Jeden z najgorętszych debiutów tego lata.
Na płytę projektu Yesway natknąłem się całkowicie przypadkiem. A tak na dobrą sprawę to moją uwagę przyciągnęło singlowe nagranie pt. „Howlin’ Face”. Dlatego też z ogromną ciekawością sięgnąłem po cały materiał, który został wydany na winylu. A kto stoi za tym przedsięwzięciem? Okazało się, że są to dwie panie z San Francisco, czyli Emily Ritz i Kacey Johansing.
Już dawno nie słyszałem, by żeńskie głosy brzmiały w tak symbiotyczny sposób („Home”). Niekiedy artystki sięgają głęboko do korzeni amerykańskiej sceny folkowej oraz songwriterskiej, łącząc oba te nurty z piosenkową formą, syntezatorami i elektroniką („Whoacean”, „Sun Through Feathers”, „Winter Willing”). Wokale Ritz i Johansing należą do niezwykle oryginalnych (wyjątkowe vibrato w połączeniu ze śpiewaniem na wydechu w niskiej tonacji). Na albumie „Yesway” mamy też inteligentne aranżacje rozpisane na instrumenty dęte („Heart Does Not Lie”).
Praktycznie każdy utwór powstał w oparciu o gitarę akustyczną/klasyczną, a do tego dochodzą repetycje zagrane na wibrafonie przez Andrewa Maguire’a (znanego z Will Sprott, Thao i Mirah) i subtelna elektronika. Nagranie „Carried Away” – jak i cała reszta – spokojnie mogłoby się znaleźć na jednej z nowości opublikowanej przez wytwórnię 4AD. Fantastyczne „Avalanche” z kolei przechodzi w jeszcze bardziej porywające „Howlin’ Face”.
Miejscami Amerykanki brzmią jakby wcieliły się w postać Björk, która to dodatkowo zmieniła kolor skóry na czarny. Na longplayu „Yesway” nie znajdziecie słabych momentów.
03.06.2014 | własne wydawnictwo
Oficjalna strona Yesway »
Profil na Facebooku »
Profil na BandCamp »
Fantastyczna płyta, zaiste.