Co nagrali wspólnie mistrzowie radykalnej elektroniki?
Wbrew temu, co można by myśleć, to dosyć naturalne, że drogi tych producentów w końcu się skrzyżowały. Dave Sumner tworzy co prawda mocarne techno, a Dominik Fernow radykalny noise, ale ostatnimi czasy oba te światy mocno się przenikają, owocując niekiedy fascynującymi hybrydami. Nagrania zawarte na „Games Have Rules” powstały w ciągu dwóch minionych lat w wyniku wymiany plików między dwoma studiami – Intimate Objects w Berlinie i Hospital Productions w Nowym Jorku. Jakie są efekty tej kooperacji?
Przede wszystkim od razu trzeba wyjaśnić, że Sumner i Fernow na początku założyli sobie, że będą tworzyć… ambient. I faktycznie – pięć nagrań z siedmiu umieszczonych na krążku to czystej wody ilustracyjna elektronika o minimalistycznym tonie. Otwierający całość „Things Known” przypomina nieco dokonania Boards Of Canada – uwodząc tajemniczymi głosami zanurzonymi w onirycznych partiach syntezatorów. „Things Unknown” ma skrajnie oszczędną budowę – i skoncentrowany jest na przewalających się falach pastelowych dźwięków, które zostają podszyte wibrującymi stukami.
O ile dwie pierwsze kompozycje mają przyjazny dla ucha ton, tak „The Nemesis Flower” wnosi już na płytę nutkę podskórnego niepokoju. Na pierwszym planie jest tutaj pulsujący bas – ale w tle powoli wiją się zimne klawisze o klinicznym tchnieniu. Z czasem wyłania się zza nich rozwibrowane arpeggio, nadające całości formę kosmische musik. Łagodny klimat powraca jednak za sprawą „A Year Has Passed” – kojąc wyjątkowo melodyjnym pasażem syntezatorów przeszytych cykającymi hi-hatami. Blisko tej muzyce do klasycznych dokonań Briana Eno – zawieszonych na granicy ciszy i muzyki.
„A Year Has Gone By” też lokuje się w kanonie gatunku stworzonym w latach 70. – tym razem jednak poprzez zestawienie motorycznie drgającego basu z przestrzennymi klawiszami mamy do czynienia ze współczesną wersją kraut-rocka o elektronicznym obliczu. A potem niespodzianka: uderza miarowy bit rodem z minimalowego tech-house’u, wnosząc jednak ze sobą matowe pląsy ciepłych klawiszy („Red Opium”). Kompozycja urywa się niepodziewanie, by ustąpić miejsca podobnej – tym razem łączącej acidowe loopy z kosmicznymi arpeggiami i tektonicznym rytmem rodem z berghainowego techno („Bejeweled Body”).
Szczerze powiedziawszy pierwsze wrażenia po przesłuchaniu tego materiału są mieszane. Początkowa część zestawu wypada lepiej – bo Sumner i Fernow biorą nas z zaskoczenia, serwując zupełnie nietypową dla siebie przyjazną wersję ambientu. Pojawienie się klubowej rytmiki w końcówce płyty rozbija ten sielski nastrój – chyba trochę niepotrzebnie, bo zakłóca jednolitość płyty. Jak na ambient, utwory są zbyt krótkie, a całość zbyt skromna. Gdyby obaj producenci pozwolili swym nagraniom wybrzmieć pełniej, na pewno by one tylko na tym skorzystały. A tak – krążek robi trochę wrażenie szkicownika. Dowiadujemy się z niego, że Sumner i Fernow potrafią stworzyć subtelną elektronikę – szkoda tylko, że trochę nazbyt nieodpracowaną.
Hospital Productions 2014