Wpisz i kliknij enter

Freddy Ruppert – Hangs a Shadow

Po drugiej płycie Fromer Ghosts zapowiadało się na przełom. Świetne recenzje, wyprzedane trasy, coraz bardziej przebojowy format pozwalały wróżyć grupie świetlaną przyszłość, może nawet listy przebojów. Mieszanka mechanicznej, rytmicznej elektroniki, mocno naładowanego emocjonalnie barytonu, oraz masy hałasów i sprzężeń zdobyła sobie grupę zagorzałych fanów.

Kiedy widziałem Fromer Ghosts podczas ich ostatniej trasy otwierali wieczór w XOYO, małym klubie niedaleko Old Street w Londynie. Mimo wczesnej godziny sala była wypełniona do ostatniego miejsca, zagadującą zazwyczaj supporty londyńską publiczność Freddy Ruppert uciszył pierwszym utworem. Bardzo wyraźnie pamiętam ten występ, niezwykle ciekawy, intensywny i głośny: jeden z najlepszych, jakie kiedykolwiek widziałem.

Freddy zapowiadał jeszcze następną płytę, ale wkrótce zmienił zdanie ogłaszając wyczerpanie formatu Former Ghosts, przeprowadził się do Pragi, ożenił i zaczął pracę technika IT. Jak opowiadał w wywiadzie dla Electronic Beats, powrót do dziennej pracy był też świadomym wyborem artystycznym, Amerykanin nie zamierzał/potrafił bowiem żegnać się z procesem twórczym. Komfort finansowy, komfort pracy według własnego kalendarza, a przede wszystkim doboru środku wyrazów wykorzystuje pisząc wiersze, opowiadania, a także nagrywając, już pod własnym nazwiskiem, kasety dla NNA Tapes.

Druga z wydanych dotychczas taśm, „Hangs a Shadow” to ponad półgodzinny zbiór niezwykle osobistych nagrań oraz wyznań. Kolaż dźwięków ze studia, prywatnego mieszkania, od święta wzbogacony o perkusjonalia, czy uderzenia klawiszy fortepianu.

Muzyka była od początku dla Rupperta medium bardzo osobistym, a przez to oczyszczającym. Impuls do pierwszych nagrań stanowiła strata matki, złość, żal, żałoba. Po wielu latach temat ten niezmiennie dominuje w twórczości artysty, już w drugiej minucie taśmy na wspomnienie matki Freddy odpowiada ogłuszającym piskiem. Na „Hangs a Shadow” zmienia się jednak optyka patrzenia na stratę.

Rezygnując ze słowa śpiewanego, opierając się wyłącznie na akustycznych eksperymentach, cyfrowej manipulacji i ciszy Freddy zarejestrował beznadziejne wołanie o pamięć, o odchodzące wspomnienia i uczucia. Kiedy ledwie majaczący, klekoczący z lekka tytułowy utwór już staje się wspomnieniem, nagle wraca, ze zdwojoną siłą próbuje rozerwać czaszkę od środka. Nawet, kiedy w najbogatszym, najciekawszym na płycie „Stanch” pojawia się wyraźny rytm, szuranie szybko ustępuje miejsca żałobnemu marszowi.

Zmontowana z niezwykłym wyczuciem taśma to medytacyjne pół godziny, na początku odpychające intensywnością, po pewnym czasie równie osobiste dla słuchacza, jak dla autora.

Kwiecień 2013 | NNA Tapes

Oficjalna strona artysty »






Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
czyni
czyni
10 lat temu

bardzo fajna kaseta.

Polecamy