Wpisz i kliknij enter

Tim Hecker – Harmony in Ultraviolet

W 1973 roku dwóch panów używając prymitywnego, lekko zmodyfikowanego magnetofonu szpulowego nagrali dwie, parunastominutowe kompozycje, po czym zadowoleni z efektu, jaki uzyskali, lecz bez większych nadziei na sukces komercyjny swojego dzieła, zapisane taśmy odstawili do archiwum na blisko rok. Tym samym byli jednymi z pierwszych, którzy w świadomy sposób przyczynili się do stworzenia nowego gatunku muzycznego ochrzczonego z czasem nazwą Ambient. ‘No Pussyfooting’, bo o tym albumie mowa, dziś uważany jest za pionierskie dzieło, które pomyślnie przeszczepiło ducha dokonań minimalistów muzyki klasycznej na pole eksperymentów z instrumentami elektronicznymi. Zaś jego twórcy – Robert Fripp oraz Brian Eno – zyskali sobie miano ojców chrzestnych gatunku, który dziś, jak chyba żaden inny, wykorzystuje nowinki techniczne związane z cyfrową obróbką dźwięku.

‘Harmony in Ultraviolet’ momentami przypomina przeszukiwanie pasma radiowego, z tą jednak różnicą, iż naszym celem nie jest znalezienie mocnego sygnału nadającej stacji, a wsłuchiwanie się w to, co znajdziemy w trakcie jej szukania. Nakładające się na siebie szczątkowe melodie zatopione w szumie białym, trzaski potencjometru. Ekspresjonistyczny muzyczny obraz stworzony przez Heckera, wykorzystującego paletę wykreowanych przez siebie dźwięków, uwiedzie nas tym bardziej, im więcej czasu mu poświęcimy. Odrzucenie konwencjonalnych brzmień instrumentów oraz zatarcie większości poszlak mogących naprowadzić nas choćby na słaby trop metrum, w jakim nagrany został dany utwór, może zaowocować eksplozją skojarzeń, którymi nasza świadomość będzie próbowała dopasować słyszane dźwięki do wspomnień wyłowionych z pamięci. Mózg łatwego zadania nie ma, a Hecker zdaje się nie pomagać mu za wiele, z rzadka jedynie puszczając oko tytułami utworów, byśmy w poszukiwaniach nie zapuścili się za daleko (‘Stags, Aircraft, Kings and Secretaries’), lub wskazując skrót ułatwiający mariaż naszych myśli z muzyką (‘Spring Heeled Jack Flies Tonight’). Jednak przez większość podróży będziemy pozostawieni sami sobie, bez asekuracji w postaci okrzepłych, dobrze znanych naszym uszom muzycznych środków wyrazu. Na fale Heckerowskiego ultrafioletu warto wypłynąć pod osłoną nocy, kiedy zarówno światło dzienne jak i wszelkie bodźce jemu towarzyszące, mogące utrudniać odbiór muzyki, nikną.

Wykład o harmonii, jaki prezentuje nam Kanadyjczyk, zaczyna się od quasi-symfonicznej inwokacji, która powoli zatapia się w zniekształconej plamie Herców. Ryk rozciągniętych w czasie akordów walczących o prawo bytu z opadającą na słuchacza kaskadą bezlitosnego szumu drażniącego zmysły po chwili ustępuje balsamicznym, klawiszowym nutom przynoszącym autentyczne ukojenie. ‘Harmony in Blue’ będący swoistym, albumowym katharsis jest ostatnią przystanią przed skokiem w drugą, odmienną nieco stylistycznie część płyty. ‘Radio Spiricom’, zdradzający Heckerowskie fascynacje rockową, gitarową złością jest dobrym przykładem na to, że krucha równowaga między melodią i wirem destrukcji ani na chwilę nie zostaje zachwiana. Album, choć w głównej mierze skonstruowany z kompletnie odhumanizowanych i syntetycznych dźwięków, przez blisko pięćdziesiąt minut oddziałuje na ludzką percepcję będąc niesamowitym transmiterem emocji – nieokreślonego smutku, lęków egzystencjalnych, a nawet strachu.

Finałowa suita wlewająca w uszy coraz to nowe fale spiętrzonej fonii, których interferencja z czasem słabnie, aby ostatecznie wygasnąć, pozostawi słuchacza na środku dźwiękowego Solaris – żywego oceanu będącego tworem równie fascynującym, co trudnym do sklasyfikowania i przyrównania do istniejących już treści.

Kranky | 16.10.2006

5/5







Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
5 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
formalina
formalina
14 lat temu

dobre płyty zawsze warto wspominac – patrz recencować , niewazneczy mają 5 10 czy 15 lat , piszcie drodzy recencenci.

Goldfinger
Goldfinger
14 lat temu

Oczywiscie – osobny dzial z klasyka, to bylaby fajna sprawa.

stachman
stachman
14 lat temu

Sens jakis jest… Nie sami tu wielcy znawcy i wyjadacze…;) ale moze jakis kacik klasyki bylby lepszym rozwiazaniem mix z premierami…

Goldfinger
Goldfinger
14 lat temu

Po co zaczynają się pojawiać w NM recenzje płyt sprzed 4-5 lat? To nie ma sensu.

ataxiaa
ataxiaa
14 lat temu

solaris będzie, ale 24 października w Krakowie …

Polecamy

Job Karma – Ebola

Trzecia płyta wrocławskiego zespołu powraca po szesnastu latach od wydania w wersji winylowej i kompaktowej.