Słynna gwiazda porno, działająca również na polu awangardowej elektroniki w projekcie aTelecine, pojawi się w Krakowie na tegorocznej edycji Unsound Festivalu między 14 a 21 października.
Znają ją wszyscy wielbiciele hardkorowego porno w najostrzejszym wydaniu. Ale nie tylko – Grey zagrała również w „normalnych” filmach, choćby „Dziewczynie zawodowej” Stevena Soderbergha. Nie ukrywa swych fascynacji muzycznych – choćby twórczością Davida Tibeta (zaśpiewała na płycie Current 93) czy duetu Carter-Tutti. Te ciągoty realizuje w projekcie aTelecine, którego wydawnictwa doczekały się ekstatycznych recenzji w zachodnich mediach (czy mogło być inaczej?). Jak wypadnie w wersji live – dowiemy się w październiku.
W Krakowie pojawią się również Tim Hecker i Oneohtrix Point Never, aby zaprezentować – po raz pierwszy na świecie – nowy wspólny materiał na żywo. Obaj artyści są w szczytowej formie, a ich występ będzie z pewnością jednym z najjaśniejszych punktów Unsound.
„Trinity” to z kolei wspólny projekt Lustmorda i Biosphere’a, powstały na specjalne zamówienie Unsound. Muzyka i wizualizacje autorstwa MFO są ilustracją opowieści o testach broni jądrowej na pustyni w Nowym Meksyku. Lustmord i Biosphere na początku 2012 roku zbierali nagrania terenowe w White Sands Missile Range i Los Alamos. Utwór miał swoją premierę na festiwalu Unsound New York.
Zachodni krytycy ekscytują się od kilku miesięcy twórczością Julii Holter, w muzyce której krzyżują się elementy freak folku, abstrakcyjnej elektroniki i hypnagogic popu. Julia Holter wystąpiła z recitalem fortepianowym na Unsound New York. Teraz będzie miała okazję zaprezentować swoje kompozycje publiczności w Krakowie, gdzie pojawi się na scenie razem z Sinfonietta Cracovia.
Znowu powróci do Krakowa brytyjski trickter – Leyland Kirby. Tym razem zaprezentuje się jako V/VM, dokonując radykalnej dekonstrukcji popowych przebojów. V/VM zasłynął z występów pełnych hałasu, bogatych w świńskie maski i… akty samookaleczenia. Leyland Kirby zapowiada, że występ na Unsound będzie „łabędzim śpiewem” projektu.
A wszystko to pod tajemniczym hasłem – „The End”. Czyżby również Mat Schultz chciał się pożegnać z Krakowem jubileuszową (dziesiątą) edycją festiwalu?
az mi stanal…
może się zjawić „ciekawe” towarzystwo, niekoniecznie zainteresowane muzyczną stroną panny Grey
I będzie unsoundowa orgietka!
Nie polecam fanom jej truskawek. Muzyka zdecydowanie słaba.