Wpisz i kliknij enter

Afro-Haitian Experimental Orchestra – S/T

Afrobeat zawędrował na Karaiby.

Z Afryki Zachodniej jest jakieś siedem i pół tysiąca kilometrów do Haiti, ale muzyka nie zna tego typu ograniczeń. Często tak bywa, że artyści im dalej mieszkają od siebie tym łatwiej nawiązują nić porozumienia. Doskonałym tego przykładem jest kolektyw Afro-Haitian Experimental Orchestra, w którego składzie mamy legendę afrobeatu Tony’ego Allena, a po drugiej stronie perkusistów i wokalistów z Haiti (Sanba Zao, Wolele, Zikiki, Beauvois Anilus , Edmond Gera, Mirla Samuel Pierre) oraz bardzo ważną postać tamtejszej sceny, czyli Erola Josué (tancerz, wokalista, kapłan voodoo).

Zespół powstał z inicjatywy Corinne Micaelli (dyrektorka Instytutu Francuskiego w Haiti). Pani Mcaelli zależało przede wszystkim na tym, by połączyć w jednym projekcie Allena i Josué’a. Następnie zaczęli szukać perkusistów oraz wokalistów wśród miejscowych muzyków – i najlepiej, żeby wywodzili się z różnych stylistyk. Na głównym placu miasta Port-au-Prince w ciągu pięciu dni testowano przeróżnych instrumentalistów, transmitując na żywo ich poczynania w całym kraju. Nad całością czuwał gitarzysta Mark Mulholland. Za klawiszami stanął Olaf Hund, a za bas chwycił stary przyjaciel Allena, Jean-Philippe Dary.

W 2014 roku Mulholland spotkał w Bamako szefa wytwórni Glitterbeat Chrisa Eckmana, a ten niemal od razu był zainteresowanym tym przedsięwzięciem. I tym sposobem doczekaliśmy się pierwszego longplaya Afro-Haitian Experimental Orchestry. Muzycy wspólnymi siłami przygotowali osiem kompozycji, które oczywiście wychodzą daleko poza obszar world music. W tym przypadku afrobeat jest punktem wyjścia, wokół którego wszystko się kręci. W ich nagraniach nie brakuje też ciekawej elektroniki, choćby w „Salilento” i „Chay La Lou”, gdzie można mieć pewne skojarzenia z twórczością fantastycznej kongijskiej grupy Mbongwana Star. W „Yanvalou” artyści z AHEO powołują się nawet na wpływy krautrockowe i dokonania Sun Ra. Zaś „Bade Zile” to spotkanie Fela Kutiego z kolumbijską rytmiką Meridian Brothers. W „Pose” pustynny blues, elektronika, świetne wokalizy i duch voodoo tworzą transową magię. „Wongolo” to już Afryka Zachodnia i Lagos, pełną parą! Płytę zamyka nieco wyciszony akustyczny fragment „Mon Ami Tezin” z przeszywającym śpiewem Erola Josué.

Afro-Haitian Experimental Orchestry to założenia eksperyment, który równie dobrze mógł się okazać totalną klapą, ale ostatecznie artyści potrafili wymyślić wspólny muzyczny język, pozbawiony sztandarowego potraktowania afrobeatu. A do tego ich nagrania teleportują nas w dwa fascynujące miejsca, Lagos i Port-au-Prince. Wiec jeśli was nie stać na egzotyczne podróże, to udajcie się w podróż z muzykami AHEO.

24.06.2016 | Glitterbeat

 

Strona Facebook Afro-Haitian Experimental Orchestra »
Strona Glitterbeat »
Profil na Facebooku »
Profil na BandCamp »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy