Ten niemiecki producent przeszedł podobną drogę do tworzenia własnej muzyki, jak wielu innych z jego pokolenia. Zafascynowany uliczną kulturą, początkowo zasłuchiwał się w hip-hopie, przez kilka lat prowadził nawet modny sklep z długimi bluzami i opuszczonymi w kroku spodniami. Z czasem odkrył jednak klubową muzykę – najpierw koncentrował się wyłącznie na didżejowaniu, aby pięć lat temu rozpocząć tworzenia autorskich produkcji. Publikowały je głównie dwie wytwórnie – niemiecki Trenton i szwajcarski Morris/Audio. Z czasem Till Von Sein nawiązał współpracę z Suol – coraz popularniejszą tłoczną działającą na berlińskiej scenie elektronicznej – i efektem tego okazuje się być jego debiutancki album „# LTD”.
Już pierwsze dźwięki wskazują, że młody producent szuka inspiracji za Oceanem – soczyste tony jazzowych organów („Tilly`s 61 Rhodes Jam”) prowadzą prosto do bujającego downtempo o połamanej rytmice i ciepłym tchnieniu funkowych dęciaków („LTD”). To przyjemne wprowadzenie przechodzi płynnie w organiczny deep house, rozpięty między pastelowymi dźwiękami Hammonda a wibrującą partią gitary w tle („Sumthin Good”). W ten sposób rozpoczyna się właściwy segment płyty.
[embeded: src=”http://www.junostatic.com/ultraplayer/07/MicroPlayer.swf” width=”400″ height=”130″ FlashVars=”branding=records&playlist_url=http://www.juno.co.uk/playlists/builder/1846981-02.xspf&start_playing=0&change_player_url=&volume=80&insert_type=insert&play_now=false&isRe lease=false&product_key=1846981-02″ allowscriptaccess=”always”]
Kolejne nagrania przynoszą bowiem wędrówkę po różnych odmianach muzyki rodem z Detroit i Chicago. W „Out Of Love” Von Sein osadza jazzowe vibrattio saksofonu na tribalowym podkładzie rytmicznym, „Monday” rozbrzmiewa smolistym pulsem głębokiego house`u rodem z klasyków Theo Parrisha, a „Biloxi Jam” przynosi pomysłowe wykorzystanie bluesowej harmonijki do nadania oryginalnej melodyki tanecznemu killerowi. Niemiecki producent potrafi również przyspieszyć – „61” emanuje surową energią, łagodzoną falami kojących syntezatorów.
Dotychczasowe dwunastocalówki Von Seina były efektem jego kilku ciekawych kolaboracji. Nie inaczej jest i na albumie. W wyniku współpracy niemieckiego producenta z Tigerskinem, Lazarusem i Meggy powstał najciekawszy utwór zestawu – „Non Existent Love”. To sugestywny house o chicagowskim brzmieniu, który z jednej strony atakuje świdrującym loopem acidowym, a z drugiej – uwodzi soulową wokalizą o zmysłowym charakterze. Sporym zaskoczeniem jest efekt kooperacji Von Seina z naszym duetem Catz N`Dogz – bo „Neptune” to masywny hip-hop wpisujący subtelną partię piano w ambientowe tło.
Trochę nie pasuje do tej spójnej całości utwór zrealizowany z Paulem Kalbrennerem – tech-house`owy „Blueprint”. Choć sam w sobie jest całkiem udany, to ma zdecydowanie europejski charakter, co gryzie się z wyraźnie amerykańską resztą.
„# LTD” to solidny debiut, który może się podobać. Co oznacza, że Suol zalicza kolejną udaną pozycję w swym katalogu.
Suol 2011