Wpisz i kliknij enter

Sun Glitters – Everything Could Be Fine

Lubię leniwe poranki, kiedy promienie słońca wdzierają się przez okno, by chwilę później mogły pogłaskać moją twarz.

Mam kilka albumów, które idealnie korespondują z takimi chwilami. Co ciekawe, zacnie wypadają również w spokojny wieczór, kiedy można chwilę pokontemplować i podumać nad kondycją świata. 8 kawałków + 2 bonus tracki. Tak właśnie prezentuje się bilet w stronę abstraktu. Ad rem. Sun Glitters, a właściwie Victor Ferreira, to magik, który potrafi zabrać nas naprawdę daleko. Wydany w 2011 roku przez LebensStrasse Records album „Everything Could Be Fine”, stanowi spójny, medytacyjny majstersztyk, który uwodzi nas swoją estetyką. Już pierwszy utwór na płycie „Beside Me” wprowadza nas w bardzo rozległe przestrzenie. Ciekawie „spitchowane” damskie i męskie wokale, nadają mu charakter czegoś nieskazitelnego oraz niewinnego. Wszędzie jest wszechobecne echo oraz delay.

http://www.youtube.com/watch?v=k9jdDp7_kgE

„Too Much To Lose” zapowiada charakterystyczny dla całego konstruktu warczący i mruczący bas, który stanowi podłoże i spojenie dla wszystkich dźwięków pojawiających się na tym albumie. „Ważka w mieście” to rejestr lotu nad miastem owada-widmo, który zboczył ze swojego stałego kursu. Po zetknięciu się z miejską tkanką oraz jej odmiennością, wraca do źródeł swojego jestestwa. Wszechobecne obłoki, głosy, pluśnięcia, muśnięcia, dotyk powietrze i woda, to punkty składowe każdego utworu. Nie będę ukrywał, że bardzo szybko nasunęły mi się skojarzenia z innymi mistrzami takiej twórczości. Chodzi rzecz jasna o Baths, Balam Acab oraz Holy Other.

Podobnie sytuacja wygląda na „Softly and Slowly” (feat. Rob Boak), gdzie na warm basie oraz efektownym werblu pojawia się głos Roba. Gdzieś w tle szaleją syntezatorki oraz cykady. W drugiej części utworu dochodzą delikatne struny. Dzięki temu zabiegowi, mamy wspaniałą wycieczkę we dwoje na szczyt góry, który odwdzięcza się nam możliwością podziwiania pięknego krajobrazu.

W „Finf Your Way” schodzimy w głębiny oceanu. Swobodnie opadamy, niczym nurkowie na samym oddechu. Absolutna cisza oraz wszechobecny błękit stwarzają jedyną w swoim rodzaju możliwość otworzenia drzwi percepcji i wglądu w swój stan świadomości. Tytułowe „Everything Could Be Fine” to mówiąc kolokwialnie „podkręcenie tuby”. Uglitchowiony wokal niczym głos kobiety z odległych plemion przechodzi przez różne pasma dźwięku. Chwilę później unosi się na twardym rytmie perkusji oraz kilku akordach szalejących padów. Jest naprawdę dobrze.

Obecność dwóch bonusowych utworów („Outside” oraz „Felt Asleep”) w jakimś sensie rekompensują głód tego ciekawego, choć wybitnie szybko umykającego albumu.

2011 | LebensStrasse Records

http://www.sunglitters.com/

https://www.facebook.com/listen2sunglitters?fref=ts

https://soundcloud.com/sunglitters







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Solin
Solin
9 lat temu

I znowu strzał w 10. Dzięki „stary”

Polecamy