
Kink Gong zawędrował do Turcji, a po drodze skręcił w rejony Azji Południowo-Wschodniej.
Według mnie Laurent Jeanneau to obecnie jeden z najbardziej oryginalnych artystów dźwiękowych. Przyznam, że zawsze czekam na nowe nagrania Francuza, a jak już się doczekam, to nigdy nie czuję u niego przewidywalności czy ogrywania tych samych pomysłów. Jeanneau jest zafascynowany szczególnie kulturą Azji Południowo-Wschodniej – od lat 90. rejestruje nagrania terenowe z tamtych okolic. Dwa lata temu otrzymaliśmy od niego kawałek azjatyckiego świata na płycie „Gongs” (2014), zaś rok później nieoczekiwanie Francuz zmienił kontynent, wybrał Afrykę, i opublikował kapitalny album „Tanzania” (2015).
Teraz Kink Gong udał się do Turcji, a jak wiemy, tam powstaje w ostatnim czasie mnóstwo fantastycznej muzyki (choćby Baba Zula, Gaye Su Akyol, Hayvanlar Alemi). Oczywiście Jeanneau nie byłby sobą, gdyby nie ugryzł tematu w swoim stylu, czyli nadając całości bezkompromisowy wymiar. Na longplayu „Imer Zeillos: Asian Variations for Saz, Cura and Tanbur” King Gong łączy brzmienia tradycyjnych tureckich instrumentów (saz, cura, tanbur) z field recordingiem, jaki zgromadził podczas wizyt w Azji, czyniąc z tego niesamowity kolaż. Artysta przy użyciu mikrofonów kontaktowych nagrał partie sazu, cury i tanbura autorstwa Remi Sollieza, a następnie ich transową mozaikę przekształcił w coś, co odbiega od utartych terminów, etykietek itd.
Francuz śmiało wygina rzeczywistość na wszystkie strony, nie boi się użyć przestera, nałożyć dodatkową warstwę oktaw (np. na saz), a uliczny dialog nasycić improwizacją. Niektórzy mogą pomyślę, że King Gong wyrywa kulturę z korzeniami. Nic bardziej mylnego, on ją tylko przesadza!
17.02.2017 | Discrepant
Oficjalna strona artysty »
Strona Discrepant »
Profil na Facebooku »
Profil na BandCamp »
