Wpisz i kliknij enter

Abul Mogard – Above All Dreams

Kim pan jest, panie Mogard?

Ta historia jest już dobrze znana. Emerytowany pracownik stalowni z Serbii postanawia zająć się muzyką. Zainspirowany powtarzalnością dźwięków fabryki, odnajduje niszę w industrialnej odmianie ambient/drone, starych organach Farfisa i własnoręcznie skonstruowanych syntezatorach. Z nielicznych wywiadów wyłania się obraz człowieka uprzejmego, lecz enigmatycznego. W sieci krąży tylko jedno zdjęcie jego twarzy. Inna fotografia, wykonana podczas koncertu, przedstawia postać w masce z wizerunkiem owej twarzy.

W trakcie występów na żywo – również podczas ostatniego festiwalu Tauron Nowa Muzyka – Abul Mogard gra ukryty za sceną, w ciemności lub/i za czarnym parawanem. Jego ruchy nie wskazują, aby był to ktoś w wieku lat 65+. Wszystko to nieuchronnie prowadzi do pytania: czy historia serbskiego robotnika to prawda czy blaga? Na forach nie brakuje spekulacji dotyczących personaliów artysty – w tym, rzecz jasna, wskazań na Richarda D. Jamesa, który stał się dyżurnym kandydatem do objęcia tożsamości wszelkich anonimowych twórców.

Wyżej podpisany przeprowadził dziennikarskie śledztwo, które dało mu wystarczającą ilość danych, aby z dużym prawdopodobieństwem wskazać rzeczywistego sprawcę całego zamieszania; wyżej podpisanemu wydaje się to jednak kwestią drugorzędną (tak jak pisanie o sobie w trzeciej osobie w manierze Juliusza Cezara z komiksów o Asteriksie wydaje się pretensjonalne) – a może i całkowicie nieistotną – w świetle muzyki Abula Mogarda. Nie jest bowiem istotne, kto za nią stoi, lecz to, jaka jest angażująca, poruszająca i wspaniała.

Trudno właściwie wybrać najlepszy album Mogarda. Każdy stanowi zamkniętą całość wypełnioną powalającymi kompozycjami („The Purpose of Peace” z imiennego debiutu, „Tumbling Relentless Heaps” z „Drifted Heaven”, „Half Light of Dawn” z „Circular Forms”, utwór tytułowy z „The Sky Had Vanished”). Brak na nich wypełniaczy i momentów nudy. Każdy dźwięk wydaje się dopieszczony, wycyzelowany i perfekcyjnie umiejscowiony. Nie inaczej jest z „Above All Dreams”, najnowszym dziełem tajemniczego Serba (?).

Każda kompozycja brzmi tutaj tak, jakby wykuto ją z tej samej bryły połyskliwego marmuru. Najpotężniejsze przychodzi na koniec: szesnastominutowy utwór tytułowy oraz finalny, dłuższy o minutę „The Roof Falls” hipnotyzują cyrkulującymi burdonami i syntezatorowymi smugami brzmiącymi naprzemiennie jak regularne drgania stalowej liny, ulatniający się gaz, buzujący wulkan, dudniąca maszyneria i zamierający organizm. To jak obserwacja komórki pod mikroskopem lub przeciwnie, bycie świadkiem powstania wszechświata.

Narkotyczne, widmowe, powalające piękno tej muzyki rezonuje w środku długo po tym, jak wybrzmią ostatnie takty. Jeśli więc ktoś nadal zastanawia się, kim jest ten człowiek, odpowiedź brzmi: jest geniuszem, bo tylko geniusz potrafi poruszyć odpowiednie struny we właściwy sposób. Abul Mogard porusza je wszystkie jak najwytrawniejszy wirtuoz.

Ecstatic | 2018







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
JJ
JJ
5 lat temu

ja sie czasem zastanawiam kim jest pan Kaczmarski:)

ssssss
ssssss
5 lat temu

hehehe, chciałbyś, gównoburzy nie będzie!

Polecamy