
Praca tego artysty jest balsamem dla potarganej duszy współczesnego człowieka.
To fascynująca podróż po rożnorodnych estetykach i obrazach oraz próba przedstawienia muzyki jako najlepszego tła dla ludzkich działań.Mix rozpoczyna się od charakterystycznych dźwięków starego porejktora kinowego, gdzie już za chwilę na dużym ekranie zobaczymy czarno-biały film z przełomu XIX i XX wieku z uchwyceniem momentów wciąż nostalgicznej „Pięknej Epoki”. Stalowe konstrukcje, kabarety, kawiarnie, malarze, poeci, elegancko ubrani ludzie tworzą ten jedyny w swoim rodzaju mikroświat. Wszystko przyozdobiono w zjawiskowe i chmurne syntezatory rodem z dzieł Tima Heckera, co jeszcze bardziej pozwoliło na wejście w prąd tamtych dni.
Następnie dochodzi delikatne tętno o dubowej proweniencji oraz okraszone filtrami echa i delay’a pasma przestrzennych padów. W oddali słychać mruczenie olbrzymiego parowca, a zgromadzeni w cieniu markiz mieszkańcy Paryża raczą się wytrawnym winem oraz nasłuchują dźwięków z przyszłości. Reminiscencje w stronę dub techno są tutaj jak najbardziej zasadne i sprzyjające klimatowi. Rommek dodał do tej partii najlepsze akcenty inspirowane muzyką Echospace i trzeba powiedzieć, że wyszło to po prostu znakomicie.
Chwilę później wprzęgnięto do pomocy rozedrgane i niebezpiecznie brzmiące barwy noise’u oraz surowe uderzenia industrialu, aby przenieść nas w miejsca odległe od tej idylli. Z jednej strony przenikliwy mróz oraz spektakularna sceneria z niezapomnianej gry Icewind Dale, z drugiej zaś zapowiedź eksploracji kosmosu. Przesterowane dźwięki gitary mieszają się tutaj z uroczymi kompozycjami skrzypiec, zaś dochodzący gdzieś z tła kobiecy wokal przeplata się z noise’owymi wtrąceniami. To zapis wspomnień istoty wysłanej w kosmiczną podróż, na krańce naszego wszechświata.
Eskapada w jedną stronę, bez możliwości powrotu, zaś zebrane wcześniej myśli odtwarzane są teraz w ten samotnej głowie, jako próba zachowania swojej tożsamości. Wspaniały trip!
Lost In Ether | 15-07-2016
