
Melodia, melancholia, melodramat…
Darkstar od zawsze kojarzony był z nurtem dubstepowym. Jednak jakby przewidzieli Skrillexa i brostep, więc po angielsku, lecz elegancko i dekadencko skręcili w inną stronę. A stało się to tak – od początków istnienia zespół miał z dubstepem związki. Od 2008 roku (jako duet) wydali w Hyperdubie kilka z singli, włącznie z albumem „North” – na nim jednak zamienili bass na… Jamesa Buttery’ego.
Lata świetlne znaleźli się od głównego nurtu wytwórni Kode9. Mocno eklektyczni i eksperymentujący, mieszali oniryczne wokale z egzotyczną rytmika („Aidy’s Girl Is A Computer”), post-dubstepem, zmutowanymi, synth-popowymi dźwiękami („Dear Heartbeat”). Enigmatyczny i chłodny „North” wymykał się obojętności – dostawał albo najwyższe noty, albo najniższe, głównie dzięki rozczarowanym fanom Hyperdubu, szukających bassu, wobble, i tego na p.
[embeded: src=”http://www.junostatic.com/ultraplayer/07/MicroPlayer.swf” width=”400″ height=”130″ FlashVars=”branding=records&playlist_url=http://www.juno.co.uk/playlists/builder/479886-01.xspf&start_playing=0&change_player_url=&volume=80&insert_type=insert&play_now=false&isRe lease=false&product_key=479886-01″ allowscriptaccess=”always”]
Przejście do Warp Records i wydanie „News From Nowhere” chyba do końca pozwoli odrzucić ten dubstepowy ogon. Darkstar na dobre wyszedł z garażu, na skąpany światłem księżyca dach – to do niego jakby śpiewa James Buttery, charakterystyczny głos tria, które jeszcze głębiej brnie w melancholijne sny, mary, narkotykowe odjazdy i pop – który na „North” dopiero przebijał przez post-dubstepowe chmury, tu świeci już wyraźnym blaskiem.
„News From Nowhere” to album taki, jak trzy słowa-klucze ze wstępu – paradoksalnie melodyjne kawałki nucisz przez pół dnia, kiedy zapoznasz się z tą płytą, lecz twój humor gaśnie, bo zaraźliwy jest melancholijny wydźwięk, oraz melodramatyczne wręcz nagromadzenie emocji.
Dźwiękową złożonością płyta jest podniesiona do wysokiej potęgi. To skomplikowane piosenki, pop wyższej klasy, w którym oprócz wiodącego głosu Buttery’ego są wyraźnie ambientowe echa, nietypowe mieszanki instrumentów i komputerowej czułości. Dlatego w orbicie wpływów wymienia się Animal Collective, Grizzly Bear, a nawet Radiohead, głównie przez próby łączenia akustycznych dźwięków i smutnej elektroniki.
Ten album trafia kiedy masz zbliżony do niego nastrój. Bez niego, może wydawać się przeładowany irytującymi wokalami i przekombinowanymi efektami. To specyficzny krążek, zbudowany specyficznymi metodami.
Warp Records, 2013

Sashiene jako podobne? Nieporozumienie…
Blok „podobne” jest generowany automatycznie, przez naszą stronę, po tagach. Jako recenzent też uważam, że Saschienne nie jest w ogóle podobne. Pzdr!
Najgorsza okładka roku! Haha, miazga!
miazga miazga;]