Moda na deep house sprawiła, że młodzi fani gatunku sięgają po klasyków tego brzmienia rodem z Detroit. Dzięki temu wielu z nich przeżywa dziś swą drugą młodość. Niedawno ponownie odkryty został Rick Wilhite, a teraz przyszedł czas na Altona Millera.
Ten pochodzący z Motor City didżej i producent dorastał w latach 70., słuchając soulu z Motown, filadelfijskiego disco, nowoczesnego funku i jazzowego fusion. Naładowany tymi dźwiękami wkroczył w dorosłość, kiedy do Detroit dotarły echa pierwszych house`owych imprez organizowanych w Chicago. Przyjaźniąc się z Derrickiem Mayem, odwiedził wraz z nim Wietrzne Miasto, aby posłuchać legendarnych już dzisiaj setów Frankiego Knucklesa czy Rona Hardy`ego. I to właśnie nowe brzmienie z Chicago zainspirowało Millera, Maya i Cheza Damiera do otwarcia w Detroit słynnego klubu Music Institute, gdzie pierwsze kroki stawiali „ojcowie” techno – od Juana Atkinsa przez Kevina Saundersona po Carla Craiga.
Kiedy didżejska działalność przestała wystarczać, każdy z artystów rozpoczął tworzenie własnej muzyki. Miller zaanektował na własne potrzeby chicagowski house, uzupełniając go elementami jazzu, soulu i funku. Pierwsze nagrania publikował pod szyldem Aphrodisiac dla wytwórni swoich przyjaciół – Transmatu, KMS i Serious Grooves. Na albumy przyszedł czas dopiero w kolejnej dekadzie. Do dziś ma ich na swoim koncie cztery, z których ostatni, nagrany dla kalifornijskiej firmy Mixed Signals Music, ukazał się pod koniec minionego roku.
„Light Years Away” trafia idealnie w swój czas. Miller prezentuje na nim bowiem dwa rożne oblicza deep house`u – to klasyczne, wywiedzione z Chicago, tkwiące korzeniami w końcówce lat 80. oraz to bardziej nowoczesne, wpisane w tribalowy kontekst, zainicjowane nagraniami Moodymana. Pierwsza część albumu odpowiada starszym brzmieniom – to szurające bity podrasowane głębokimi pochodami basu, w które producent wplata ciepłe brzmienia Hammonda i organicznie naturalne loopy. Tak dzieje się w otwierającym płytę „Ever Wonder” czy w późniejszych „Next Time” i „Together”. Reprezentują one zwarte i energiczne granie, stawiające na surowość aranżacji i jednoznaczną rytmikę.
Z powodzeniem Miller sięga również po bardziej rozbudowane konstrukcje. Wtedy masywne bity zostają uzupełnione afrykańskimi perkusjonaliami, pojawiają się splecione ze sobą syntezatorowe nakładki i szerzej odmalowane tła. Tego typu deep house spotykamy w „Beautiful”, „Late Night Fantasy” czy kończącym płytę „I Can Feel You All Around”. Miller nie popada jednak w typową dla Moodymana transową manierę i nie rozciąga swych utworów w nieskończoność. To nadal skoncentrowane granie, momentami bardzo bliskie piosenkowej formule.
Tak się bowiem składa, że wszystkie utwory na płycie mają wokalny charakter. Śpiewa zarówno sam Miller, jak i kilku zaproszonych przez niego gości – wokalistki Angelique (w funkowej wersji kompozycji Herbiego Hancocka „Stars In Your Eyes”) i Angel-A (we wspomnianym „I Can Feel You Around”) oraz wokaliści Abacus („Ever Wonder”) i Lotus („Twilight Moments”). Ich głosy niosą oczywiście czytelne nawiązania do soulu, funku czy jazzu, osadzając muzykę detroitowego producenta w szerokim kontekście współczesnej muzyki czarnej Ameryki.
Wszystkie to składa się na taneczną całość o wyjątkowo zmysłowym charakterze. Bo zarówno głosy wokalistów, jak i dźwięki instrumentów są tutaj miękkie, tchną pozytywną energią i tworzą intymny nastrój. Jeśli Barry White robiłby muzykę house, to byłaby ona dokładnie taka, jak ta z „Light Years Away” Altona Millera.
www.myspace.com/mixed_signals_music
www.myspace.com/altohit
Mixed Signal Music 2010

co racja to racja 🙂
Nigdy za dużo fajnych dziewczyn. 🙂
Nieśmiało wtrącę się do rozmowy… Nie jestem pewien, czy świat przygotowany jest na pojawienie się na nim drugiej Mallemmy… 😛
Jasne, przecież żartowałem. Życze Wam dziewczyny przyjemnego dojrzewania przy dobrej muzyce. 🙂
niech no najpierw dojrzeję, hehe. btw. sama byłam córusią słuchającego tatusia 😉
nic więcej tu nie piszę, bo nie słuchałam jeszcze tej płyty ;>
Killa – czy mam to potraktowac jako propozycję? 😉 Malemma – tez sie bierz do roboty, nie chcialabys miec malej Malemmy?
w sumie ja bym mogła ;D 😛
pociągną dalej zainteresowania tatusiów 🙂
Moja córka ma już 18 lat. 🙂 Dorastała słyszac z mojego pokoju głownie elektronike (w latach 90. w ogole nie sluchachalem rocka), a dzisiaj zdecydowanie woli ostrzejsze granie. Od dwoch dni ciagle slucha Bauhaus. 🙂 Ale to w koncu tez „moja” muzyka z mlodosci, do ktorej chetnie zawsze wracam.
dziękuję za pozdrowienia , Pawle , teraz już mam zespół – do tańca dołączył i syn Mikołaj [ lat cztery ] , choć on woli czasem bardziej zdecydowane bity – ostatnio puszczał np sobie taki projekt o sullivana – bluetrain i bardzo mu się to podobało – co do komentarza fasolkowego – mój syn lubi również dziecięce piosenki a jakże [ w tym fasolki ] ale nie stroni od eksperymentów czy to na gramofonach czy na swoich dziecięcych instrumentach lub używając swojego gardła [ wtedy jest najlepszy noise ] – dzieci lubią muzykę / dźwięk – lubią się nią bawić i to jest fantastyczne . – pozdrawiam
dzieciom to się Fasolki puszcza ;P
Formalina: również pozdrawiam, szczególnie córeczkę. 🙂
naprawdę dobra płyta , polecam wszystkim otwarciuchom muzycznym – miller to klasa sama w sobie – nie ma tu oczywiście hypereksperymentów lecz słucha się tego wybornie , ja osobiście bawiąc się z córeczką na dywanie mam super ucztę muzyczną i ruchową też bo próbujemy tańczyć [ no poruszać się w różne strony gdyż karolinka ma roczek ale lubi jakoś tą płytę – śmieje się jak ją słyszy – dzięki panie miller ] .
pozdro panie gzyl – fajne recenzje .