Wpisz i kliknij enter

Ala Kryształ – Sandtrack

Skaczemy po wymyślonych światach.

Powodowany słabością do muzyki ilustracyjnej, której struktura jest elastyczna, z miłą chęcią zabrałem się za przesłuchiwanie debiutanckiego krążka Ali Kryształ „Sandtrack”. Skład zespołu tworzą perkusista Marcin Karnowski (Variete), odpowiedzialny za elektronikę Radosław Drwęcki (3moonboys) oraz Monika Kuczyniecka odpowiedzialna za wizualną warstwę. No, dobra w przyciągnięciu mojej uwagi pewną rolę odegrała również okładka płyty, a konkretnie skojarzenia filmowe, które ze sobą przyniosła.

Spojrzenie w górę kierowane znad kierownicy każe przypuszczać, że tam na niebie znajduje się niezidentyfikowany obiekt latający. W każdym razie mnie się to tak kojarzy. Zespół poczynił wszystko, aby ich muzyka była równie trudna do identyfikacji. Spora w tym zasługa instrumentarium akustycznego z handpanem (patrz Manu Delago) czy kalimbą na czele. Z każdą chwilą album prezentuje się coraz lepiej. „Gdzie gwiazdy tworzą sny, a sny tworzą gwiazdy” traktuję jedynie jako rozgrzewkę, gdyż dziać zaczyna się już w „Niespodziewanej wizycie” przyprawionej orientalnymi wzorami.

W ogóle giętkość muzycznych konstrukcji zasługuje na uznanie. Podoba mi się również płynność z jakiej skaczemy po wymyślonych światach, raz po raz trafiając na jakieś urocze cudeńka. Jednym z nich jest „Fałszywy przyjaciel” niespodziewanie gubiący motyw przewodni. Innym wspaniałym okazem jest bez wątpienia „Nieprzyjemny gość”. To dramatyczna część płyty z wokalizą wywołującą ciarki na plecach. Mnie to pachnie straceńczym klimatem. Z kolei „Spodziewany efekt” brzmi jak daleki krewny westernu.

„Sandtrack” jest w pełni filmową płytą. Zresztą do płyty z muzyką wydawca dołączył również DVD z tajemniczą zawartością. Ładnych melodii jest tu nadmiar. Syntezatorowe piękno spływa na nas w „Myśląc o Helenie” oraz utrzymanych w podnioślejszych duchu „Napisach końcowych”. Dobra, kończę tę wyliczankę, bo każdy utwór zawiera w sobie coś, co przyciąga. Jest w tym niebanalna lekkość i pomysłowość. To jedna z tych płyt gdzie słysząc leżącą u podstaw improwizację obradzającą apetycznymi melodiami swym opisem nie chciałbym przesłodzić, a jednocześnie skłonić was abyście skosztowali. Bo warto.

Loża | 2021
Bandcamp
FB
FB Loża







Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy