Wpisz i kliknij enter

Thomas P. Heckmann – Body Music

Motorhead i Ramones w wersji techno.

Gdyby obecnie spróbować wytypować najbardziej niedocenianego innowatora an elektronicznej scenie, na pewno wielkie szanse na ten tytuł miałby Thomas P. Heckmann. Ten pochodzący z Frankfurtu producent był jednym z pionierów techno i trance’u – zaczynał na przełomie lat 80. i 90., tworząc ciężką i mroczną muzykę, która położyła podwaliny pod europejskie brzmienie obu gatunków. Jego najciekawszym pomysłem było połączenie acidowych efektów rodem z chicagowskiego house’u z twardym pulsem techno. Dziś gra tak cała banda młodych twórców z L.I.E.S. – a przecież tego rodzaju brzmienia można było znaleźć na płytach Heckmanna już w… 1991 roku.

Początkowo frankfurcki producent nie działał pod własnym imieniem i nazwiskiem. Mnożył liczne pseudonimy, ale tymi najważniejszymi pozostały Exit 100 i Skydiver, które rozsławiły jego kolejne nagrania dla nieistniejącej już dziś wytórni Force Inc. Z czasem Heckmann założył oczywiście własną tłocznię. Z naklejką Drax publikował bardziej rozbudowaną muzykę – choć wywiedzioną z acid techno, to śmiało flirtującą zarówno z hipnotycznym trance’m, jak również mocarnym EBM. Tu posługiwał się głównie szyldem Drax, choć z czasem zaczął firmować te nagrania swym prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Podsumowaniem tych wszystkich eksperymentów okazał się ambientowy album „Raum” z 1999 roku dla Mille Plateaux.

Po przekroczeniu granicy roku 2000 frankfurcki producent z roku na rok zaczął popadać w coraz większe zapomnienie. Zmieniła się moda na klubowej scenie – a Heckmann ani myślał o przestawieniu się na minimal czy dubstep. Nagrywał więc nadal swoje techno, tym razem dla nowej firmy – Wavescape. Pierwsze oznaki poprawy sytuacji nastąpiły dopiero pod koniec dekady. Koledze po fachu najpierw pomógł Pete Namlook – i opublikował nakładem swego Faxu dwie znakomite kompilacje Heckmanna: „The Lost Tales Vol. I & II”. W końcu na weterana zwróciły uwagę młodsze wytwórnie – najpierw Nachstrom Schallplatten, a teraz Monnom Black. Dla tej ostatniej producent nagrał zestaw celnie nazwany – „Body Music”.

Tytuł mówi wszystko: zgodnie ze swą tradycją Heckmann serwuje tu doprowadzoną do perfekcji na przestrzeni dekad muzykę do tańca. Jest to oczywiście taniec odbywający się w małych, ciemnych, zadymionych i betonowych klubach, gdzie dźwięk basu i bitu niemal dosłownie wciska w podłogę. To przede wszystkim oparte na rozwibrowanych loopach zwaliste techno („Zeitmaschine”), ale też buchający fabrycznymi odgłosami morderczy EBM („Body Music”) lub porywające mechanicznym rytmem electro („Provide The Future”). Heckmann nie zna litości: ta twarda i mroczna muzyka jest równie nieustępliwa i bezkompromisowa, jak było to na początku lat 90.

Jeszcze do niedawna były na rockowej scenie dwa zespoły, które przez całą swoją karierę, trwającą prawie kilka dekad grały tak samo – Ramones i Motorhead. I fani pokochali je właśnie za to, że nie kombinują i nie eksperymentują, tylko ciągle i nie oglądając się na nic dają maksymalnego czadu. Właściwie to samo można powiedzieć o nagraniach Thomasa P. Heckmanna. Dzisiaj trafiają one idealnie w muzyczną modę na klubowej scenie: we wpływowych serwisach w rodzaju Resident Advisora czy DJ Maga pojawiają się artykuły o rewitalizacji połączenia techno z EBM-em, a nazwisko frankfurckiego producenta jest przywoływane jako synonim pioniera tej syntezy. Dzięki temu może się on cieszyć pięcioma minutami sławy – choć przecież ciągle robi to samo od ponad ćwierć wieku.

Monnom Black 2018

www.facebook.com/Monnom-Black-164864170344466

www.facebook.com/ThomasP.HeckmannOFFICIAL







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy