Wpisz i kliknij enter

Dva – Nipomo

Muzyczny mikrokosmos w czeskim wydaniu.  

W ostatnich latach twórczość niewielu artystów zza naszej południowej granicy przyciągnęła moją uwagę. Od samego początku staram się śledzić rozwój czeskiego duetu Dva – Bára Kratochvílová i Jan Kratochvíl. W 2008 roku małżeństwo pochodzące z Brna zadebiutowało na lokalnej scenie bardzo udanym albumem „Fonók” i w dość szybkim czasie zaistnieli na rynku europejskim. Potrzebowali zaledwie kilku lat, aby dołączyć do światowej czołówki niezależnych twórców. W 2013 roku formacja Dva wydała płytę „Botanicula”, będącą ścieżką dźwiękową do gry komputerowej, która zgarnęła główną nagrodę na Independent Games Festival w San Francisco oraz była nominowana do Sound & Music Awards w Wielkiej Brytanii. Jak sami muzycy przyznają, że ich twórczość to: „pop dla nieistniejących stacji radiowych” lub „folklor nieistniejących kultur”.

Na tegorocznym krążku „Nipomo” duet wciąż podąża za swoim muzycznym instynktem i nie ma zamiaru zrezygnować z tworzenia zawiłych kompozycji i mieszania estetyk. W swoich utworach wykorzystują brzmienia żywych instrumentów, a teksty zawsze są śpiewane w wyimaginowanym języku. Już sam początek płyty może wywołać u nas pewną dezorientację, gdyż tytułowe nagranie emanuje skandynawską energią. W pierwszej chwili pomyślałem, że Merja Kokkonen (Islaja) zamieniła się na głosy z Bárą Kratochvílovą. W tym utworze w bardzo ciekawy sposób zestawiono drapieżne brzmienie gitar, klarnetu basowego i banjo – folkotronica pełną parą. Za to w „Mulatu” mamy funkową gitarę niczym z Talking Heads i zwariowany wokal bliski maniery Yoko Ono. Całość świetnie kontrastuje free jazzowe solo na saksofonie.

Ważnym elementem kompozycji Dva są też loopy i sample, nadające wyjątkowy ton („No Survi”, „Surfi”). Na longplayu nie ma mowy o nudzie i tak w „Nunki” syntezatorowy podkład oraz elektroniczny bit stanowią znakomite uzupełnienie do wokalnych popisów Báry Kratochvílovej. Miejscami członkowie Dva wędrują w stronę lat 90. i niewinnie zwiewnych melodii spod znaku Cocteau Twins czy Sigur Rós („Meteor”). Choć cały czas mam nieodparte wrażenie, że obcuję z artystami z Finlandii. Z kolei w utworach „Vampira” i „Durango” Czesi nawiązują do amerykańskich zespołów łączących elektronikę z akustycznymi gitarami i dęciakami. Muzyka Dva pod względem aranżacji przypomina mi również nieco projekt Fulka z Republiki Południowej Afryki.

Płyta „Nipomo” nie ma w sobie nic z zatęchłej aury popowych wydmuszek, wypełnionych sztampową produkcją. Nie wiem z czego to wynika, ale czeski duet znakomicie identyfikuje się z eksperymentującymi artystami z fińskiej sceny. Z pewnością moje przekonanie pogłębia język – w jakim wykonują swoje piosenki – przypominający nieco mowę Finów. Nie twierdzę, że muzycy dokonali jakieś wolty stylistycznej, lecz coraz bardziej świadomie wchodzą w świat zajmujących rozwiązań kompozytorskich, zachowując przy tym lekkość i swobodę. Dva to jeden z najbardziej udanych czeskich projektów, które pojawiły się w ostatniej dekadzie.

25.02.2014 | Northern Spy/Label Home Table

 

Strona Northern Spy »
Profil na Facebooku »
Oficjalna strona artysty »
Profil na Facebooku »
Profil na BandCamp »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
dadaista
dadaista
10 lat temu

Radośnie szalona muzyka*, ale — poza jednym lub dwoma utworami — nie zapada na długo w pamięci. Mimo wszystko albumu słuchało się przyjemnie.

* Lub też szalenie radosna 😉

Polecamy