Wpisz i kliknij enter

Boxcutter – The Dissolve


W ciągu ostatnich pięciu lat Barry „Boxcutter” Lynn zapracował na miano jednego z najbardziej twórczych i postępowych producentów kojarzonych z dubstepem. Jednocześnie z każdą kolejną płytą udowadniał, że modny gatunek stanowi jedynie punkt wyjścia dla dalszych eksploracji. Jak mówi sam producent, mieszkając na irlandzkiej prowincji, z dala od wielkich metropolii, nie czuje żadnej presji, aby reprezentować tak popularny wśród twórców dubstepu nurt „urban music”.

Irlandczyk jest bowiem nie tylko miłośnikiem elektronicznych eksperymentów spod znaku wytwórni Warp, ale też freejazzowych improwizacji (tytuł utworu „Tauhid” to bezpośrednie nawiązanie do jazzmana Pharaoha Sandersa, którego Boxcutter jest wielkim fanem). Łacząc syntetyczną elektroniką z organicznym brzmieniem instrumentów na których sam gra, Lynn tworzy intrygujące kompozycje, w których bezbłędnie funkcjonują obok siebie na pozór odległe konwencje. „The Dissolve” to kolejny, czwarty już element multigatunkowej układanki pieczołowicie tworzonej przez tego producenta.



Brzmienie albumu jest rozwinięciem pomysłów zawartych na poprzednim krążku, „Arecibo Message” (2009). To właśnie wtedy Boxcutter zaczął coraz wyraźniej odchodzić od dubstepowych patentów na rzecz funku, soulu, a nawet rave’u. Punktem odniesienia dla nowej płyty jest pochodzący z „Arecibo Message” utwór „A Familiar Sound” – ciepła soulowa ballada okraszona seksownym wokalem. I właśnie taka muzyka w dużej mierze wypełnia „The Dissolve”.

Zaczyna się od kompozycji pt. „Panama”, w której jazzowej rytmice towarzyszą dźwięki gitary, wibrafonu i kosmicznych syntezatorów na modłę Sun Ra. Tytuł kolejnego utworu mówi sam za siebie: ze swoim klangującym basem i tanecznym beatem „Zabriskie Disco” mógłby równie dobrze powstać w 1976 roku, zdobywając parkiety najmodniejszych klubów. Z kolei utrzymany w konwencji staroświeckiego downtempo „All To Heavy” przywodzi na myśl znakomity album „Intervision” Jimiego Tenora, który już w 1996 roku czerpał inspirację z klasyki soulu. W „Passerby” słychać dalekie echa wpływu, jaki na Lynna miał jego młodzieńczy idol, a mianowicie… Robert Fripp, wirtuoz gitary znany z grupy King Crimson. Pomimo wyraźnie oldskulowego sznytu, nie zabrakło tu bardziej współczesnych kompozycji: mocno zbasowane „Allele” i „Cold War” nieodparcie kojarzą się z pierwszymi albumami Boxcuttera, zaś „Moon Pupils”, „Factory Setting” i „Little Smoke” to wycieczki w stronę futurystycznego 2stepu.

„The Dissolve” nie jest może płytą wielką i dziejową, ale na pewno elegancką, wyważoną i dającą sporo przyjemności, zaś jej ciepłe brzmienie doskonale koresponduje z lejącym się z nieba lipcowym żarem. Można się domyślać, że równie dobrze sprawdzi się na Festiwalu Tauron Nowa Muzyka w Katowicach, gdzie Boxcutter zagra już w sierpniu.
Planet Mu, 2011







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
raskain
raskain
12 lat temu

układana muzyka

equinoxe
equinoxe
12 lat temu

Jak dla mnie to najsłabszy album Barryego… :/ Chyba dlatego, że jest zbyt mało eksperymentalny i tajemniczy jak poprzednie wydawnictwa…

Simone
Simone
12 lat temu

Panama świetne otwarcie, dalej już nie jest tak ciekawie:/ ale płyta warta uwagi!

Polecamy