Wpisz i kliknij enter

The Chemical Brothers – Further

 

Tom Rowlands i Ed Simons, których twórczość od momentu wydania debiutanckiego ‘Exit Planet Dust’ jest wyznacznikiem jakości dla producentów szeroko pojmowanej muzyki elektronicznej, wydali swój siódmy już album – pięćdziesiąt minut muzyki rozpisanej na zaledwie osiem utworów zebranych pod zuchwałą nazwą ‘Further’. Tytuł jest niczym innym jak symboliczną rękawicą rzuconą przez Chemicznych Braci pod własne nogi. Wyzwanie wcale nieproste biorąc pod uwagę całokształt ich dokonań z ostatnim albumem ‘We Are The Night’ na czele, którego przeskoczyć wydawać by się mogło łatwo nie będzie.

Z cyfrowego zgiełku wyłania się jednostajny rytm na tle którego aksamitny kobiecy śpiew w anielskiej oprawie rozpościera kojącą uszy melodie, by zaraz ustąpić miejsca nabierającej prędkości amplitudzie dźwiękowych zniekształceń. Rakieta, do której wsiadamy słuchając ‘Escape Velocity’ szybko nie wyląduje. Jej siłą napędową są gęste syntezatorowe brzmienia, z których na taką skalę Chemiczni Bracia jeszcze nie korzystali, co nie przeszkodziło im w tworzeniu naprawdę pięknych melodii – słusznie promujący album utwór Swoon jest jednocześnie delikatny i potężny. Imponuje majestatycznym motywem przewodnim przeplatanym zwiewnymi żeńskimi wokalizami. Przebojowych momentów znajdziemy zresztą niemało, gdyż wedle zapewnień duetu premierowy materiał został wykrojony z paru godzin gotowych nagrań. Nie ma tu więc miejsca na przypadek nie mówiąc już o jakimś brużdżącym całokształt zapychaczu. W każdej minucie słychać, jak wielką radość sprawia Braciom proces twórczy mimo blisko dwudziestoletniego doświadczenia, które w przeszłości skutkowało czasami powrotem na wyjeżdżone już przez nich tory.

Idée fixe przyświecającą pracy nad albumem było stworzenie muzyki przeznaczonej specjalnie do prezentowania jej na żywo, co jest z pewnością odpowiedzią na rosnące nieustannie zainteresowanie ich występami na wszelkiego rodzaju festiwalach – od Glastonbury po Coke Live Festiwal. Dlatego też na próżno szukać tu kolaboracji, które nierzadko były kluczowymi substratami w dźwiękowych reakcjach brytyjskich alchemików – prym wiodą tu kompozycje instrumentalne. Zapominając także o big beatowych korzeniach, lecz nie o historii muzyki elektronicznej, czego dowodem są znajomo brzmiące podrygi klawiszowego kombajnu, który spopularyzował Pete Townsend z The Who, siódma studyjna receptura okazała się na tyle innowacyjna i skuteczna, iż według mnie ‘Further’ ma już zapewnione topowe pozycje w rankingach podsumowujących muzyczny początek dekady. Chemiczna fonia, której energia znajduje ujście w kontrolowanych wodospadach herców spadających na słuchaczy wpatrzonych w wizualizacje towarzyszące poszczególnym kompozycjom, naprawdę ożywa podczas koncertów. To już nie jest inteligentna muzyka dance, tylko ryk stadionowej bestii, którą wcześniej potrafiły ujarzmić jedynie paroosobowe zespoły, a nie dwójka facetów zakopana na środku sceny w kablach i konsolach.

Przybranym braciom detronizacja nie grozi, gdyż z tytułowej obietnicy w pełni się wywiązali. Rozwijając swoje brzmienie, które mimo gruntownego liftingu zachowało dźwiękową suwerenność zapewnili, iż ich kariera w najbliższym czasie nie będzie oparta na wydawaniu remixów i sesyjnych odrzutów. Oczywiście zawsze mogą zrezygnować z obranego właśnie kierunku i zdecydować się na eksplorację nowych, jeszcze nieokablowanych przez siebie regionów muzyki. I pójść jeszcze dalej.

Freestyle Dust / Parlophone | 14.06.2010

5/5







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Kid Loco
Kid Loco
13 lat temu

Dopiero teraz recenzja? Taka solidna plyta na wakacje. A tu juz jesien.

Heliosphaner
Heliosphaner
13 lat temu

Lipa album.

libero
libero
13 lat temu

Najlepszy album Chemicznych od czasów „Surrender”. Spójny, przemyślany, różnorodny. Super, bo po ostatnich dwóch płytach już powoli przestawałem w nich wierzyć.

Sempoo
Sempoo
13 lat temu

bardzo średni album – stara się deptać po piętach czarnej płycie chemicznych, jednak… delako mu

Polecamy