Od nagrań z 1982 roku do dziś.
Kiedy znaczna część narodu będzie skupiać się na komentowaniu porażki drużyny piłkarskiej, najlepiej czym prędzej opuścić taką dyskusję i oddać się słuchaniu. W dzisiejszym zestawie polskich akcentów nie zabraknie. Zresztą zdjęcie tytułowe wskazuje kolorem żółtym okładki polskich wykonawców. Linia czasowa poniższych wydawnictw rozciąga się od nagrań z 1982 roku do utworów nagranych w czasie pandemii. Nie ma jednego klucza, ale za to każda płyta jest warta uwagi.
Bogdan Raczynski, czyli nasz człowiek, który ma na koncie współpracę z Björk i Autechre oraz nagrania dla Rephlex Records. Ostatnio nie wydaje regularnie (tu ostatnia płyta), więc nawet jak pojawia się mała dawka jego muzyki, to dobrym pomysłem jest jej wysłuchanie. Ep`ka „Bananas” została w całości stworzona na przenośnym instrumencie olsztyńskiej firmy Polyend Tracker. Kompaktowych rozmiarów instrument muzyczny typu „all-in-one” we wprawnych rękach może dać ciekawe efekty. Banan jest znany dosyć dobrze w uniwersum popkulturalnym. Raczynski korzysta z łatwego skojarzenia dając nam skoczne, słodkie i melodyjne utwory, które niosą w sobie pogodę ducha. Mini-album „Bananas” produkuje sporo uśmiechów, daje czystą frajdę i nie jest pozbawiony twórczej złożoności. Choćby freakowy „nowhere stair” – najlepszy z płyty.
Bogdan Raczynski – Bananas | wyd. własne 2021
Bandcamp
Strona artysty
Australijska wytwórnia Black Truffle sięgnęła głęboko wstecz do roku 1982, w którym spotkali się Phew (Hiromi Moritani), John Duncan i Kondo Tatsuo. Ich pierwszy i jedyny występ jako trio odbył się na tokijskim Uniwersytecie Hosei. Zresztą to była również pierwsza wizyta Duncana w Japonii. Artyści byli zaznajomieni ze swoją twórczością. Warto przypomnieć, że Phew była świeżo po wydaniu swojego debiutu „Phew”, przy którym pomogli jej Holger Czukay, Jaki Liebezeit i Conny Plank. Zapis występu „Backfire Of Joy” jest dość krótki, ale treściwy. Trio prezentuje się w sposób nieskrępowany. Wolna improwizacja muzyków wprowadza słuchacza w świat muzyki eksperymentalnej opartej na zapętlonych taśmach, hałaśliwych nawałnicach czy syntezatorowych melodii. Jest w tym odpowiednia doza szaleństwa, co powinno skutkować przywiązaniem na dłuższy czas do tej pozycji.
Phew, John Duncan, Kondo Tatsuo – Backfire of Joy | Black Truffle 2021
Bandcamp
FB Black Truffle
Bestia nostalgii od pierwszych sekund “Natures. Vol. 1” wychodzi na plan pierwszy. Na szczęście znajduje godnych siebie przeciwników w postaci tria T`ien Lai (Jakub Ziołek, Łukasz Jędrzejczak i Mikołaj Zieliński). Wszystko jest płynne. Ryuichi Sakamoto spotyka się z Technotronic, a syntezatorowy futuryzm lat 80. z cyfrowym dubem. Widać, że zespół korzysta z szerokiego katalogu muzyki elektronicznej w celu stworzenia nowej jakości. Cieszy podwójnie, że nie jest to pójście na skróty, a misterna układanka tworzona z pasją i głową. Z tego polifonicznego mętliku nie zostały wyrzucone fragmenty bardziej taneczne, co należy odnotować po stronie plusów. Awangarda w wydaniu T`ien Lai przybrała formę przystępną, na poły piosenkową, nie zapominając o odpowiednim stopniu deformacji i złożoności.
T`ien Lai – Natures. Vol. 1 | Brutality Garden 2021
Bandcamp
FB
FB Brutality Garden
Przegapiłem w zeszłym roku ten album, a staram się wydawnictw 9T Antiope nie przegapiać. Nima Aghiani i Sara Bigdeli Shamloo to irańscy kompozytorzy, którzy rezydują w Paryżu i zajmują się łączeniem muzyki elektronicznej z teatralną wrażliwością. Kierują się głównie w stronę muzycznych pejzaży ufundowanych na dronach. Trzeba zachować czujność, gdyż utwory z „Placebo”, który jest dopełnieniem trylogii zapoczątkowanej albumami „Isthmus” oraz „Nocebo”, przeistaczają się z pokręconych melodii w piosenki, a nawet melodeklamacje. Przyciąga mnie do nich powaga tematyczna. Nawet nie starają się wyjść z nieco posągowej roli, co stanowi pożądaną odmianę od nieskomplikowanych tworów. Szczególnie przejmująco wypada tu finał przygotowany jako połączenie zgiełku syntezatora i śpiewu chóralnego.