Wpisz i kliknij enter

Casualties of Cool – Casualties of Cool

Kanadyjskie spojrzenie na muzykę drogi.

Casualties of Cool jest debiutanckim projektem Devina Townsenda, który w muzycznym światku jest już od ponad dwudziestu lat. Wcześniejsze dokonania, oscylujące w przestrzeniach hard rockowych oraz metalowych zastąpione zostały ciekawym eksperymentem. Do współpracy zaproszono wokalistkę Ché Aimee Dorval. Zabieg ten, spowodował, że materiał posiada ambientową, folkową, abstrakcyjną i eksperymentalną estetykę. Wydaniem płyty zajęła się wytwórnia HevyDevy Records. Wersja podstawowa zawiera 15 tracków, natomiast opcja Deluxe mieści w sobie dwa krążki, co łącznie daje dwadzieścia osiem numerów. Na albumie widać wyraźne ślady muzyki country, jednakże w tym przypadku jest to celowy zabieg, wprowadzający etos samotnej podróży. Wędrówkę tę, można umiejscowić zarówno na wielkim kontynencie, jak również w samym wszechświecie. Zapewniam was, na tym albumie nie brakuje gwiazd na czarnym niebie.

Całość otwiera utwór „Daddy”. Gitara jest najważniejszym instrumentem na tej płycie. Właśnie ona wprowadza nas w początek wielkiej podróży. Czujemy się niczym w zdezelowanym samochodzie chłopaków z Red Hot Chili Peppers w utworze „Scar Tissue”. Palące słońce, auto oraz nitka czarnej szosy, położonej na bezkresnej przestrzeni. Wokal Ché pretensjonalnie zadaje pytanie: „Hey, what’s the matter? Are your dreams all gone? Well, You now. The well was dry”. Początek owej wyprawy jest wyjściem naprzeciw tym słowom oraz probą rozpoczęcia przemiany duchowej.

Po szalonym, troszkę bluesowym „The Code”, płynnie przechodzimy do „Moon”. To pierwszy przystanek oraz zaduma nad swoim miejscem, swoją rolą. Ludzie zawsze starają się być czyści i nieskazitelni w narzuconych im klamrach poprawności oraz w kajdanach norm społecznych. Tutaj dążymy do „rozbicia o brzegi kuli”. Chcemy wywołać ogień i pożar w starym porządku, który już dawno stracił swoją legitymację. Następnie pojawiają się anielskie pady oraz delikatnie zapowiadający się saksofon. Całość wybucha, kiedy pojawia się wokal pani Dorval. To wszystko podbudowano instrumentem dętym. Dzięki temu osiągnięto efekt połączenia utworu „Unfinished Sympathy” grupy Massive Attack oraz „Child In Time” Deep Purple. Wiem, że to szalone porównanie, ale poziom ekspresji głosem oraz umiejętność ich wyłuskiwania przy pomocy instrumentów to prawdziwa sztuka.

„Hejda” to czas na rozpalenie ogniska. Słyszymy głosy naszych przodków, które wyłaniają się z silnie uderzanych bębnów, spojonych delikatnym świstem cedrowego fletu. Podkręcone przesterem głosy szamana ustępują proroczemu głosowi Ché. Unosząc się nad paleniskiem, wypowiada słowa: „Where is this place? The one that you talk about. In your sleep. So carefree. Who is this girl? Who you think you know so well. And believe, she’s in me”. Bębny, szepty, podmuchy…deszcz. Nie ma ogniska oraz rozświetlającej go zjawy pięknej kobiety.

W „Dethscope” jesteśmy uczestnikami ucieczki. Dumnie panoszący się bas oraz szybkie padające instrumenty sekcji perkusyjnej podkręcają moją wizję utworu. Otóż, jesteśmy w posiadaniu złota umarłych, które znaleźliśmy w opuszczonej kopalni. Strażnicy owego kruszcu ruszają w pościg. Następujące eksplozje strun na gitarze oraz warczące trąbki zabierają dech w piersiach. Jesteśmy na środku pustyni. Odgłos wszechobecnego wiatru inwokuje kolejne dźwięki. Pojawia się: kobiecy chór, tykający zegar, znany już nam cedrowy flet, niebezpiecznie brzmiące przeciągnięte syntezatory oraz odgłosy niezidentyfikowanych zwierząt. Musieliśmy zwrócić to, co przecież nie należało do nas.

Album kończą dwa utwory: „The Bridge”, będący swojego rodzaju hymnem oraz „Pure”, stanowiący ukłon w stronę tradycyjnego instrumentu Indian – cedrowego fletu. W pierwszym z nich jest pompatycznie, wręcz symfonicznie. Potężne chóry męskie i żeńskie, całe sekcje instrumentów smyczkowych oraz perkusyjnych plus gitara, tworzą bardzo podniosły nastrój. Dotarliśmy do miejsca akceptacji samego siebie. „Pure” jest metafizycznym wspomnieniem – nie gasnącym płomieniem naszej zrekonstruowanej duszy.

http://www.youtube.com/watch?v=XoeX2G4qyBA

Maj 2014 | HevyDevy Records

https://www.facebook.com/dvntownsend/app_80877307761

http://www.discogs.com/artist/3712038-Casualties-Of-Cool







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

Islaja – Tarrantulla

Koniec ubiegłego roku przyniósł nowy album Merji Kokkonen, znanej wszystkim jako Islaja.