Jeszcze więcej krwi, potu i transu!
Po trzech latach od ukazania się debiutanckiego albumu „Rûwâhîne”, francusko-tunezyjsko-włoski zespół Ifriqiyya Electrique obdarował nas nowymi nagraniami, jakie trafiły na „Laylet el Booree”. Myślę, że część z was już doskonale wie, co się kryje za nazwą Ifriqiyya Electrique. A już na pewno ci, którzy mieli okazję widzieć ich na żywo, choćby w ubiegłym roku w Lublinie podczas festiwalu Inne Brzmienia. Był to jeden z najważniejszych koncertów zeszłorocznej edycji, o czym z wielką przyjemnością napisałem, tutaj.
Basistka Gianna Greco i gitarzysta François R. Cambuzat, czyli założyciele i duchowi przewodnicy Ifriqiyya Electrique, po wielu latach podróżowania oraz odkrywania rozmaitych kultur, m.in. chińskich Ujgurów czy badania kurdyjskich obszarów w Turcji, dotarli do momentu, kiedy postanowili wyruszyć do Tunezji. No i tam zetknęli się z ceremonią Banga (poniżej wideo, na którym można zobaczyć, jak wygląda taki rytuał). Ifriqiyya Electrique powstała gdzieś na tunezyjskiej pustyni Djerid, a ich nieobliczalna muzyka wyrosła na gruncie saharyjskiego rytuału Banga, podczas którego dochodzi do tzw. adorcyzmu, czyli przyjmowania, a nie wypędzania ducha. W tym rytuale nie ma przywódcy ani primadonny. To zbiorowa improwizacja. Sufizm. Zrytualizowana więź społeczna, w której nikt nie stoi ponad nikim innym. Więcej o kontekście historycznym tego niesamowitego obrzędu można przeczytać w opisie dołączonym do płyty „Laylet el Booree” bądź na oficjalnej stronie zespołu.
Artystyczna tożsamość Greco i Cambuzata ukształtowała się pod wpływem post-punka, industrialu oraz eksperymentalnych form, ale szybko wymknęła się z ustalonych ram i powędrowała w świat. Skład Ifriqiyya Electrique nabrał dopiero pełnych kształtów, jak dołączyli do duetu trzej fantastyczni tunezyjscy artyści, co ważne, wychowani w tradycji Banga: Tarek Sultan (śpiew/tabla), Yahia Chouchen (śpiew/tabla/tchektchekas) i Youssef Ghazala (śpiew/tchektchekas). W tej konfiguracji przez osiemnaście miesięcy koncertowali w całej Europie promując „Rûwâhîne”.
Przesterowana barwa gitary Cambuzata – także brudna, przesiąknięta kurzem, potem oraz gęstym, gorącym i pustynnym powietrzem – w połączeniu z równie mrocznym basem Greco, ekstatycznym i fantastycznym śpiewem Tunezyjczyków oraz elektroniką (choćby w kapitalnym bonusowym nagraniu „Galoo Sahara Laleet El Aeed”) przeradza się w jakieś dźwiękowe tornado, które porywa do tego pozaziemskiego tańca. Warto zauważyć pewien rodzaj transgranicznej subtelności – między światem ziemskim a Bangą – przemyconej do Ifriqiyya Electrique przez Fatmę Chebbi.
Słuchając „Laylet el Booree” ma się wrażenie, że dzikość Ifriqiyya Electrique jeszcze śmielej „rzuca się” nam do gardeł, zakrada jeszcze głębiej do umysłu oraz jeszcze mocnej potrząsa naszym wnętrzem. Tak, to jedna z płyt roku 2019!
05.04.2019 | Glitterbeat Records
Strona Ifriqiyya Electrique »
Profil na Facebooku »
Strona Glitterbeat Records »
Profil na Facebooku »