Wpisz i kliknij enter

Ben Klock – Fabric 66

Jeżeli patrzeć z perspektywy dotychczasowych wydawnictw Klocka, to ten miks dla londyńskiego klubu Fabric, jest niejako przełomem w karierze utalentowanego producenta. Sam Klock zdradza nam parę szczegółów w wywiadach poprzedzających wydanie kompilacji. “I didn’t want to include any of my ‘hits’ from my sets this time,” mówi, „The idea is more that you have something to discover when you listen.” Znaczy to mniej więcej tyle, że należy się spodziewać jakiejś subtelnej anomalii w tym, co do teraz spłodził. Jak się później przekonujemy, Klock nie rzuca słów na wiatr.

Nie wiadomo o nim dużo, bo świadomie rzuca na siebie cień tajemnicy, czym skutecznie zrzesza sobie coraz szersze grono fanów. Tak napędzany PR pasuje jak ulał do enigmatycznego Berghain, którego jest rezydentem. Klock jest autorem czwartego mixu dla tegoż klubu, właścicielem wytwórni Klockworks, często współpracuje ze swoim serdecznym znajomym Marcelem Dettmannem, z którym wydał perfekcyjnie dopracowane EPki- „Scenario” i ponadczasowe (z racji na to, że to pierwsza w ogóle dwunastocalówka wydana w Ostgut-Ton) „Dawning/ Dead Man Watches The Clock”. W Ostgut-ton Klock wydał też imponujący i zaskakujący swoim eklektyzmem album pt. „One”. Współpracował także z BPitch Control i sublabelem BPitch o nazwie Memo. Każdy beat, który wychodzi spod jego, już teraz spracowanych rąk, jest dla fanów techno niemalże świętością.

Gwoli ścisłości, techno nie towarzyszyło Klockowi od zawsze. Sam zaznacza, że zanim na stałe związał się z tym stylem grywał jungle, trip-hop i drum’n’bass. Nie był to jednak epizod w muzycznej twórczości Klocka, który szeroko rozpiął się w czasie. Kwestią zaledwie paru miesięcy było przylgnięcie na dobre do gęstszych i twardszych brzmień.

Napomknęłam już o „przełomowości” i „anomaliach” i teraz przyszło mi się z tego tłumaczyć. Styl, w jakim gra Klock ma „to coś”, co wyróżnia jego sety na tle reszty. Jedno jest pewne, za każdym razem było to banging techno albo nietuzinkowy minimal. Jednak zawsze było szybko, ciężko, surowo i mrocznie. Teraz autor z premedytacją posłużył się bardziej łagodnymi środkami wyrazu niż do tej pory. Kompilacja nie dudni i nie galopuje, tylko płynie, czasami wstrzymuje swój bieg, lawiruje między nastrojami. Jeżeli chodzi o selekcję, to kawałki są dobrane przemyślanie jak zawsze, ale klimat jest mniej zrównoważony, a style wymieszane. Nie trzeba czytać wywiadów żeby wiedzieć, że będzie ciekawie, wystarczy rzucić okiem na tracklistę i zestawić sobie w wyobraźni utwory Buriala i Truncate. Stopy rytmiczne w dub-stepie, house’ie i 2-stepie bardzo się kłócą, a Klock sumiennie je godzi. Łączenie 2-step UK garage z techno może zakończyć się fiaskiem, gdy tylko weźmie się za to amatora, ale Ben Klock bynajmniej do nich nie należy. Wszystko chodzi jak w… zegarku.

http://www.facebook.com/pages/Ben-Klock/60928281674?fref=ts







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
ok
ok
11 lat temu

świetny miks, zaskakująco melodyjny i lekki. całkiem inny od tego, co Klock gra na co dzień. bez wątpienia jedna z najlepszych płyt roku.

btw. czy można być „młodym producentem” 14 lat po debiucie i mając 40-stkę na karku?

x
x
11 lat temu

SPodziewalem sie lepszej kompilacji, nie wiem moze zbyt wiele oczekiwalem po tym producencie i dji zarazem

Polecamy

3 pytania – Miroff

Pytamy co słychać u wschodzącej gwiazdy nowoczesnej produkcji hiphopowej.