Do kolejnych poszukiwań form i treści nowego jazzu międzynarodowy skład TKDE skłoniło to co zwykle, czyli filmy. Podkreślają, że powstali z pasji tworzenia nowej muzyki dla swoich ulubionych filmów, starych i zapomnianych, utrzymanych w niejednoznaczności surrealizmu. Poza tym, zawsze na celu mieli nastrój. Tworzyli go w sposób unikatowy – z instrumentów klasycznego jazzu i wkrętów elektroniki, a nawet z fascynacji doom metalem. Wynika z tego namacalne studium mroku i niepokoju, gładzone wokalem i cieplejszymi nutami. Teraz, na trzecim albumie, serwują jego osiem części.
Bezpośrednim odniesieniem – jak wskazuje tytuł – jest klatka schodowa, w tym ujęciu symbolizująca nieskończoność, tajemnicę, rytuał wejścia w inny świat. To ona prowadzi do celu, czyli innych pomieszczeń. Każdy utwór przedstawia inny pokój, a w praktyce oddzielny mikrokosmos dźwięków, pełen dramaturgii i zwrotów.
Odznacza się on typowym i unikatowym dla TKDE ciągłym mieszaniem i mutacjami perkusji, chóralnych i kobiecych wokali, ambientu, całego instrumentarium harf, klarnetów, saksofonów i trąbek, rozmytych w przestrzeni. Z perspektywy całego albumu wyraźnie zaznacza się ten migotliwy ton.
Ciekawe, że łatka mroku przepisywana przez recenzentów zakrywa obecną i współgrającą z nią czułość i instrumentalną wrażliwość. Paradoks, ale brzmieniowo przepiękny. The Kilimanjaro Darkjazz Ensemble coraz wyraźniej z tego mroku wychodzi (przenosząc go na kompozycje ich bliźniaczego projektu, The Mount Fuji Doomjazz Corporation, którego płyta „Anthropomorphic” również ukazała się w tym roku). W pierwszym albumie dominował. W drugim był przełamywany utworami jak „Embers” czy „Seneca”. Teraz w większości utworów, czy to za pomocą wokali Charlotte Cegarry („White Eyes”) czy łagodnie jazzującego pianina i dęciaków („All is One”, „Cellador”), często bliżej do jasności, choć nigdy nie do końca („Past Midnight”). Bo tak naprawdę nic tu nie jest ostateczne i skończone, to co spotkamy w danym pokoju jest tajemnicą.
Kolekcjonerskie wydanie albumu to arcydzieło – każdy utwór/pokój ma dołączoną grafikę, utrzymaną w stylu filmowego plakatu, która utwierdza w przekonaniu, że do czynienia mamy z grupą ludzi wyjątkowo natchnionych, nienasyconych i wciąż poszukujących.
O ile wszystkie dzieła można uznać za przełomowe – każde dawało nowe spojrzenie nie tylko na jazz, ale i całą sztukę, bo ograniczenie do muzyki TKDE to jawna ignorancja – „From The Stairwell” podtrzymuje dobrą passę, muzyką gęstą i treściwą jak gorzka czekolada, nie zostawiając miejsca na niedosyt.
Denovali, 2011
genialna muzyka