Przedstawiamy dwie zaległe premiery płytowe, bo niebawem pojawią się nowe wydawnictwa.
Mamadou & Sama Yoon – „Umbada” (08.04.2016 | For Tune)
Zespół Mamadou & Sama Yoon powstał w 2014 roku z inicjatywy senegalskiego artysty Mamadou Dioufa oraz saksofonisty Grzegorza Rytki. Skład formacji uzupełnili Patrycja Napierała, Ania Patynek, Michał Marecki i Paweł Mazurczak (muzycy grających na co dzień w znanych, warszawskich zespołach, takich jak T.Love, Kapela ze Wsi Warszawa czy Kayah & Transoriental Orchestra).
Teksty piosenek są głównie w języku wolof (ojczystym języku wokalisty Mamadou Dioufa). Opowiadają o tęsknocie za krajem, miłości, o tradycji, szacunku do drugiego człowieka, poszukiwaniu wiedzy.
Sama Yoon (czytaj „sama jon”) znaczy w języku wolof „moja droga”, „mój wybór”. Droga muzyczna, którą obrali członkowie zespołu, prowadzi przez afrobeat, etno-folk i reggae. Stylistyka dosyć rozległa, jednak nie powinno to dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę doświadczenie i różnorodne osobowości muzyków.
Profil na Facebooku »Sabina Meck – „Love is Here” (08.04.2016 | For Tune)
Na początku XXI wieku nowe pokolenie polskich muzyków jazzowych wtargnęło na lokalną scenę niczym tsunami, ukazując oszałamiającą liczbę znakomitych instrumentalistów – trębaczy, saksofonistów, pianistów, kontrabasistów, perkusistów – lecz niestety nie wokalistów.
Wśród tych ostatnich, poza kilkoma wyjątkami, prawie nie było istotnych odkryć na jazzowej scenie. Przyczyn może być kilka: ogólny kryzys w języku wokalistyki jazzowej, fakt, że urodzeni w Polsce wokaliści upierają się śpiewać po angielsku, choć nie są rdzennymi użytkownikami tego języka i choć działa to na ich niekorzyść, a także fakt najważniejszy, ten mianowicie, że ludzki głos jest instrumentem nie tylko najpiękniejszym i najbardziej nieograniczonym, lecz także najtrudniejszym.
Dlatego kiedy się słucha albumu młodej Sabiny Meck, można z ulgą odetchnąć: „to się nareszcie dzieje”. Meck nie tylko bajecznie śpiewa, jest też autorką wszystkich kompozycji i tekstów piosenek umieszczonych na płycie, co zdaje się niemal zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Całość brzmi jak klasyczny wokalny album jazzowy utkany ze starannie dobranych standardów i w niczym nie przywodzi na myśl płyty debiutanckiej.
Sabina Meck zdecydowała się na akompaniament klasycznego trio fortepianowego, które jest szykowne, eleganckie, minimalistyczne, ale też niebywale śmiałe. Nie używa elektronicznych tricków dla ukrycia niedoskonałości; ambitnie łączy siły z członkami trio, którego gra jest pod każdym względem tak imponująca, jak sam wokal. Świetny akompaniament wschodzącej i wciąż bardzo młodej pianistki Agi Derlak tworzy ze śpiewem Meck idealną harmonię ying i yang. Sekcja rytmiczna wspiera je przyjaźnie, bardzo umiejętnie, niemal bezbłędnie.
Kto jest dobrze obeznany z polską sceną jazzową, ten oczywiście natychmiast zauważy, że Sabina Meck [Sabina Myrczek] to siostra niezwykle utalentowanego wokalisty Wojciecha Myrczka. Traktować ją tylko jako „siostrę tegoż” byłoby jednak absolutnie krzywdzące, bo choć z bratem łączy ją pula genów zdolnego klanu Myrczków, to niniejszy album dowodzi, jak wysoce utalentowaną Artystką jest Sabina. (Adam Baruch)
Profil na BandCamp »