Wnętrze opuszczonego tokijskiego kina to miejsce akcji i zarazem temat albumu autorstwa Taku Unami i Takahiro Kawaguchi. W Ueno Okura Theater wyświetlano przede wszystkim filmy dla dorosłych, japońską odmianę softcore, czyli tak zwane pinku eiga. Muzycy wkroczyli w przestrzeń o niezwykle malowniczej przeszłości, nasączoną energią całonocnych pokazów, by odegrać tam własny spektakl dźwiękowy.
Album „Teatro Assente” został wydany przez Erstwhile – oficynę będącą dla nurtu EAI (elektroakustycznej improwizacji) tym, czym dla jazzu jest ECM. Prowadzący wydawnictwo Jon Abbey już od dwunastu lat zarządza wytwórnią, której katalog liczy obecnie ponad siedemdziesiąt pozycji z pogranicza swobodnej improwizacji i eksperymentu. Od pewnego czasu dają się słyszeć głosy krytyki lub rozczarowania – muzyka z założenia odchodząca od idiomów, dążąca do osiągnięcia „wolności”, okrzepła i sama stała się konwencją. Przykładem kolejne albumy z Erst powielające pewne schematy, zarówno jeśli chodzi o dobór brzmień jak i strukturę (atonalność, niekonwencjonalne techniki gry na instrumencie).
Na szczęście wciąż zdarzają się płyty takie jak „Teatro Assente”, odwiecznie od nowa definiujące sytuację muzyczną, przywracające tym samym wiarę w żywotność dźwiękowego eksperymentu.
Całość składa się w dużej mierze z materii na pozór niemuzycznej, gdyż sporo czasu zajmują nagrania akustyki pustego kina oraz dobiegających zza ścian odgłosów ruchliwej ulicy. W ciemnej sali, rozświetlonej gdzieniegdzie na czerwono, której topografię rekonstruują w szczegółach fotografie we wkładce, następuje szereg akcji. Oprócz muzyków, których rola nie jest tutaj do końca jasna, występują jeszcze dwie osoby w charakterze aktorów: znana z „Ring 2” Yoko Chosokabe oraz muzyk Kumio Kurachi. Przypuszczalnie to ich obecność zarejestrowano w przestrzeni kina Ueno Okura – powracającym lejtmotywem jest tutaj wyraźny odgłos kroków, poza tym słychać oddechy i głosy. Zebrane ślady ludzkiego istnienia nie składają się na narrację, ich mozaika przypomina raczej strumień świadomości. Tytuły sugerują pewien ciąg przyczynowo-skutkowy, znany z surrealistycznych dzieł, jak w przypadku utworu nazwanego: „she walked into a room, and found her absence”.
Dźwięki konkretne układają się w interesujące, kapryśne struktury. Zaskakujące są dwa najkrótsze utwory, w których bloki field recordingu przerywa sygnał znany z kina – krótkie piknięcie oznajmiające zmianę rolki filmowej. Zatarte zostają granice między przestrzeniami, jak w momencie, gdy nieinwazyjny background kina zastępują dubowe pogłosy wygenerowane w studio nagraniowym. Również partie instrumentalne zostają wprowadzone w dość nieoczywisty sposób – gęsty motyw zagrany na perkusjonaliach (a może są to tykające nierównomiernie budziki?) powraca dwukrotnie, natomiast całkowicie nieoczekiwanie [uwaga, spoiler!] pod koniec siódmego utworu następuje doom metalowy atak gitar.
Dzieło Unami i Kawaguchi jest problematyczne do opisania – jak zostało wspomniane, trudno nawet zrekonstruować proces jego powstawania. Kłopot dla recenzenta okazuje się przyjemnością dla słuchacza, szczególnie dla tego poszukującego nowych doznań w dźwiękach i pomiędzy nimi. Japońskim twórcom udało się przy pomocy dźwięków (!) oddać magię doznania kinowego, ulotnego fenomenu symbolizowanego przez „tańczący stożek” światła z projektora, nad którym rozpływał się Roland Barthes:
„Ten promień spienięża się, stosownie do wirowania swych cząsteczek, w zmieniające się figury; obracamy swoją twarz ku monecie błyszczących drgań, których okazały strumień muska naszą czaszkę, lekko dotyka, od palców, ukośnie, włosy i twarz. Jak w starych doświadczeniach hipnotyzmu, jesteśmy zafascynowani, choć nie widzimy go z przodu, przez to miejsce błyszczące, nieruchome, roztańczone”.
Erstwhile Records | 2011
dzięki za tę recenzję. skłoniła mnie do posłuchania tego albumu, który wcześniej postanowiłem sobie odpuścić (m.in. dlatego, że „motubachii” mnie zawiodło).
Kudos za tę recenzję. Możnaby zaznaczyć, że to w obrębię Erstwhile kontynuacja tego co Unami zdziałał z Annette Krebs na Motubachii.. A na te perkusjonalia bym nie stawiał: http://www.youtube.com/watch?v=0X8dticzKvo