysłami, które sfinalizowane zostały jako filmowa miniatura ku czci skalistego wzgórza znanego jako The Storr.
Na „My Noise is Nothing” – duet, również, skupia się na pięknie krajobrazów i nieprzewidywalności natury, aczkolwiek warstwa liryczna tekstów o wiele mocniej dotyka tematów: izolacji, zagubienia, stawiania granic, a także nieodwracalnego zacierania tychże. Wspomnieć należy, że deklamowany materiał tekstowy powstawał podczas pandemii, co wyjaśnia, poniekąd, melancholijny „mindset” artystów. Piękny dla ucha i osobliwy akcent poetki dodaje namacalnego akcentu szkockiej tożsamości narodowej do „pejzażowego” brzmienia duetu.
Otwierający płytę „Let the Colours Flood In” to doskonały popis możliwości warsztatowych Neila – rozmyte, oldschoolowe syntezatory i sporo przestrzeni. Utwór przechodzi płynnie w „A Discovery”, który jest świetnym dowodem na to, jak zgrany jest to duet i w jaki sposób melodeklamacje współgrają z muzyką. Żaden z wygenerowanych dźwieków nie wychodzi przed szereg słów recytowanych przez Ellen Renton. Zdarza się, że muzyka prowadzi narrację i akcentuje ważniejsze frazy tekstu – zawsze z elegancją i wyczuciem.
„For a Burning World” i tytułowy „My Noise is Nothing” nieśmiało odstają od reszty kawałków na albumie ze względu na zawartość „przełamanych” beatów.
Przejście z rozmytych szkockim deszczem pocztówek dźwiękowych w estetykę broken beat w ogóle nie koliduje z siłą przekazu i rytmiką frazy. Fakt, że w, zaledwie, dwa dni od wydania – płyta niemal na pniu wyprzedała się w oficjalnych kanałach dystrybucji sieciowej dowodzi na to, że mamy do czynienia z jedną z najważniejszych płyt w tym roku (przynajmniej dla mnie). Chętnym na nośnik winylowy radzę pospieszyć się z zamówieniem przez Bandcamp, gdzie ostatnie egzemplarze są jeszcze dostępne.
29 września 2023 | Whities
Profil na BandCamp »