Wpisz i kliknij enter

Ulver – The Assassination of Julius Caesar

Wilki z północy wciąż kondensują muzyczne stylistyki.

Wiadomość o nowym albumie Ulvera przyjąłem z ogromną radością. Nie wyczekiwałem kolejnej stylistycznej rewolucji, bo zwyczajnie byłem jej pewien. Najważniejsze jest to, że ekipa Kristoffera Rygga powróciła z całkowicie nowym i w pełni studyjnym materiałem od sześciu lat. Z całą pewnością jest to także najlepszy album od czasów „Shadows of the Sun”.

Na przestrzeni ostatniej dekady Norwegowie dokonali rzeczy niezwykłych. Dołączyli do orkiestry, nagrywając w Tromsø album stanowiący niepowtarzalny dowód na ich własną, muzyczną filozofię. Rejestrując album z coverami pokłonili się zapomnianym psychodelicznym klasykom. Zdołali także nagrać materiał z kilku koncertów na żywo i poeksperymentować wspólnie z Sunn O))). W ubiegłym roku światło dzienne ujrzała także minimalistyczna ścieżka dźwiękowa do obrazu Justina Oakey’a zatytułowanego „Riverhead”. Kiedy dokonuje się rzeczy tak różnorodnych i rozszczepia muzyczną wrażliwość w obfitej palecie kolorów, wówczas każde kolejne przedsięwzięcie staje się formą eksperymentu. Historia opowiedziana na „The Assassination of Julius Caesar” wbrew temu co sugeruje tytuł, nie jest koncept albumem. Stanowi jednak bardzo rygorystycznie i liniowo prowadzoną formę muzyczną, o której sami artyści wypowiadają się w kategoriach muzyki pop.

Singlowy „Nemoralia” jak również kilka innych momentów z nowego krążka, z powodzeniem odnajdzie się na radiowych playlistach, także poza wąskim gronem audycji autorskich. Pomimo tego, zdawkowe „pop” to jednak bardzo krzywdząca opinia na temat nowego albumu Norwegów. Materiał przesycony został brzmieniem syntezatorów, bywa bardzo retrospektywnie jak chociażby w „1969”, gdzie doszukać można się brzmień głębokich lat osiemdziesiątych. Do tego wokalny dwugłos, w który Garm koresponduje z przesuniętymi w głąb wokalami Suzanne Sumbundu. Podobny zabieg wokalny zastosowano już w przeszłości przy okazji interpretacji kompozycji Prince’a zatytułowanej „Thieves in the Temple”. Wtedy gościnnie zaśpiewała Norweżka Siri Stranger.

Brzmieniowo – pod wodzą producenta Martina Glovera (m.in. Art of Noise, Crowded House, The Orb) – zespół nawiązuje do klimatów przynależnych Duran-Duran (Southern Gothic), czy nawet Daft Punk (Transverberation). Wszystko jednak przesuwa się w czasie i oddala od pierwotnych skojarzeń za sprawą wokali, które od dawna nie stanowiły tak ważnego elementu składowego twórczości grupy Ulver. Teksty Rygga cechuje umiejętne przenoszenie wątków z legendarnych i odległych w czasie historii na pole współczesności. Na nowym albumie obok śmierci Cezara, przewijają się także inne tragiczne wątki. Autor wspomina zdarzenia z Paryża, w których śmierć poniosła księżna Diana, nawiązuje do zamachu na Papieża Jana Pawła II, czy też sięga po historię zniszczenia domostwa Antona LaVeya w San Francisco.

Zabójstwo Cezara to głęboki poetycki zapis schowany pod osłoną przepychu i melancholii. Po raz kolejny zespół delikatnie zwodzi słuchaczy, sugerując intencje i interpretacje w nieco zawężonej formie, niż ma to miejsce faktycznie. Zaglądając nieco głębiej pod synth-popowe czy też elektro-popowe wpływy z przeszłości, odkryjemy obfitość całkiem nowych i mocno skomplikowanych muzycznych struktur. Każda nadwyżka smukłych bitów i zwiastujących radiowy potencjał melodii, została tu przepuszczona przez eklektyczny filtr o nazwie „tożsamość ulvera”. Obcowanie z tym albumem, przyrównać można do poruszania się wśród bardzo znanych marek, pomiędzy którymi znajdują się te znacznie mniej znane, mniejsze, będące dalekimi pochodnymi tych wyjściowych. Doszukanie się ich potencjału pozwoli w pełni ten album odkryć i zrozumieć.

 07.04.2017 | House of Mythology

Ulver Bandcamp
Ulver Facebook







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

Job Karma – Ebola

Trzecia płyta wrocławskiego zespołu powraca po szesnastu latach od wydania w wersji winylowej i kompaktowej.