Wpisz i kliknij enter

Jachna/Ziołek/Buhl – Animated Music

Poszerzanie improwizacyjnej wrażliwości.

Nie mogę się zdecydować czy częste kooperacje, w różnych konfiguracjach, twórczych muzyków na naszej scenie to przejaw jej bogactwa, czy raczej już pewnego stanu zasklepienia. Weźmy najnowszy przykład, gdzie na jednej płycie spotykają się Wojciech Jachna, Jakub Ziołek i Jacek Buhl. Koledzy się znają, nagrywali ze sobą i znani są ze swoich arcyciekawych ścieżek artystycznych. Materiał zawarty na albumie „Animated Music” został zarejestrowany w Studiu Mózg w Bydgoszczy 2016 roku, a więc jakiś czas temu.

Dobra informacja jest taka, że sama muzyka nie postarzała się, a jej wykonawcy dziś są równie kreatywni co wówczas. Tytuł wskazywałby, że mamy do czynienia z muzyką do animacji, a ta jak wiemy choćby z przykładu „Muminków” może być szalenie zajmująca. Nasi twórcy przyłożyli ucho do ścieżek dźwiękowych polskich filmów animowanych z lat 60. i 70., aby stworzyć na ich podstawie własną narrację, jak to się dziś określa. Z tym tylko, że ich narracja ma służyć poszerzaniu improwizacyjnej wrażliwości.

Żeby najpełniej się przekonać o tym do czego zdolne jest trio można zacząć od utworu „Yoruba”. Niesforna elektronika łączy się z jazzowymi fragmentami trąbki Jachny. O szerszą paletę barw zespół postarał się w „The Boy and the World”. Wszelkiej maści perkusyjne obiekty nawlekane są na melancholijny ton trąbki oraz rozpościerającą się w tle gitarę akustyczną Ziołka. Wiele entuzjazmu wzbudził we mnie szamański „Spirituals”. Zaplątywanie elektroniki i instrumentów akustycznych dało niesamowity efekt. Czuć w każdej sekundzie, że muzycy świetnie się uzupełniają. Nie obce są im również terytoria wypełnione po brzegi eksperymentalnymi tworami („Electronic rain”).

Tak naprawdę porusza mnie niezwykła oszczędność, dzięki której Jachna/Ziołek/Buhl osiągają zdumiewające efekty. Ciarkotwórczy „In Jungle” czy narkotyczny „Thieves and Policeman” może byłyby zbyt progresywne jak na animację dla dzieci, ale do słuchania nadają się jak mało co. Podobnie z końcowym „In the magic garden”, a już na pewno ekstatyczny „War”. Wracając do mojego dylematu z początku muszę stwierdzić, że to jednak jest bogactwo. Pomimo, że nazwiska muzyków powtarzają się często to jednak różne ich układy, a przede wszystkim pomysłowość, gwarantują nowe doznania i niezatarte wrażenia.

Pawlacz Perski | 2020
Bandcamp
FB Pawlacz Perski







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy