Wpisz i kliknij enter

Bez odgórnych wskazówek – rozmowa z Job Karma

Wrocławska grupa Job Karma powraca z nowym albumem „Punkt”. Stało się to pretekstem do naszej rozmowy ze współzałożycielem formacji – Maćkiem Fretem.

Zacznijmy od nietypowego pytania: czy sądzisz, że żyjemy w czasach ostatecznych?
(śmiech) Myślę ze film trwa nadal, do końca daleko, choć akcja staje się momentami przewidywalna, a gość przed nami bez opamiętania napycha żołądek popcornem i zapija colą.
(śmiech) Pytałem nie bez powodu. W jednym z wywiadów opowiadających o waszej wizycie w Czarnobylu, powiedziałeś, że patrząc na opustoszone miasto Prypeć, usłyszałeś głos: „Tak będzie wyglądał koniec”. Czy to oznacza, że Twoim zadaniem zagłada naszej cywilizacji nastąpi w wyniku wymknięcia się wysoko zaawansowanych technologii spod kontroli człowieka?
Wizyta w Czarnobylu, związana z realizacją naszej poprzedniej płyty i filmu, zrobiła na mnie dosyć przytłaczające wrażenie. Namacalne obcowanie z „pomnikiem” ludzkiego błędu, który doprowadził do katastrofy na ogromną skalę, tworzy przestrzeń do refleksji i namysłu. Kto jest w stanie zagwarantować, że chora ambicja i brak wyobraźni jednego człowieka nie doprowadzą do totalnej zagłady? Nie mamy na to raczej wpływu, ale warto być świadomym pewnych faktów. Efektem naszego wyjazdu było audiowizualne przedstawienie, które miało za zadanie prowokować do myślenia oraz niejako w artystyczny sposób „mitologizować” obszar kojarzony z porażką ludzkiej myśli technicznej i dramatem setek tysięcy ludzi narażonych na skażenie radioaktywne.

Wydaje się, że konflikt między człowiekiem a maszyną, cywilizacją przemysłową a naturą, jest głównym motywem twórczości Job Karmy.
Zajmujemy się problemami współczesnego społeczeństwa – nie tylko w sferze dźwiękowej, ale także poprzez film, instalacje i performance art. W multimedialnym cyklu „Rytuał”, którego idea wyszła od Arka, za każdy razem podejmujemy inną tematykę. W sferze artystycznej ekspresji rozkładaliśmy dotąd na czynniki pierwsze takie relacje i zagadnienia jak: człowiek – maszyna („Młodzi po stronie maszyn”), człowiek – sacrum („Ecce Homo”), człowiek – media („Rytuał mediów”), człowiek – natura („ZOO Terra”), Holocaust („Kombinat zagłady”), nieodpowiedzialne obcowanie ze zdobyczami techniki („Tschernobyl”) i kryzys gospodarczy wywołany niezrozumiałymi dla zwykłego śmiertelnika przepływami finansowymi i operacjami bankowymi („Rytuał – Recesja -Retorsje – Bang!”).
Kiedy Job Karma rozpoczęła swą działalność pod koniec lat 90., W pełni rozkwitała estetyka post-techno. Wy jednak zwróciliście się w stronę industrialu i ambientu. Czy to, dlatego, że to właśnie w tych gatunkach znaliście najpełniejsze muzycznie odzwierciedlenie wspomnianych w poprzednim pytaniu idei?
Nigdy nie staraliśmy się być na siłę modni i na tzw. czasie. Jestem zdania, że naprawdę dobra i autentyczna muzyka jest ponadczasowa, a co za tym idzie ciężko jest jednoznacznie zdefiniować okres jej powstania bez odpowiedniej wiedzy. Estetyka postindustrialna jest i była najbliższa temu, co chcemy poprzez muzykę, obrazy i live performance wyrażać. Postulaty głoszone przez pionierów kultury industrialnej, takie jak: multimedialność, taktyka szoku, autonomia organizacyjna czy wykorzystanie anty-muzyki są dla nas wciąż aktualne.

W waszej muzyce nie brak ciekawych odniesień do duchowości. Z jednej strony sięgacie do centrum chrześcijańskiego świata, ilustrując drogę krzyżową Chrystusa, czego efektem był album „Hecce Homo”, a z drugiej – umieszczacie swe nagranie na kompilacji „Chaosmos.pl”, zbierającej dokonania artystów inspirujących się okultyzmem. Skąd ten dualizm?
„Chaosmos.pl” miał prezentować dokonania artystów inspirujących się w swojej pracy zachodnią tradycją ezoteryczną a nie okultyzmem. Choć ja postrzegam ten album jako zestaw prac wielowątkowych i niejednoznacznych – jako świat muzyki, której wewnętrzny kosmos jest dynamiczny i niepodlegający zdefiniowaniu, intuicyjny i psychodeliczny. Znam osobiście większość muzyków, którzy zaprezentowali się na tej kompilacji i sądzę, że ich odczuwanie w tej materii jest podobne, choć środki wyrazu niejednokrotnie inne. Job Karma – jak już wspomniałem – odnosi się przede wszystkim do problemów współczesnego społeczeństwa, a zanikająca duchowość jest jednym z jego istotnych aspektów. W filmie „Ecce Homo” (wydanym później na DVD), którego premiera odbyła się w ramach spektaklu multimedialnego „Oto człowiek” w gotyckiej katedrze Marii Magdaleny we Wrocławiu, motyw drogi krzyżowej jest tylko alegorią osamotnienia w tłumie i odrzucenia przez masy jednostki silnie zindywidualizowanej. Postawiliśmy pytanie – co by się wydarzyło, gdyby Chrystus żył w drugim tysiącleciu? Uświęcony tradycją temat został więc ubrany w nową szatę. W założeniu była to praca o umasowieniu, powszechnej konsumpcji, odarciu z duchowości, życiu w dobie globalnej promocji, gdzie wszelka szczerość i autentyczny przekaz zostaje stłamszony. Pozostaje tandeta propagowana przez mass media. Sugestywne ukazanie samotności i presji otoczenia metaforycznie przeciwstawia jednostkę zuniformizowanej masie. To nie było wyznanie chrześcijańskiej wiary, ale podobnie jak w przypadku innych tematów, którymi się zajmujemy – opowieść o czasach kryzysu uniwersalnych wartości. Stawianie pytań, bez definiowania odpowiedzi.
Stałym członkiem waszego składu jest Arek Bagiński. Jak doszło do rozpoczęcia przez Was współpracy, owocującej przekształceniem Job Karmy w multimedialny projekt?
Właściwie współpracujemy od samego początku, czyli pierwszego koncertu w marcu 1998 roku, kiedy to występ Job Karmy stanowił oprawę muzyczną wystawy Arka zorganizowanej w Szczecinie z okazji Międzynarodowego Dnia Walki z Rasizmem. Od tego czasu wizualną oprawą koncertów zajmuje się Arek oraz zaprzyjaźnieni artyści wideo – Wojtek Majewski i Rafał Zaremba. Początkowo były to abstrakcyjne, psychodeliczne filmy miksowane z dokumentami historycznymi przywołującymi obrazy II wojny światowej, ulicznych zamieszek czy przepływów finansowych. Dosyć szybko wizualizacje te ustąpiły miejsca bardziej wyrafinowanym pracom wideo, głównie czarno-białym animacjom tworzonym na bazie ręcznych rysunków i grafik Arka, które to później stały się znakiem rozpoznawczym naszych live performance.
Okładka waszej nowej płyty – „Punkt” – ozdobiona jest właśnie grafiką Bagińskiego. Sugeruje ona symbiotyczne połączenie futurystycznej technologii z archetypowym prymitywem. Czy to klucz do odczytania zawartości myślowej albumu?
Okładka „Punktu” pochodzi z multimedialnej instalacji „Globalika”, która kilka lat temu była prezentowana podczas biennale WRO. Była to swego rodzaju kostka Rubika umieszczona w przestrzeni wirtualnej. Każda ściana symbolizowała jeden z kontynentów naszego globu. Układaniu towarzyszyły charakterystyczne dla danych obszarów geograficznych dźwięki – sample. Odbiorca, mieszając elementy kostki/kontynentów – uzyskiwał zaskakujące efekty, które jednak zawsze stanowiły jedność. W przeciwieństwie do słynnej kostki, każda kolejna kompozycja ścian mogła stanowić ostateczne rozwiązanie. Przekaz był więc czytelny. Na okładce wykorzystaliśmy rzut na płaszczyznę wszystkich ścian kostki, tak więc każdy panel okładki symbolizuje jeden kontynent.

Pod względem muzycznym powracacie na „Punkcie” do brzmień z drugiej połowy lat 80. Jest tu miejsce chociażby na taneczne EBM w stylu Clock DVA („You Are The Key”) czy metaliczny industrial spod znaku Test Department („TerrorVizja”). Skąd ten zwrot?
Job Karma, jak to ktoś zabawnie określił – zawsze „zalatywała starą dobrą elektroniką”. „Punkt” nie jest więc celowym ukłonem czy zwrotem w stronę brzmień drugiej połowy lat 80-tych. Z pewnością fakt, iż głównie używamy oryginalnych starych syntezatorów analogowych, starając się unikać o ile to możliwe wtyczek i instrumentów wirtualnych, ma na to duży wpływ. Z drugiej strony nie da się ukryć, że jestem wielkim fanem muzyki, która wtedy powstawała, uważam, wbrew wielu obiegowym opiniom, iż obok rewolucyjnej drugiej połowy lat 70., był to bardzo dobry okres dla muzyki, a przytoczone przez Ciebie zespoły wywarły duży wpływ na naszą edukację muzyczną i ich płyty zajmują honorowe miejsce w naszych zbiorach.
Wydaje się, że o ile te bardziej melodyjne i rytmiczne nagrania z płyty są skierowane „na zewnątrz” (ciało, taniec, ruch), tak te ambientowe – do „wewnątrz” (sfera marzeń, snów, psyche, dusza) człowieka. W ten zaskakujący sposób powstaje całościowy obraz osoby ludzkiej. Czy taka kompletność wizji była waszym celowym założeniem czy powstała w sposób naturalny?
„Punkt” nie jest płytą koncepcyjną, jak choćby poprzedni „Tschernobyl”. Jest to raczej zestaw utworów, które zarejestrowaliśmy na przestrzeni ostatnich trzech lat w różnych miejscach. Nic nie było zaprogramowane z góry, ten materiał dojrzewał i nabierał ostatecznego kształtu dłużej niż nasze poprzednie produkcje. W tym czasie miało miejsce wiele istotnych wydarzeń i zmian w naszym życiu osobistym, materiał naturalnie zmieniał się wraz z nami. Nagrywaliśmy, kiedy czuliśmy, że jest na to odpowiedni moment i miejsce, bez pośpiechu. Indywidualny odbiór – bez żadnych odgórnych wskazówek – jest tu jak najbardziej na miejscu, cieszę się, że całość może być postrzegana w sposób, o którym mówisz.
Nie na darmo mówi się o muzyce Job Karmy, że jest „soundtrackowa”. Większość nagrań z „Punktu” naszpikowana jest samplami z filmów. W jaki sposób je wyszukujecie i dobieracie?
Pierwsze kryterium doboru to odpowiedni ładunek emocjonalny próbki dźwiękowej, adekwatny do tego, co w danym utworze chcemy wyrazić. Korzystamy zarówno z filmów, jak i archiwalnych audycji czy nagrań. Najstarsza próbka dźwiękowa, jaka zaadoptowaliśmy do naszej muzyki to nagranie ceremonii szamańskiej zarejestrowanej w 1913 roku bezpośrednio na płytę gramofonową. Drugie kryterium stanowią sample uzyskiwane na zasadzie chirurgicznego wykrajania pojedynczych słów/sentencji i montowania ich w nowy kontekst zdaniowy, jak np. w utworze „You Are The Key”.
Wydanie płyty w OBUH-u zobowiązuje do perfekcyjnego brzmienia. „Punkt” dobrze prezentuje się w tym kontekście. Czy to zasługa „geniusza analogowego brzmienia” – inżyniera Piotra Nykiela, który dokonał masteringu materiału?
Mimo, iż do nagrania płyty wykorzystywaliśmy głównie analogowe instrumenty elektroniczne, to płytę zarejestrowaliśmy w domowym studio wyposażonym w komputery, tak więc „ciepłe” brzmienie analogowe zostało zapisane w formacie „chłodnej” cyfry. Piotr spędził nad masteringiem tego materiału wiele godzin, a jego praca polegała w dużej mierze na tym, aby cyfrowo zarejestrowany dźwięk nabrał ponownie analogowego kopa i oddechu, jednym słowem jak to określił Wojcek – „aby słoń dostał skrzydeł”. Z ostatecznego brzmienia jesteśmy bardzo zadowoleni i wdzięczni dozgonnie Piotrowi.
Tytuł wspomnianego utworu „You Are The Key” oznacza „Ty jesteś kluczem”. Czy to wskazuje, że waszym zdaniem przyszłość człowieka i świata, to czy nastąpi koniec naszej cywilizacji czy nie, zależy od nas samych?
Jak wiadomo człowiek jest częścią natury, a zarazem największym pasożytem, który na niej żeruje, a niszcząc ją niszczy siebie. W kontekście tego stwierdzenia, oczywistym jest fakt, iż to ludzka głupota i krótkowzroczność będą przyczyną końca cywilizacji. To jednak chyba odległy termin, bliższym wydaje się zmierzch kultury Zachodu, który już powoli obserwujemy. Historia kołem się toczy, imperia i cywilizacje upadały i upadają, a człowiek i tak niczego się z tego nie nauczył. Wpływu na to jednak zbyt dużego nie mamy – na szczęście mamy swoją muzykę.

www.jobkarma.pl
www.myspace.com/jobkarma







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
godzilla
godzilla
13 lat temu

Job Karma to jest klasa sama w sobie! Polecam!

Polecamy