Wpisz i kliknij enter

30drop – Soroban

Do trzech razy sztuka.

O hiszpańskim producencie ukrywającym się pod pseudonimem 30drop dowiedzieliśmy się w połowie mijającej dekady. Tymczasem to „dziecko” boomu na elektronikę, który jego rodzinna Barcelona przeżyła w latach 90., kiedy to zaczęto w mieście organizować jeden z pierwszych festiwali dedykowanych nowej elektronice – Sonar. Dorastając w tamtym czasie, chłopak był stałym gościem takich klubów, jak Nitsa czy Syndicate, co sprawiło, że ostatecznie sam stanął za deckami.

Choć pierwszy szlify didżejskie zdobywał już w 1996 roku, z tworzeniem własnych nagrań nie spieszyło mu się specjalnie. Jego ulubionym gatunkiem klubowym było techno – to, które powstawało w Detroit i Birmingham. Podobnie zabrzmiały więc i jego własne produkcje, które zaczął realizować pod szyldem 30drop. Większość z nich wydała wytwórnia 30D, którą założył z kolegą po fachu – Angelem Moliną. Do dziś Hiszpan nagrał dwa udane albumy, a teraz serwuje trzeci.

O ile dwa poprzednie krążki 30drop były zorientowane na minimalowe techno, tym razem barceloński producent wypuszcza się na bardziej eksperymentalne terytoria. To przede wszystkim pierwsza część zestawu, w której rozbrzmiewa kosmiczny ambient, składający się z syntezatorowych arpeggiów i mechanicznych rytmów („Dunkelblau” i „Abstraction Capacity”). Oczywiście artysta nie byłby sobą, gdyby nie pokłonił się swej ulubionej muzyce: dostajemy tu laboratoryjne techno, ale to tylko… dwa nagrania („Go-Drama” i „Tones”).

Niespodzianką są utwory w formule detroitowego electro ze szkoły Dopplereffekt – przede wszystkim „Chemoreceptors”, ale też eksperymentalny „Accepting The Future”. Brzmią one świetnie i chętnie usłyszałoby się więcej takich nagrań w wykonaniu 30drop. Zamiast tego znów rozbrzmiewa ilustracyjna elektronika. Majestatycznie wypadają „Isocortex” i „Insert”, a w „Symbiotic” barceloński producent zahacza o post-industrial. Całość kończy się w onirycznym klimacie za sprawą wolno płynącego „Time For Listening”.

„Soroban” to zdecydowanie najciekawszy album w skromnej dyskografii 30drop. Dobrze się stało, że Hiszpan powściągnął swe upodobanie do minimalowych killerów, serwując tym razem bardziej muzykę do słuchania niż tańczenia. Nowa płyta w jego dorobku może nie zaskakuje czymś wyjątkowo odkrywczym, ale słucha się jej z przyjemnością. Nie bez znaczenia jest tu też fakt, że docenił ją sam Jeff Mills – wszak krążek ukazuje się nakładem jego wytwórni Axis.

Axis 2020

www.axisrecords.com

www.30drop.com







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy