Wpisz i kliknij enter

Olgierd Dokalski – Mirza Tarak

Już jest! Pierwsza solowa płyta trębacza Olgierda Dokalskiego znanego m.in. z zespołów kIRk i Daktari.

Olgierd Dokalski to muzyk, kompozytor i improwizator. Trębacz samouk. Z wykształcenia cybernetyk, niedoszły antropolog kultury. Założyciel i lider czerpiącego z estetyk post-rocka, folku i jazzowej awangardy kwintetu Daktari. W 2012 roku powołał do życia polsko-izraelsko-belgijski kwartet nor cold, z którym interpretował sefardyjskie pieśni z Bałkanów z początku XX wieku. Związany także z zespołami kIRk, Msza święta w Altonie, Warsaw Improvisers Orchestra i bootleg-labelem Circon Int. Z powyższymi projektami wydał osiem płyt, choćby w Multikulti Project, Asfalt Records oraz Requiem Records.

Teraz doczekaliśmy się jego solowego wydawnictwa, pt. „Mirza Tarak”. – Impulsem do nagrania Mirza Tarak” było natrafienie na historię Jakuba z Murzów Buczackiego herbu Tarak, który powodowany wydarzeniami Konfederacji targowickiej odbył pod koniec XVIII wieku swój Hadżdż. Buczacki był jednym z nielicznych polskich Tatarów (pierwszym z Płd. Podlasia), którzy zdecydowali się wówczas na pielgrzymkę do Mekki – wyjaśnia Dokalski. Na Południowe Podlasie Buczacki powrócił po upadku powstania kościuszkowskiego i III rozbiorze Polski (po 1795 r.). Tu założył rodzinę, przez lata był sędzią powiatu bialskiego, z tego regionu został także wybrany na marszałka szlachty i posła na Sejm Królestwa Polskiego. Jakub Buczacki zmarł 20 maja 1838 roku w swoim majątku w Małaszewiczach Małych.

Olgierd-Dokalski-fot Piotr Gruchała

Olgierd Dokalski, fot. Piotr Gruchała

„Na historię Jakuba z Murzów Buczackiego herbu Tarak natrafiłem dzięki osobie nieocenionego badacza historii Podlasia Południowego Sławka Hordejuka, który przekopał kilogramy pożółkłych archiwów bibliotek i zapoznał mnie z nieznaną mi wcześniej historią rodziny mojej babci Stefanii Buczackiej. Życiowe wybory i perypetie tego żyjącego pod koniec XIX wieku podlaskiego Tatara nie przestawały mnie nurtować. Trudno wyobrazić sobie, co mógł czuć człowiek, który w obliczu zagrożenia życia musi opuścić swoje rodzinne strony. Właśnie w tym momencie spada na niego religijne objawienie i decyduje się on odbyć swój Hadżdż. Może Jakub Buczacki na wygnaniu poczuł potrzebę odnalezienia swoich korzeni? Może od dłuższego czasu czuł potrzebę zbliżenia się do sacrum, ale okoliczności nie pozwoliły mu ich zrealizować? Czy jednak jego duchowy rozwój determinują wydarzenia konfederacji targowickiej i przypadek? Odpowiedzieć na te pytania nie sposób, ale takie dumanie jest, nie ukrywam, bardzo przyjemne. I sprawia, że chce się o tym grać.

Chciałem muzyką tu zawartą opisać wędrówkę ducha. Dojść do emocji, które targają ludźmi w krańcowych sytuacjach. Uchwycić w dźwiękach uczucia towarzyszące nawróceniu i odkrywaniu siebie na nowo” – pisze Dokalski.

Płyta „Mirza Tarak” powstała w towarzystwie Antoniny Nowackiej (głos), Darii Wolickiej (flet poprzeczny), Macieja Rodakowskiego (saksofon tenorowy) i Gamida Ibadullayeva (perkusja, perkusjonalia, balaban). Na tym wydawnictwie nie zabrakło też warstwy elektronicznej, która stanowi ważne spoiwo łączące różne estetyki (jazz, folk, awangarda, improwizacja), a także znakomicie podkreśla mroczny nastrój tych kompozycji. Wyjątkowy głos Nowackiej przenosi nas gdzieś w zaświaty, choć te wydają się być na europejskich stepach, co też potwierdza jeden z najważniejszych fragmentów albumu – „Mizogin”. W tym nagraniu oniryczne przestrzenie bałkańskie zostały teleportowane do świata kultury Mariachi i współczesnej awangardy (czuć też Skandynawię). W końcu bohater opowieści odbył swoją podróż do Mekki przez Bałkany i Turcję. „Malahuda” i „Iluminacja” także wciągają swoją nostalgią oraz około jazzowym klimatem, podobnie jak utwór „Problem sam się naprawia”. Natomiast wyśmienita kompozycja „Nie zapomnisz mnie” mocno skojarzyła mi się z Dead Can Dance z okresu „Spiritchaser”.

W całości „Mirza Tarak” nie robi tak dużego wrażenia, jak czynią to poszczególne nagrania. To i tak każdorazowo twórczość Olgierda Dokalskiego (np. z kIRk) oddala się od obszarów przesiąkniętych nudą, bezbarwnością i stereotypami. Co ważne, nie przerobił na swoją modłę płytkiej i przeciętnej historyjki, lecz losy tej ciekawej postaci potrafił ubrać w niecodzienne dźwięki.

05.04.2016 | Fundacja Kaisera Söze

 

Strona Fundacji Kaisera Söze »
Profil na Facebooku »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] w tym roku lubelska oficyna wydała również solowy materiał Dokalskiego, pt. „Mirza Tarak” (tutaj pisałem). […]

Polecamy