Miniony rok był teatrem działań eksplodujących talentów, jak również kolejną wiosną niedoścignionych weteranów. Poniżej przedstawiam zestawienie albumów, które niczym naloty dywanowe, zostawiły trwałe zmiany w moim mózgu.
Kolejność nie odgrywa tutaj żadnej roli. Każda z tych płyt w swoim czasie zawładnęła moim czasem oraz rozumieniem estetyki.
1. Mondkopf – Hadès
Nie będę ukrywał, że przy odsłuchu tej płyty otarłem się o zrozumienie mitologicznego świata umarłych. Paul Régimbeau, w swoim czwartym wydaniu, pokazuje najlepsze strony francuskiej sceny elektronicznej.
Nasza recenzja jest tutaj.
2. Kiasmos – Kiasmos
Eklektyzm form, synergia brzmień, nieprzewidywalność i dowolność w interpretacji nadaje tej muzyce jedną z najważniejszych ról w możliwości kreacji czasu i przestrzeni. Doskonała produkcja! Mój kandydat na płytę roku 2014.
Nasza recenzja jest tutaj
3. FSOL – Environment Five
Obecni na scenie od drugiej połowy lat osiemdziesiątych Garry Cobain oraz Brian Dougans, wrócili z metafizycznym i ważnym albumem.
Nasza recenzja jest tutaj
4. Pulshar – Blood & Mathematics
Jeden z lepszych chilloutowych albumów roku. Z recenzji Pawła Gzyla: „Płyta jest krótka – niczym klasycznym longplay sprzed kompaktowych czasów. To działa na jej korzyść – poszczególne utwory przyjemnie bujają dubowym pulsem i łagodnie uwodzą tęsknymi wokalizami. W sumie można by zaryzykować twierdzenie, że muzyka z „Blood And Mathematics” to… egzotyczny pop”.
Nasza recenzja jest tutaj
5. Phaeleh – Somnus
To spirytualistyczne przeżycie, będące wynikiem rejestracji dźwięków opuszczonego miasta, świątyń, podziemi, głębin, przestrzeni, przedmiotów, zjawisk atmosferycznych, ludzi, magów i innych źródeł, których odgadnięcie przychodzi przy kolejnych kontemplacjach albumu.
Nasza recenzja jest tutaj
6. Roman Flügel – Happiness Is Happening
Prawdziwa wędrówka po gatunkach muzyki elektronicznej, której towarzyszy bezapelacyjny profesjonalizm niemieckiego producenta. Ponownie z recenzji Pawła Gzyla: „Happiness Is Happening” urzeka swym wyluzowanym i nostalgicznym klimatem. Roman Flügel nie ściga się już ze swymi młodszymi kolegami, odpuszcza sobie rewolucjonizowanie elektroniki, nie ma też ambicji tworzenia klubowych killerów. Dzięki temu jego muzyka zyskuje głęboki oddech, stonowaną elegancję i dyskretne wyrafinowanie”.
Nasza recenzja jest tutaj
7. Nikosf – Collecting The Moments
Grecki producent Nikos Fragomanolakis, jest kolejnym dowodem na to, że relaksująca elektronika z uśmiechem w stronę dub techno ma się naprawdę dobrze.
Miłego!
a mnie się wydaje, że Kiasmos jest banalny, jakoś tak już jest
słuchałem parę razy, ale rytmy są bardziej niż standardowe, a piano tematy Arnaldsa to aż wręcz modern.classical pop – ograne do bólu, które mogliśmy słyszeć na płytach Frahma, Arnaldsa, Richtera i innych „wrażliwców” w ciągu paru ostatnich lat
jeden utwór „bent” ma fajny drive i melodię, taki hicior jakby, ale nie ma w tej muzyce nic nowego
taka standardowa płyta z modern.classical z dodaną elektroniczną rytmiką bez polotu
produkcja tej płyty za to jest wyśmienita
kwestia gustu
nie jestem pewien, bardzo lubię płyty Arnaldsa, Frahma i im podobnych, po prostu tu elektronika z tymi classicalowymi elementami tu połączona jest zbyt tandetnie, to takie wyjście w szerszą publiczność z tego typu muzyką, tak po postrzegam, bardzo powierzchowne
Zgadzam się, produkcja tej płyty jest po prostu znakomita. Jeśli zaś chodzi o wytypowanie „Kiasmos” do albumu roku 2014, to nie będę ukrywał iż wybór ten jest determinowany bardzo subiektywnym podejściem. Podobnie jak w przypadku Mondkopfa oraz ostatniej płyty Phaeleh, Kiasmos tworzy idealne mapy przestrzeni i światów, po których można wędrować. To wizja kompletna i zjawiskowa, gdzie moją jedyną powinnością (recenzenta), jest wzięcie czegoś do pisania i kilku kartek papieru, celem zapisania mojej podróży. Właśnie tak! Element zwizualizowanej podróży jest tutaj najważniejszy.