Na kwietniową mini trasę koncertową Bonobo przyjechało do Polski w nieco odmienionym składzie. Sporą niespodzianką było zastąpienie Andrei Triany wokalem wcześniej nieznanej mi Ruby Wood. W jej wykonaniu „bonobowe” piosenki nabrały jeszcze bardziej subtelnego charakteru. Pełna wrażeń wyniesionych z wrocławskiego koncertu podążyłam tropem Ruby. W ten oto sposób znalazłam Submotion Orchestra. Pochodzą z Leeds, jest ich siódemka a w czerwcu wydali swoją debiutancką płytę.
Jeśli lubicie klimaty łączące jazz, dubstep, soul i dub, poświęćcie godzinę na spotkanie z dźwiękami płynącymi z „Finest Hour”. Z pewnością nie będziecie zawiedzeni. Album jest świetnie zagrany – chłopaki z zespołu to doświadczeni muzycy mający na koncie współpracę choćby ze wspomnianą już Andreyą Trianą czy funkową Breakestrą. W idealnych proporcjach delikatne ballady przeplatają się tu z energetycznymi, wręcz klubowymi kompozycjami. To wszystko łączy ze sobą pełen gracji, aksamitny głos Ruby, która imię odziedziczyła po jazzowym klasyku „Ruby, my dear” autorstwa mistrza Thelonius’a Monk’a. Imię o takiej genezie zobowiązuje a Ruby z tego zobowiązania wywiązuje się świetnie. Jej zjawiskowo delikatny wokal jest ogromną ozdobą muzyki Submotion Orchestra. Można przekonać się o tym już od pierwszego numeru – „Angel Eyes” to miód na uszy każdego melomana. To dopiero pierwszych sześć minut, dalej jest jeszcze piękniej. Kolejny numer – „Back Chat” – to instrumental z trąbką w roli głównej. Do tego pogłosy i piękne brzmienie klawiszy – Submotion Orchestra doskonale dyryguje emocjami słuchacza. Daję się porwać intrygującym nutom. W innym instrumentalu „Pop and Lock” zastosowany jest podobny zabieg z tym, że momentami połączony z lekko klubowymi bitami niczym spod znaku Jazzanovy. Ten niezobowiązujący, rozrywkowy klimat towarzyszy także kilku żwawszym utworom wokalnym – choćby przyjemnie połamanemu „Always”. Orkiestra brzmi świetnie także w wersji dub – „Secrets” z rewelacyjną sekcją dętą brzmi zupełnie jak z Wysp ale raczej nie brytyjskich. Energetyczne kawałki przeplatane są zmysłowymi, jazzującymi balladami z singlowym „All Yours” na czele. Wokal Ruby zdaje się być stworzony do takich nastrojowych piosenek.
Takie debiuty powinny zdarzać się częściej. Album ekipy z Leeds może śmiało stanąć na półce obok materiału The Cinematic czy Hidden Orchestra. Wyspy Brytyjskie „orkiestrami” stoją.
Exceptionl Blue, 2011
Troche na wyrost stawiac ich na rowni z Cinematic czy Hidden 🙂 pozostaje trzymac kciuki 🙂
Led Zeppelin 😀
A jakie grupy robią podobną muzykę do ballad singlowych ?
Po epkach promujących wspomnianą płytę miałem nadzieję, że muzyka na długograju utrzyma podobny poziom, a było wprost przeciwnie. Okazało się, że najlepsze kawałki pojawiły się na singlach, a reszta zawartości płyty zmierza w stronę przesłodzonego koktajlu, niestety… Jasne, muzycznie brzmią świetnie, aranże też niczego sobie i domyślam się, że na żywo ten band będzie robił wrażenie, jeśli jednak chodzi o materiał studyjny, to zdecydowanie poniżej oczekiwań.