
Powrót do dobrej formy.
Jeśli by spojrzeć wstecz na minioną dekadę i próbować wyznaczyć najważniejsze zjawiska na scenie techno, to na pewno trzeba by do nich zaliczyć działalność szwedzkiego duetu SHXCXCHCXSH. Kiedy w 2013 roku brytyjska wytwórnia Avian opublikowała jego debiutancki album, nie było wiadomo kto się ukrywa za tym pomysłowym szyldem. Była tylko muzyka: mocarne techno, łączące industrialne zgrzyty z połamaną rytmiką i glitchowymi defektami. Taką muzykę zawierał album „STRGTHS”, który z powodzeniem można uznać za jedno z najważniejszych wydawnictw na scenie techno poprzedniego dziesięciolecia.
Szybko okazało się, że Szwedzi świetnie sprawdzają się na żywo – a dowodem tego był choćby ich pamiętny występ na krakowskim Unsoundzie. W studiu producenci pozostali jednak nieustraszonymi eksperymentatorami. Swoją drugą płytę w zaskakujący sposób nasycili nośną melodyką („Linear S Decoded”), a na trzej skręcili w stronę psychotycznego ambientu („SsSsSsSsSsSsSsSsSsSsSsSsSsSsSs”). Z czasem porzucili też swoją anonimowość i wtedy okazało się, że za dowcipną nazwą stoją Hannes Stenström i Emmanuel Pascal Moreno.
Po wydaniu albumowej trylogii dla Avian, duet zaczął nagrywać dla własnej tłoczni – Rösten. Płyta „OUFOUFOF” nie była jednak już tak nośna i przyniosła dosyć ciężkostrawne eksperymenty rytmiczne, z kolei „AÅÄ” nazbyt mocno osuwała się w stronę noise’u. Nic więc dziwnego, że dowodzący projektem Stenström postanowił zrobić skok w bok. Jego solowy materiał pod tytułem „Otider”, a firmowany nazwą SSTROM, był zdecydowanie ciekawszym wydawnictwem niż dwa ostatnie albumy SHXCXCHCXSH.
Czy możemy zatem szwedzki duet spisać na straty? Zdecydowanie nie. Przekonuje nas o tym jego nowy album dla Avian. Siedem składających się nań nagrań przywołuje ducha jego wczesnych produkcji, uzupełniają go nowymi pomysłami. Tutaj znów w roli głównej są połamane bity – raz lokujące muzykę w pobliżu eksperymentalnego techno („Onge”), a kiedy indziej wypuszczające się w stronę bass music („Kong”). Tym pomysłowo modulowanych rytmom towarzyszą zawodzące loopy wywiedzione wprost z tradycji brytyjskiego rave’u („Tion”), roztrzepotane glitche („Stio”) i industrialne hałasy („Gest”).
Za sprawą tych siedmiu utworów do muzyki SHXCXCHCXSH znów wraca potęga dźwięku – czy ma ona bardziej ekspresyjny charakter („Onge”), czy wyjęty z klubowego kontekstu („Esti”), emanuje wielką mocą. Echa industrialu są nienachlane i idealnie komponują się z resztą dźwięków. Dobrym pomysłem są też wariacje na temat klasycznego loopu z „Dominatora” Human Resource, wpisujące produkcje Szwedów w kontekst rebelianckiego hard core’a sprzed trzech dekad. Cieszy więc powrót SHXCXCHCXSH do formy – tym bardziej, że nowe nagrania Szwedów na pewno świetnie zabrzmią na żywo.
Avian 2022
