Wpisz i kliknij enter

Nowości z Western Vinyl

W ostatnich miesiącach w katalogu teksańskiej oficyny pojawiło się kilka wydawnictw. Powraca dobry znajomy (Goldmund) i są też nowi artyści.

Goldmund

Goldmund – „Sometimes” (13.11.2015 | Western Vinyl)

Amerykanin Keith Kenniff, od 2005 roku tworzy pod pseudonimem Goldmund. Choć jeszcze wcześniej zaczął nagrywać jako Helios (w tym roku wyszła jego płyta „Yume” właśnie pod tym szyldem). Swoją przygodę z muzyką Kenniff rozpoczął mając około 20 lat – grał wówczas na fortepianie i perkusji. Później ten drugi instrument i kompozycję studiował na bostońskiej Berklee College of Music. W 2010 roku powołał do życia label Unseen. Od lat zajmuje się też pisaniem muzyki na potrzeby reklam (Apple, Facebook, Google), filmów i telewizji.

Najważniejsze, że cały czas kontynuuje swoje poszukiwania w obrębie ambientu, elektroniki i… Tu jest mały problem. Nie chcę nazywać twórczości Goldmund koślawymi określeniami typu: „neoclassical” czy „modern classical”. Jak wiadomo okres neoklasyczny to już głęboka przeszłość. Na tegorocznym „Sometimes” Kenniff zbliżył się mocno do estetyki filmowej, a co za tym idzie, powyższe łatki stylistyczne w jakiś sposób można by dokleić do nagrań Goldmund, ale byłoby to nieudolne. Na „Sometimes” nie brakuje również ambientowych odniesień zatopionych w subtelnych szczegółach. W utworze „A Word I Give” gościnnie pojawił się Ryuichi Sakamoto, a okładkę płyty przygotowała Dorota Stolarska.

Podsumowując: nie powalił mnie album „Sometimes”, a raczej pozostał miłym towarzyszem w czasie popołudniowego odpoczynku.

Profil na Facebooku »

Air Waves

Air Waves – „Parting Glances” (18.09.2015 | Western Vinyl)

Projekt Air Waves powstał kilka lat temu z inicjatywy nowojorskiej wokalistki i gitarzystki Nicole Schneit. W trakcie nauki w koledżu udzielała się w różnych zespołach. Co ważne, tam poznała Dana Deacona. Współpracowali razem, ale dosyć krótko (mieli grupę Ferrari). W 2010 roku Schneit już jako Air Waves opublikowała debiutancki album „Dungeon Dots”.

„Parting Glances” to drugi krążek Amerykanki. Tym razem nie jest sama i zaprosiła swoich przyjaciół z Brooklynu: Blake’a Luleya (syntezatory, gitara), Keitha Poulsona (bas) i Jeremy’ego Duvalla (perkusja). Tytuł płyty został zaczerpnięty z filmu Billa Sherwooda – „Parting Glances” (1986). W swoim obrazie reżyser przedstawił życie pary homoseksualistów (m.in. zagrał Steve Buscemi) oraz poruszył problem AIDS. Dwaj główni bohaterowie tego filmu zmagają się z nietolerancją panującą w czasie rządów Ronalda Reagana. Oczywiście wiodącym tematem jest też rozstanie i właśnie o tym opowiada w swoich piosenkach Nicole Schneit.

Na nowym krążku artystka pokazała, że można ją zaliczyć do grona nietuzinkowych wokalistek. Muzycznie „Parting Glances” z kolei unosi się gdzieś pomiędzy Mazzy Star a Sharon Van Etten.

Profil na Facebooku »
Profil na BandCamp »

Botany

Botany – „Dimming Awe, the Light is Raw” (18.09.2015 | Western Vinyl)

Pod pseudonimem Botany ukrywa się teksański producent Spencer Stephenson. Wychowywał się wśród wiejskich krajobrazów północnego Teksasu. Ale jak się okazało, nie był zainteresowany folkiem, country etc. Bardziej pociągły go takie gatunki jak psychodelia, hip-hop, jazz czy ambient. Gdy miał 15 lat, wpadł w jego ręce piracki program do robienia muzyki. W niedługim czasie odkrył twórczość Four Tet, Stars of the Lid, Madlib i Dilla. W wolnym czasie grał też na perkusji, bawił się pożyczonymi efektami gitarowych i automatami perkusyjnymi. Później fascynował się rockiem psychodelicznym i krautrockiem.

Pierwszą EP-kę Stephenson wypuścił w 2010 roku. Wtedy przechodził też ciężki okres w swoim życiu: śmierć matki, aresztowania za publicznej rozróby, brak pieniędzy. W 2012 roku przeniósł się na farmę poza Austin. Tam zaczął tworzyć materiał na swój longplay, pt. „Lava Diviner”.

Na „Dimming Awe, the Light is Raw” 27-letni producent i kompozytor nadal umiejętnie rozpuszcza stylistyczne granice, gdzie hi-hopowy beat (w dwóch numerach pojawił się raper Milo) swobodnie przechodzi w electro-funk spod znaku Afrika Bambaataa („Bad CGI”). Podobnie ma się sytuacja z ambientem, który w odpowiednich proporcjach uzupełnia IDM-ową elektronikę, bliższą Four Tet („You Might Be an Eye”).

Profil na Facebooku »
Profil na BandCamp »

Lymbyc Systym

Lymbyc Systym – „Split Stones” (16.10.2015 | Western Vinyl)

Dwaj bracia, Jared i Michael Bell, nagrywają razem od 2004 roku pod szyldem Lymbyc Systym. Na co dzień dzieli ich odległość dwóch tysięcy mil, ponieważ Jared mieszka w Nowym Jorku a Michael w Phoenix. „Split Stones” to drugi krążek Lymbyc Systym wydany przez Western Vinyl. Tym razem duet w dużej mierze nawiązuje do wczesnych lat 80., więc nie mogło zabraknąć syntezatorowych arpeggiów. Niekiedy klimat ich nagrań zmierza w stronę muzyki filmowej, rockowej (np. „Generated Bodies”) czy wręcz popowej.

Profil na Facebooku »
Profil na BandCamp »

 

Strona Western Vinyl »
Profil na Facebooku »
Słuchaj na Soundcloud »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy