Wpisz i kliknij enter

Baths – Ocean Death EP

Już od ponad czterech lat, osoba Willa Wiesenfelda związana jest z amerykańską wytwórnią Anticon.

Inwokacja z wielkim przytupem, czyli premiera w 2010 roku albumu Cerulean, stanowiła jedno z ważniejszych wydarzeń w muzyce chillwave’u, glitch oraz szeroko rozumianej muzyce eksperymentalnej. Świetnie przyjęta, stała się dobrą bazą do stworzenia kolejnego materiału, którym Baths obdarował nas 3 lata później. Chodzi rzecz jasna o „Obsidian”, który w większym stopniu opierał się na słowach oraz wypowiadającym je wokalu Willa, który musiał dać upust zamknięciu w swojej małej pokojowej kwarantannie, po zakażeniu pałeczkami E. coli. Obydwa albumy pokazały światu jego uzdolnienia w tematach, które oscylują w przestrzeni chillwave, idm, glitch oraz quasi hip hopowych brzmień perkusyjnych.

http://www.youtube.com/watch?v=2yldjzy238E

Lubię, kiedy kolejne albumy artystów stanowią swojego synergię ich dotychczasowej twórczości. Tak właśnie jest na tej „epce”, gdyż „Ocean Death” stanowi ciekawy koncept, który jest inspirującą próbą eksploracji naszej emocjonalności. Zaczyna się wręcz oksymoronem w stosunku do tego, co napisałem wcześniej. Tytułowy „Ocean Death”, niczym berliński trans wodzi nas za nos pulsującą stopą oraz hydraulicznym synthem. Gdzieś w tle, wkrada się wokal. Właśnie on całkowicie odmienił utwór w jego połowie. Tradycyjny folk zatopiony w tłustym sosie transu. Smaczne. „Fade White” to rozleniwione popołudnie. Hamak, taras oraz otwarta przestrzeń. Dumne hi-haty, uśmiechnięte riffy gitarowe oraz pady utrzymują utwór w radosnym nastroju. Jest lato.

https://www.youtube.com/watch?v=uLCCtIfUxYA

„Voyeur” to hipnotyzujący bas, który płynie na spokojnym tempie około 75 bpm. W partiach refrenu szaleją talerze oraz coraz chętniej pojawiające się werble. Baths „tiriruje” i zapomina o świecie przyziemnym. Trochę nostalgicznie, ale bez łez. Na „Orator” słychać odwołania do poprzedniego albumu. Nie da się ukryć, że Will rozprawia się z emocjonalną częścią swojego jestestwa. Spokojny, bo 87 bpmowe tempo utrzymuje poważne akordy na pierwszym planie oraz leniwe chóry w tle. Cały materiał kończy utwór „Yawn”, który jest swojego rodzaju poradzeniem sobie z (używając kolokwializmu) „problemami serca”. Cała płyta emanuje nostalgią i sentymentalizmem, który dodatkowo podparty jest dość emocjonalnym dźwiękiem.

Na „Yawn”, Will pokazuje swoje glitchowe umiejętności. Można wyobrazić sobie wielką plaże po której dumnie spacerują kraby. Nie wiem dlaczego, ale hi haty oraz werble, które przechodzą przez filtry typu DBlue Glitch na FL Studio, zawsze kojarzą mi się z krabami, krewetkami i innymi morskimi stworzeniami, które jakby na chwilę dostały możliwość rozmowy. Dodatkowo skacząca piłeczka do ping-ponga nadaje ciekawy romans z IDM. Fajnie to płynie.

6 maja 2014 | Anticon

https://www.facebook.com/bathsmusic

https://www.anticon.com/







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy