Wpisz i kliknij enter

#AMBIENTY na jesień

Jesień w pełni, więc pozwalam sobie w kilku zdaniach podsumować, co ciekawego wydarzyło się w ostatnich tygodniach w świecie szeroko pojętego ambientu. Wybrałam cztery wydawnictwa, na które warto zwrócić uwagę w tym jesiennym sezonie. Są to:

Edith Progue – Timeline (Éditions Swellito)

W pierwszej kolejności winylowa reedycja świetnego albumu Bernarda Swella aka Edith Progue, pt. „Timeline”, nagranego pierwotnie w 2006 r. i wydanego przez kultową wytwórnię Mille Plateaux. Dziewięć kompozycji, w których kojące pianino miesza się z efektami glitch, po 15 latach od wydania, nadal brzmi niezwykle ciekawie i oryginalnie, mimo że brzmienia click & cuts nie należą ostatnio do jakoś szczególnie popularnych. Zdecydowanie warto przypomnieć sobie ten spokojny i wyciszający album utrzymany w konwencji modern classical, zatopiony w delikatnej elektronice popularnej w pierwszej dekadzie XXI w. Materiał w szczególności przypadnie do gustu fanom Jana Jelinka, Monolake’a czy Autechre.

Markus Guentner – Extropy (A Strangely Isolated Place)

Druga propozycja to najnowszy album niemieckiego producenta Markusa Guentnera zatytułowany „Extropy”. Płyta stanowi finałową część tryptyku Guentnera inspirowanego światem kosmosu i astronomii, publikowanego na przestrzeni ostatnich sześciu lat przez popularny amerykański label A Strangely Isolated Place z Los Angeles. Pierwszym albumem w serii była „Theia” z 2015 r., drugim „Empire” z 2018 r., a całość domyka tegoroczny „Extropy”. Na płytę trafiło siedem kompozycji utrzymanych w stylistyce dronowego ambientu, które odcinają od rzeczywistości, wciągając słuchacza do świata zdarzeń pozaziemskich, mglistego pyłu i głębokiej hipnozy. Odsłuch albumu gwarantuje oderwanie się od codzienności, dając jednocześnie szansę spojrzenia na rzeczy z dystansu. Jak zresztą czytamy w opisie płyty na Bandcamp: „Life, technology and the human race is changing at an exponential rate, and amongst Extropy’s most absorbing moments, the music encourages a deep need to reflect on where we have come, and where we are today.” Nic dodać, nic ująć, jedynie włączyć tą płytę i pozwolić sobie zatopić się w niezwykle pięknej i melancholijnej muzyce Guentnera.

Aboutface – °s (AD 93)

Trzecia pozycja w zestawieniu to album zatytułowany „°s”, autorstwa brytyjskiego producenta Aboutface, który we wrześniu br. wydał label AD 93, znany wcześniej jako Whities. Płytę wypełnia mieszanka ciepłego pozytywnego ambientu z brzmieniami leftfield, obfitująca w melodyjne dźwięki gitary i instrumentów smyczkowych, poezję i radosną perkusję. Cztery ponad dziesięciominutowe kompozycje od swoich pierwszych dźwięków wprawiają w optymistyczny nastrój, będąc doskonałą odskocznią od jesiennej nostalgii, która łapie co i raz. Wedle zapowiedzi wydawcy, ten materiał, który został nagrany w pandemii, stanowi odzwierciedlenie emocji przeżywanych w jej trakcie. Nie polemizuję, a jedynie cieszę się, że coś tak przyjemnego mogło powstać w tym dziwnym czasie. Muzyka ta daje nadzieję, że choć czasy trudne, można – a nawet trzeba – się cieszyć. Sprawdźcie koniecznie, ten album naładuje was dobrą energią raz-dwa!

Multicast Dynamics & Sid Hille – Metamorphosis (Astral Industries)

Przegląd zamyka najnowsze wydawnictwo brytyjskiej wytwórni Astral Industries – album „Metamorphosis”, nagrany wspólnie przez Multicast Dynamics (Samuel van Dijk) i niemieckiego producenta tworzącego w Finlandii – Sid Hille. Punktem wyjściowym nagrania płyty był wspólny występ artystów, którzy na żywo zaprezentowali materiał w marcu 2019 r., w kościele Temppeliaukio w Helsinkach. Następnie rozpoczęli oni edycję wspólnych kompozycji, której finalny efekt trafił na płytę. W wyniku tej współpracy otrzymujemy muzyczny dialog między ciepłymi, intrygującymi brzmieniami tribal, a stonowanym, przestrzennym i pozaziemsko brzmiącym ambientem. Jawa miesza się tu ze snem, a słuchacz przez cały odsłuch dryfuje pomiędzy różnymi światami. Dość przekornie – biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z ambientem – można powiedzieć, że sporo się tu dzieje. Owszem, natomiast w żadnym wypadku nie ma mowy o jakiejkolwiek niespójności. Wręcz przeciwnie, album jest bardzo ciekawy i konsekwentny w swojej muzycznej opowieści. Nawet wtedy, kiedy pojawiają się na nim fragmenty budzące skojarzenia z… kultową płytą „Chill Out” The KLF! Mam nadzieję, że będzie to dla Was intrygująca i najlepsza zachęta, żeby sprawdzić „Metamorphosis”. Zapewniam – nie będziecie zawiedzeni.

***







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
303
303
2 lat temu

Dzięki za te propozycje. Aboutface – piękna, sentymentalna podróż do chill-outów z lat 90, na pewno posłucham jeszcze nie raz i nie dwa.

303
303
2 lat temu
Reply to  303

+ 1. skojarzenia: Essa 3 – Sundial, Daniel Pemberton – Antarctica, nota bene, obecnie coraz bardziej wzięty kompozytor muzyki filmowej.

Polecamy