Wpisz i kliknij enter

Steve Rachmad – nasza rozmowa

Miłośnik disco i electro z lat 80tych, prawdziwy maestro muzyki elektronicznej i jako DJ, i jako producent, muzyk spod tysiąca aliasów, zarażający pozytywną energią Holender – Steve Rachmad. Od przeszło trzydziestu lat na scenie i bynajmniej nie przewiduje przerw, ani tym bardziej końca swojej muzycznej, długodystansowej podróży!

For an english version scroll down.

1. To fascynujące jak ewoluowała techno kultura. W dzisiejszych czasach techno nie jest już kojarzone z Paradą Miłości i ideologią, która jej towarzyszyła. Wszystko to ciemność, betonowe ściany i ciężkie beaty. Jak sądzisz, z czego to może wynikać?

Nie jestem przekonany czy wszystko sprowadza się do tego, o czym mówisz. Oczywiście odbywają się imprezy z mroczną atmosferą, ale to naturalna droga ewolucji od wczesnych warehouse’owych imprez, które po prostu nie wymagały zbyt wielu dekoracji i oświetlenia. To muzyka byłam gwoździem programu i to ona drążyła parkiety. Uwielbiam ten gatunek, lubiłem go zwłaszcza w latach 90tych, kiedy zaowocował solidnymi rave’ami – ciągle przywracam sobie te noce. Dzisiaj techno też może być obchodzone w świąteczny, może nawet kolorowy sposób. Ta muzyka może być bardziej zróżnicowana, bo właśnie rozszerzyła się o wiele różnych postaci. Jeśli chcesz mroku i ciężkich beatów, to nie widzę ku temu przeszkód, ale zdecydowanie jest też druga strona medalu.

2. Jesteś związany z techno od trzech dekad. Co w tym czasie zaskoczyło cię w tej muzyce najbardziej?

Chyba sposób w jaki techno podbiło serca tak wielu ludzi na całym świecie. To nie jest przecież lekka, ‘radiowa’ muzyka, techno to jej bardzo abstrakcyjna forma. Przez ostatnie dwanaście lat obserwowaliśmy, jak muzyka wyłamuje się do mainstreamu w takie gatunki, jak trance czy house, podrasowane dobrze przyswajalnym popem. Techno zawsze kojarzyło mi się z undergroundem i nigdy nie spodziewałem się, że może stać się inaczej. Teraz zaszła widoczna zmiana – szerokie rzesze fanów odkrywają tę muzykę. Proces ten zachodzi przede wszystkim na imprezach masowych. To nowy, zaskakujący dźwięk, prosto z podziemia. Jestem szczęśliwy, bo widzę, że techno jest przyswajane przez tak szerokie kręgi słuchaczy, a mimo wszystko, nadal zachowuje swoją niezmienioną, abstrakcyjną formę.

3. Jesteś także zainteresowany ogółem muzyki elektronicznej. Jak styl jest najbliższy twojemu ciału (taniec, imprezowanie), a jaki najbliższy twojemu sercu (rozczula cię, wzrusza)?

Dla mnie ta muzyka zawsze tyczyła się różnych styli, jednocześnie z każdym z nich faktycznie byłem blisko. Lubię energię, której dostarcza mi techno i to właśnie ten dźwięk sprawia, że reaguję w sposób bardziej fizyczny. To jest też muzyka, dzięki której zacząłem być rozpoznawany, jako DJ, dlatego zawsze będzie mi się dobrze kojarzyła, zawsze będę czuł się z nią komfortowo i ciągle będę mógł z przyjemnością do niej wracać. W dzisiejszych czasach czuję się świetnie również z deep housem, ponieważ uwielbiam grać czasem weselsze numery. Ale generalnie, najbliższa mojemu sercu jest muzyka, z którą dorastałem w latach 80tych. Disco i elektro zaczarowały mnie i doprowadziły do tego, że zakochałem się w elektronice w ogóle. Gdyby ktoś kiedyś spytał mnie, czego nigdy w życiu nie chciałbym stracić, to byłaby to moja kolekcja winyli z tego okresu.

4. Opowiedz o różnicy między muzyką spod aliasu STERAC, a muzyką sygnowaną twoim własnym nazwiskiem. Czy chodzi wyłącznie o styl, w jakim produkujesz pod danym pseudonimem?

Tak, to głównie tyczy się muzyki. Wymyśliłem sobie masę pseudonimów w ciągu tych lat, właśnie po to, by móc według nich segregować swoje kompozycje. STERAC, to alias utworzony na potrzeby pokazania mojego ‘technicznego’ ja. Zwłaszcza, jeżeli idzie o dj-ing, STERAC, opiera się na ciężkim beacie, inspirowanym Detroit techno. Jako Steve Rachmad gram lżej, melodyjniej i bardziej eklektycznie. Ale nie zmienia to faktu, że i tak zrobię co zechcę, bo jeśli dana chwila wymaga techno, to nie zawaham się go zagrać.

5. Czy istnieje taka osoba, której bardzo ufasz i której powierzasz swoją wiedzę i umiejętności?

Można powiedzieć, że Wouter de Moor jest takim moim podopiecznym. Jest młodszym ode mnie DJ-em i producentem z Holandii, z którym dużo pracuję. Przekazałam mu sporo mojej wiedzy, poprawiałem go, jeśli to było konieczne i w tej chwili jest już tak wyćwiczony, że sam może zwracać mi uwagę na pewne kwestie. Jego słuch wyostrzył się na tyle, że gdy wysyłam mu swoje utwory, to zawsze proszę go o wyrażenie opinii na ich temat, gdyż jest ona dla mnie niezwykle cenna. Pomagamy sobie bardzo w ten sposób.

6. Jak był najmilszy prezent, związany z muzyką, który kiedykolwiek dostałeś?

To nie był w sumie żaden podarek, ale komplement, który ktoś mi sprawił. Zrobiłem remiks słynnego „I feel love” Donny Summer, włożyłem w to całe serce i wszedłem naprawdę bardzo głęboko, żeby uzyskać najlepszy z możliwych efektów. Niestety Donna Summer w międzyczasie zmarła, więc nie mogłem się jej pochwalić. Wtedy zdecydowałem się przesłać ten remiks Giorgio Moroderowi, który absolutnie się nim zachwycił. Był taki podekscytowany, że nawet umieścił kawałek na swoim koncie na Soundcloud. To był dla mnie ogromy zaszczyt, mistrz disco lat 80tych szczerze docenił moją muzykę!!!

7. Opowiedz o współpracy z Benem Klockiem. Jak przebiegała? Czy wydanie muzyki w jego labelu, to było coś w rodzaju nowego doświadczenia czy raczej coś, co czułeś, że powinieneś zrobić?

Oczywiście, że to nie było tak, że zwyczajnie chciałem odhaczyć to osiągnięcie na mojej liście. Kocham Bena za jego konsekwencję w dj-ingu i produkowaniu, niewątpliwie jest jedną z czołowych postaci w nowym techno. Znaliśmy się wcześniej, nie z widzenia co prawda, ale graliśmy nawzajem swoje kawałki na bardzo wielu imprezach, więc kiedy poprosił mnie o zasilenie katalogu Klockworks, byłem wniebowzięty. Próbowałem zrobić coś, co pasowałoby do stylistyki labelu, ale nie planowałem puszczać w obieg „Rotary”. Nakłonił mnie do tego Wouter de Moor, który stwierdził, że utwór idealnie pasuje do Klockworks. Przekonało mnie to.

8. Czy przypominasz sobie chociaż jeden dzień w swojej karierze, kiedy zbudziłeś się i powiedziałeś sobie „Mam dość grywania na imprezach i ich organizowania. Kończę z tym”? Czy nie sądzisz, że taki tryb życia może w pewien sposób nużyć?

Tak, zwłaszcza w latach 90tych miałem swoją chwilę zwątpienia. Czułem, że jestem wpędzony w jakiś szary kąt, że moja muzyka waha się między jednym, a drugim końcem. Po drugie zacząłem nienawidzić tego ciągłego podróżowania. Kiedy loty były opóźniane lub odwoływane, spędzałem długie, samotne godziny na lotniskach, potem grałem w kółko jedno i to samo, parę razy w przeciągu tygodnia. Miałem dość, marzyłem tylko o tym, żeby wrócić do studio, zamknąć się tam i produkować. Z drugiej strony ten okres trwał bardzo krótko, potem zacząłem pracować nad swoim planem podróży, moja muzyka zróżnicowała się i dziś prawie perfekcyjnie równoważę to wszystko. No i cale szczęście ciągle mam trochę czasu żeby działać w studio!

9. Opowiedz o umiejętności, którą szlifowałeś najdłużej ze względu na jej stopień trudności i złożoności.

Myślę, że to było uzyskanie odpowiedniej barwy dźwięku. Moja muzyka i ja, dojrzewaliśmy obok wielkich producentów, takich jak Francois K, który wiedział jak zmiksować utwór w każdym, najmniejszym detalu. To było bardzo inspirujące i we wczesnych latach 90tych, intensywnie pracowałem nad osiągnięciem tej samej, wysokiej jakości brzmienia. Oczywiście minęły lata, zanim dorobiłem się sprzętu, który pozwolił mi na otrzymywanie tego, co najbardziej mi odpowiadało. Jednak najważniejsze i najintensywniej przeze mnie szlifowane umiejętności, to pewność i wsłuchiwanie się w to, gdzie osadzić dany dźwięk na przestrzeni kompozycji.

10. Jak wyglądają twoje plany na przyszłość?

Szykuję coś dla Delsin Records, Rebekah także dostarczyła mi materiał na remiks dla CLR, przygotowalem remiks PVNV dla francuskiej oficyny Taapion. Poza tym szykuję remiks dla Ovum, wytwórni, należącej do Josha Winka i kończę EPkę, jako Steve Rachmad. Inne moje remiksy nadchodzą też z ramienia Tronic, chcę również wziąć na warsztat numer Italoboyz.


_________________________________________________________

1. It’s quite fascinating how techno and it’s culture, that goes with it, evolve. I mean nowadays it’s not like the whole Love Parade and the idealogy that naturally went with it. It’s all about darkness, conrete walls and heavy beats. Why do You think it changed like this?

I’m not sure if it’s all about that. Of course there are the events with a dark atmosphere, but this is a direct evolution from the early warehouse parties where you didn’t have too much decoration or light shows. It was all about the music, going deep on the dance floor. I love that style, especially by the end of the 90s this resulted in some serious raves – I really felt (and still feel) at home at these kind of nights. But nowadays techno can also be enjoyed in a more festive way, perhaps even colourful. The music can be a bit more loose and diverse, because techno has grown into different guises. So, if you want darkness and heavy beats, it’s out there, but there’s definitely another side to it as well.

2. You’re with the techno scene for a long time. What was the most suprising thing that happened with it during that time?

Probably the way techno has conquered such a large audience. I mean, it’s not exactly something for the radio, techno is a very abstract form of music. In the past twenty years we’ve seen electronic music breaking through to the mainstream in the shape of trance and house, these genres blended perfectly with accessible pop tunes. Techno always remained underground, and I never expected it to be any different. Now you do see a change; big audiences are discovering techno. Not through radio by the way, but through festivals (big events in the US are programming techno djs, while European techno events are going abroad). It’s a new and surprising sound from the underground, I’m happy to see it happen while the music itself stays true to its (abstract) sound.

3. You’re into the whole electronic music. Which style is the closest to Your body (dancing, partying) and which is the closest to your heart (touches you the most)?

For me it’s always been about different styles, every sound feels close to me. I like the energy techno music gives me, perhaps this is the sound that gives me the most physical reaction. It’s also the music style that got me recognized as a producer, back in the 90s, so it feels as a home base. A place where I feel comfortable and can always go back to. But nowadays I’m also very happy with some of the (deep) house sounds coming out, I love to play more melodic tunes and create a more happy vibe. Closest to my heart though is the music I grew up with in the 80s. All those electronic disco records coming out back then, made me fall in love with music. If there’s one thing I’ll never want to lose it’s my 80s vinyl records collection.

4. Tell me all the differences between Sterac’s and Steve Rachmad’s music. Is it about genre only or something more maybe?

It’s mostly about the music, yeah. I’ve invented loads of pseudonyms during the years, mostly to be able to get different kinds of music out there. STERAC grew out to be the most well known, you could says it’s my techno persona. Especially when it comes to djing STERAC is about heavy, Detroit inspired techno sounds, I can go all the way if I want to. As Steve Rachmad I play a little less heavy, the music is more diverse and melodic. Although I can still do whatever I want, if I feel the moment needs a techno record I won’t hesitate to play it.

5. Have you got someone in who you trust and hand on your skills and knowledge to him?

You could say Wouter de Moor is my protege. He’s this young (or at least younger) dj/producer from Holland that I work with a lot. I’ve been passing lots of my knowledge to him, correcting him if necessary, although he’s gotten so experienced lately he’s also become sort of my sounding board. His ears have gotten better, so to say, therefore I also send a lot of my music to him to hear what he has to say about it. We’ve been helping each other a lot this way.

6. What was the nicest gift you were given that is connected with music?

It wasn’t really a gift, but more of a compliment I’ve gotten recently. I made this remix of the famous Donna Summer track I Feel Love. I put a lot of effort into it, really went deep to get a cool result. Sadly, Donna Summer passed away in the meantime and I couldn’t send it over to her. I did send it to Giorgio Moroder, who produced the original with his world famous disco sound, and he simply loved it! He was so excited, he wanted to put the mix on his soundcloud. That was a huge honour for me, the master of this 80s disco sound complimenting me on my music.

7. Tell me about working with Ben Klock who admires You and Your work very much. What was it like to release stuff in his label? A new experience or something you thought you just should have done?

Of course it wasn’t something I simply wanted to scratch of my list. I love Ben for his consistency when it comes to playing and producing, no doubt he’s one of the main figures of nowadays techno. We already knew each other through the music before we even met, us playing a lot of each others tracks. So when he asked me for some music I was honoured and tried to make something that fitted the label. I didn’t plan on sending Rotary though, but Wouter de Moor suggested I should do it as it was perfect for Klockworks. And it was, it was the first track to be signed.

8. Can you think of a day in your career when you woke up and said ‚that’s enough, I’m sick of partying and organizing parties, I’m done’? Is it something that you think can be boring in some way?

Well, especially in the 90s when I was booked solely to play techno music, I had a moment of getting fed up. I felt I was put in this one corner, even though my music taste ranges from one end to the other. Secondly I started to hate all the travelling.. When a flight got delayed or cancelled, too many hours wasted on airports, and then playing the same music several times a week. I was done with it, just wanted to go back in my studio and create stuff. But this was only for a short period, after that me and my management started to work on my travel schedule, my music got more diverse and nowadays it’s mostly in balance –although I could still do with a little more time in my studio!

9. Tell me about the skill you tried to improve for the longest time, something which was the most difficult for you.

I guess that was getting the right sound, back in the day. I’ve been growing up with all these great producers in the 80s, people like Francois K who knew how to mix a record into detail. That was very inspiring and I’ve worked a lot on getting the same high quality in the music I started making in the early 90s. Of course it also took me years to get my equipment to do exactly what I wanted, but it was mostly listening and knowing where to place every sound in a record which was a skill I tried to perfect.

10. What are your plans for the future?

There are some STERAC releases coming up on Delsin Records, as well as a remix for Rebekah on CLR and a remix of a PVNV’s track on the French label Taapion. Besides that I’m working on a Steve Rachmad remix for Josh Wink’s Ovum label and I’m trying to finish some EPs in the Steve Rachmad style too. Other remixes in the pipeline are for Christian Smith on Tronic as wel as a remix for Italoboyz,

Thanks,
Steve Rachmad

www.steverachmad.com
www.facebook.com/steverachmadofficial1.03 Steve Rachmad by Krijn van Noordwijk
Bookings World: www.ad-bookings.com

Na stanie u płytowych dealerów z Yakrecords:







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] Recently Steve did an interview with the Polish music outlet Nowamuzyka. He spoke about his STERAC alter ego, the past and the future. Find it here. […]

jędrek
jędrek
9 lat temu

świetna robota !

w.
w.
9 lat temu

najlepszy wywiad, Zmorcze!

Polecamy