27 marca tego roku Scuba pożegnał się z muzyką dubstep. Tego samego dnia nieoceniony label DEEP MEDi zaprezentował wizjonerską epkę nieszablonowego artysty i piewcy głębinowych częstotliwości, jakim bez wątpienia jest Gantz.
Emir Ongun tworzy rzeczy będące esencją tempa 140bpm a cała estetyka jego działania stanowi medytacyjną podróż po odmętach naszego umysłu. Wydany na 12″ winyl jest 85 częścią uznanego wydawnictwa i prezentuje się naprawdę dobrze. Po bardzo udanym poprzednim roku oraz wspaniałym „Spry Sinister” (nasza recenzja tutaj), Gantz powraca z wielkim przytupem. Odsłuch rozpoczynam od „Pseudooo”, który jest otwarciem właściwym temu producentowi. Rozedrgany i przeciągnięty przez delay ucięty wokal jest cechą charakterystyczną jego muzyki. Brzęczące cymbały, dzwoneczki oraz klawisze fortepianu prowadzą pierwszą część utworu na spokojnej perkusji. W 3:46 następuje zmiana wizji tego utworu. Błogi sen staje się niebezpieczną gonitwą. Dźwięki rozbitej szyby, spiętrzenia stopy, głębokie i poważne akordy fortepianu sprawiają wrażenie koszmaru z dzieciństwa, kiedy koniec snu przypominał niekończące się spadanie.
„Witch Blues” to eksperymentalne podejście to tematu, gdzie oryginalny sampel bluesowej gitary poddano quasi orientalnemu przesterowi. Chwilę później nadchodzi cała kanonada hi-hatów oraz znajomo brzmiący werbel z przeciągniętymi pasażami strun. Gdzieś podprogowo wydaje mi się, że to estetyka znana z utworu „Until The Quiet Comes” Flying Lotusa, z tą znaną manierą przypominającą urwany fragment starej taśmy vhs na której zarejestrowano nasze wspomnienia.
„Rockstar” swoim charyzmatycznym głosem wsparł Rider Shafique, który jest ulubionym wokalem producentów z labelu DEEP MEDi. Jego kolaby z Kahnem („Late Night Blues”, „The Prophet”) to jedne z najlepszych przykładów synergii lirycznego rapu z muzyką dubstep. Ascetyczny bit płynie na rozłożonych w czasie, przeciągniętych pasmach kwaśnych synthów a punktem przewodnim utworu jest melodia na jakimś przeciśniętym przez producenckie wtyczki orientalnym instrumencie.
„Supreme A” rozpoczyna się od gry na barokowej lutni by chwilę później wrócić na zapętlony gitarowy riff. To najbardziej połamany bit ze zmieniającymi się fragmentami dźwięków strun oraz chmurnymi smagnięciami padów. Z jednej strony ciepłe i letnie barwy dźwięków, z drugiej zaś jakaś oniryczna proweniencja.Dubstep – ciśnienie w normie!
27.03.2015 | DEEP MEDi