„Szlachetne zdrowie/ Nikt się nie dowie/ Jako smakujesz/ Aż się zepsujesz”
Kasper Bjørke rozpoczął swą muzyczną odyseję pod koniec lat 90., kiedy to wraz z Thomasem Bradfordem (perkusistą grupy WhoMadeWho) powołał do życia duet Filur. Wydany w 2000 roku jego debiutancki album „Exciting Comfort” od razu okazał się wielkim sukcesem komercyjnym i artystycznym, sprawiając że w ciągu kolejnych lat i za sprawą następnych płyt na obu producentów posypał się grad nagród i wyróżnień. Ostatni album Filur ukazał się siedem lat temu – i jak na razie nic nie wskazuje, że grupa powróci do aktywnej działalności.
Kasperowi Bjørke nie jest to jakoś specjalne potrzebne, bo od połowy minionej dekady prowadzi udaną działalność solową. O ile muzyka Filur oscylowała wokół eleganckiego i wysmakowanego house’u, tak w swych autorskich nagraniach duński producent sięga po bardziej kiczowate brzmienia: disco, electro czy rave. Tak potrafi nimi żonglować, że i jego solowe albumy spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem, czyniąc zeń jednego z najpopularniejszych didżejów i remikserów w Danii. Ostatnia płyta artysty – „Fountain Of Youth” – ujrzała światło dzienne w 2016 roku.
W międzyczasie tuż przed swymi 35. urodzinami zdiagnozowano u Bjørke nowotwór. Choć od początku nic nie wskazywało, że będzie miało on złośliwy charakter, producent musiał się poddać operacji i serii kolejnych badań. Po trzech latach leczenia artysta powrócił w pełni do zdrowia. Czas ten stał się dla niego inspiracją do stworzenia wyjątkowego projektu. Bjørke postanowił nagrać ambientowy album – a do pomocy zaprosił trzech kolegów po fachu. Za analogowymi syntezatorami zasiadł Claus Norreen, na smyczkach zagrał Davide Rossi, a na fortepianie Jakob Littauer. Tak powstał „THe Fifty Eleven Project”.
Na płytę składa się jedenaście kompozycji, które gładko przechodzą jedna w drugą, tworzą spójną całość. Można w nich odczuć całą paletę emocji, jakie towarzyszyły Torske w walce z chorobą. Są tu mroczne i niepokojące fragmenty („Seminom Non Seminom”), które wiodą jednak do spokojnych i świetlistych pasaży („Contemplation”). Muzycy odmalowują ten wachlarz uczuć sięgając zarówno po rozedrganą neoklasykę („50 11”), jak i oniryczny ambient („Dur For Vitus”) czy nasyconą syntezatorowymi arpeggiami kosmische musik („CT”). Wszystko to zgrabnie ze sobą współgra, tworząc imponującą całość.
„The Fifty Eleven Projekt” dociera do nas dzięki Kompaktowi – i trzeba przyznać, że eteryczna muzyka z płyty pasuje do katalogu kolońskiej wytwórni. Wszystkie kompozycje z albumu mają bowiem ten wyjątkowo przyjazny słuchaczowi sznyt, jaki dobrze znamy z nagrań umieszczanych przez Wolfganga Voigta na płytach z cyklu „Pop Ambient”. Tak też dzieje się i tutaj: bo mimo dosyć mrocznego tematu, wszystkie kompozycje mają stoicki charakter, unikając popadania w skrajne emocje. No i oczywiście wiemy, że wszystko dobrze się skończyło: stąd album można słuchać nie niepokojąc się o przyszłość jego autora.
Kompakt 2018
www.facebook.com/KompaktRecords
Ta płyta to majstersztyk!!!