O zasługach Jacka dla rodzimej elektroniki, szczególnie jako autora pewnego bodźca do rozwoju i jakościowego przeskoku mówiono wiele, mówi się wiele i powie się wiele. Jednak to nie mowa pogrzebowa ani stypa, nie czas na wspomnienia i podsumowania, bo jak nowy album pokazuje, Jacek żyje, ma się dobrze, jest w formie, a pierwsze dźwięki „On The Road” skutecznie odrzucają pozłacającą otoczkę.
Czwarty album w dorobku warszawskiego producenta, znów wydany przez czołową wytwórnię techno-światka Cocoon, zaczyna się dość znajomo – „Departure 11” poza pierwszorzędną linią deep techno, zawiera elementy rewelacyjnego utworu „Who Told You That?”, wydanego w 2010. Postrzępione odgłosy z klubu wydają się bardziej plastyczne od Herbertowskiego „One Club”, dając poczucie bycia w centrum wydarzeń – zresztą cała płyta niesie spójność i drapieżność didżejskiego mixu, nie do końca czysto imprezowego.
Od dancefloorowych killerów, po techniczne majstersztyki niosące wizję poetyki technoCiąg dalszy ujmuje spokojniejszym tonem, na przemian z brutalnością – dominują wielopłaszczyznowe utwory, których tętnicami są mechaniczne i metaliczne ozdobniki, w wielu miejscach miotające się między industrialem, krystalicznym techno a ciepłymi, deepowymi elementami. Tempo albumu przypomina sinusoidę – od dancefloorowych killerów, napędzających go („Fear”) po stonowane, konstrukcyjne i dźwiękowe majstersztyki, niosące pewną wizję poetyki techno. Starsze produkcje przypomina bulgoczący minimal „Lost&Found” czy „Telegram”, by po nich powrócić do przebojowego houseu w „Sing It”. Schyłek jest nieco bardziej abstrakcyjny, ponad dziesięciominutowe „Perigrinating” i „Arrival 12”, przybliżają do niedawnych dokonań Margaret Dygas i dźwięków post-wszystkiego.
Symboliczny tytuł potwierdza – Jacek Sienkiewicz będąc od kilkunastu lat w drodze (od wydania debiutanckiego krążka „Recognition” minęło prawie 12 lat), zawsze w undergroundzie, konsekwentnie definiując własny styl, przekuł zebrane doświadczenie i umiejętności w jeden z najbardziej dojrzałych i oryginalnych albumów techno w tym roku. Tu nie ma drogi na skróty, a wespół m.in. z ekipą z Berghain, może być uznany jako jeden z nadających ponowny blask temu gatunkowi.
Cocoon, 2011
Czwarty, Modern Dance liczy się jako kompilacja. Zresztą i to jest nieostre. Skupmy się na zawartości nowego, a nie liczbowych licytacjach.
to jest PIĄTY album sienkiewicza, a nie czwarty. redaktorzy nm jak zwykle na biezaco i rzetelnie…
Dzięki, przyjmijmy bezpieczną wersję:)
Na swojej stronie ma nastepujaca date wydania recognition: 1999.10.18
@witamina – Homepage podaje 1996, fanpage na fb 1999, wszystkie inne discogsy 2000. No i w końcu nie wiem. Sprawdzę to u źródła. Dzięki za sugestie:)
Ach i jeszcze słowo do autora art. recognition wyszlo w 2000 r. wiec nie wiem skąd te 15lat :] własnie odkurzyłem sobie ten vinyl z półki i powiem ze 11 lat temu Jacek był zdecydowanie w najlepszej formie jako artysta 🙂
Słaby jest ten album. Po dwukrotnym przesłuchaniu odpuściłem sobie na dobre.
Pierwszy kawałek dał mi nadzieję. Drugi zabił ją bezpowrotnie. Szkoda, ale to płyta nie dla mnie.
kurczę, kajam się na padole ignorancji!
za malo specyfiki ? moim zdaniem pelno wlasnie tej typowo jackowej specyfiki – ktora tez mi osobiscie nie lezy,ALE – w zyciu bym nie nazwal jej zapozyczeniami – od poczatku jego drogi te charakterystyczne chrzesty/chroboty/digitalne artefakty i zabiegi aranzacyjne tworzace caly ten pozorny chaos to jego trademark..dopiero pozniej swiat zachlysnal sie az w takim stopniu „mnml-em” gdzie tez bylo tego sporo…potem swiat to zostawil – jacek ma to ciagle.
podsumowujac..jacek jest juz bardzo swiadomym i dojrzalym artysta, a najsilniejszym atutem jest wlasnie jego autentycznosc i brak kopiowania/zapozyczen. sory,ze przydlugo ale nie moglem puscic plazem ;> a osobiscie jestem pod naprawde sporym wrazeniem albumu,mimo ze sound mi nie lezy,uwazam ze jest swietny.
bardzo wyraźnie słyszę inspiracje (hecker, ae, villalobos, the black dog). brzmienie nie do końca mi leży, za mało specyfiki za dużo jawnych zapożyczeń, za to aranże cholernie mi się podobają. analitycznie średnio, globalnie bdb.