Wpisz i kliknij enter

Daedelus – Bespoke


Wiosna w Ninja Tune to przede wszystkim powroty wielkich – wrócił Wagon Christ (nasza recenzja Toomorrow), wraca i Alfred Darlington aka Daedelus, skrojonym po trzech latach albumem „Bespoke” (Bespoke = szyty na miarę). Wspólnym mianownikiem łączącym obu artystów (oprócz doświadczenia i długiego stażu w NT) jest swobodne podejście do muzycznych konwencji i ekscentryzm. U Christa uderza to od razu, w każdej nucie, w każdym samplu. Daedelus zadziwia stylówą inspirowaną epoką Wiktoriańską.

Zawartość obu płyt też wydaje się podobna – niby stylowo i kompozycyjnie wszystko brzmi, jednak nie jest to już granie które wyznacza trendy i wstrząsa słuchaczami.

Nie mniej jednak „Bespoke” szybko i skutecznie wciąga do gry – „Tailor-Made” jest żywą hybrydą IDMu i instrumental hip-hopu. Ścieranie się tych dwóch światów to istota całego krążka – Darlington i jego armia instrumentów (z monomem na czele) wybija rytmikę podobną momentami do 2stepu/dubstepu, hip-hopu dopełnioną IDMowymi ozdobnikami (najlepszy z całego zestawu „Penny Loafers” z wokalem Inary George), z promykami downtempo (slow-mo „In tatters”) i szczyptą houseowych, breakbeatowych elementów.

To miało być wypunktowanie muzycznych obsesji i pasji Darlingtona. Jest ich dużo, to słychać. Doborowa ekipa różnorakich wokalistów – z Bilalem na czele – dodaje lekkostrawności i popowego glamouru do jego wszechstronnych elektronicznych bitów.

Szanowna dwudziestolatka Ninja Tune jest w kryzysie, twierdzą niektórzy słuchacze oczekujący nieustannych przełomów i wielkich albumów. Daedelus się do tego przykłada? Przecież „Bespoke” to album niezły, bez błysku geniuszu, ale dobrze zaaranżowany i z pewnością dobrze zaprezentowany w koncertowym sezonie.

No nic, czekamy na Tobina.
Ninja Tune, 2011







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy