
Muzyka jak powieść.
Dla fanów to raczej irytujące: oto kolejny, znany producent z kręgów współczesnej elektroniki, otwiera nowy rozdział w swej twórczości, ukrywając swą tożsamość pod nikomu nic nie mówiącym pseudonimem. Z drugiej strony można jednak zrozumieć artystę: ponieważ wcześniej znany był z bardziej klubowej muzyki, a teraz proponuje wycieczkę w stronę awangardy, nie chce, aby jego dawne dokonania rzutowały na to, co robi teraz. Cóż: dajmy mu więc szansę nas zaskoczyć.
Już tytuł albumu, nawiązujący do znanej chyba wszystkim magdalenki z „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta, odsyła nas w stronę jednoznacznie intelektualnego odbioru dzieła. I rzeczywiście: niespełna godzinna kompozycja z albumu ma taką konstrukcję, jak współczesna powieść: na mocno zarysowany szkielet narracyjny, nanizane zostają w niemal przypadkowy sposób fragmentaryczne wątki, które jednak z czasem nabierają sensu i tworzą pełną opowieść. Jak się ma takie podejście w przełożeniu na konkretne dźwięki?
Wspomnianym szkieletem jest tutaj minimalowy bit o powolnym metrum. Początkowo uzupełniają go wyjątkowo mroczne i smoliste brzmienia: wijące się drony i kosmiczne efekty. Potem muzyka nabiera większej energii za sprawą acidowych modulacji, które wprowadzają do kompozycji nawet element niespodziewanej melodii. Ku finałowi utworu prowadzą nas egzotyczne dźwięki dochodzące jakby z wibrafonu: niby rytmiczne, o perkusyjnym tonie, ale nadające muzyce ciepły i organiczny ton. Wszystko wieńczy wyjście na szeroką przestrzeń pełną światła – za sprawą pulsujących klawiszy.
„Petites Madeleines” to pierwszy album w katalogu nowej wytwórni Zehnin – pododdziału słynnej tłoczni !K7, dedykowanego współczesnej awangardzie. Płytę tę poprzedziła EP-ka projektu Roots In Heaven, zawierająca równie eksperymentalne, choć bardziej zwarte nagrania – „Sang Des Betes” i „Affaire Des Rats”. Zarówno muzyka, jak i tytuły mogłyby wskazywać, że mamy do czynienia z francuskim producentem. Niewykluczone. Jednak wszystko to mogłoby równie dobrze pasować do Lucy’ego, który otworzył działalność Zehnin EP-ką „The Hermit”. Na kogo stawiacie?
Zehnin 2017

ciekawy opis, co to jednak znaczy powolne metrum? czy można metrum określić jako powolne? gdy oznacza ono rozkład akcentów i określoną sumę nut/pauz w takcie? metrum nie warunkuje ‚szybkości’ utworu, agogika owszem. coś mnie gdzieś ominęło?
Takie długowątkowe prace niegdyś na fax records , wtedy udawało się super.