Wpisz i kliknij enter

Poza granicami mapy – rozmowa z Keithem Rankinem z death’s dynamic shroud

Członek death’s dynamic shroud o kulisach powstawania albumu Darklife i sposobie pracy tego wyjątkowego projektu

Death’s dynamic shroud to skrajnie zdecentralizowany projekt muzyczny. Jego twórcy, Tech Honors, James Webster i Keith Rankin mieszkają w różnych miastach USA, a wiele wydawnictw death’s dynamic shroud nie powstaje przy udziale każdego z nich. Niektóre nagrywane są w duecie, a inne nawet solowo. Podobnie niejednoznaczna i niestabilna jest sama muzyka trio: wyewoluowała ona od eksperymentów w obrębie vaporwave’u w stronę wyrafinowanej mieszanki wielu różnych stylów muzyki elektronicznej, która stale zapada się pod ciężarem glitchy i zniekształceń, bezustannie zmieniając punkty odniesień do tradycji muzycznej nie tylko z albumu na album, ale niejednokrotnie w obrębie jednego utworu.

Ich tegoroczny album Darklife jest przykładem tego, że na wyjątkowość i świeżość stać nie tylko nowicjuszy, przystępujących do tworzenia z umysłami wolnymi od zakorzenionych nawyków i ciężaru oczekiwań odbiorców. Przeciwnie, kształt tej propozycji bezpośrednio wynika z lat gromadzenia potężnej biblioteki odniesień i inspiracji oraz doskonalenia specyficznej praktyki twórczej. Jeżeli chodzi o rezultat tego procesu, osobiście nie mam wątpliwości, że mamy do czynienia z jednym z najważniejszych i najbardziej unikatowych albumów w muzyce elektronicznej ostatnich lat. Zupełnie bez hiperboli stwierdzam, że najbardziej wyraziste momenty Darklife stawiają wyzwanie percepcji muzyki jako takiej i trudno byłoby mi sobie wyobrazić, że czyjeś myślenie o muzyce pozostanie bez żadnej zmiany w kontakcie z tym albumem.

Wspomniana decentralizacja death’s dynamic shroud rozlewa się na wszystkie aspekty ich działalności. Na koncertach grupy występują tylko James Webster i Tech Honors, ponieważ Keith Rankin nie jest zainteresowany jeżdżeniem w trasy. Webster i Honors z kolei nie przepadają za wywiadami, dlatego moim rozmówcą był Keith Rankin, który opowiedział mi nieco o kulisach powstawania Darklife i źródłach wyjątkowej działalności death’s dynamic shroud. Keith znany jest także ze swojego solowego projektu Giant Claw oraz jako współwłaściciel wytwórni Orange Milk Records, specjalizującej się w abstrakcyjnej muzyce elektronicznej.

Jessica McComber: Jak pokrótce wytłumaczyłbyś komuś, kogo dopiero poznałeś, czym zajmuje się projekt death’s dynamic shroud?

Keith Rankin: Zacząłbym chyba od sprawdzenia, na ile ta osoba zaznajomiona jest z tradycją szeroko pojętej muzyki samplowanej. Jest kilka różnych punktów wejścia – dla niektórych może to być John Oswald, dla innych hip-hop, jeszcze inni z kolei słuchają vaporwave’u. My łączymy tę tradycję z szeroko pojętą muzyką elektroniczną, abstrakcyjną, także noise i popem. Próbujemy stworzyć coś na przecięciu tych wszystkich wpływów.

Wspomniałeś o vaporwave, który bez wątpienia jest ważnym punktem odniesienia także z punktu widzenia rozwoju Waszej twórczości. Czy uważasz, że death’s dynamic shroud nadal należy do tej sceny, czy pozostało już tylko luźne skojarzenie?

Gatunki są użytecznie głównie, gdy chodzi o rozmawianie o muzyce i kategoryzowanie jej. Ale jako artyści staramy się raczej nie myśleć zbyt wiele w tych kategoriach, pozostawiamy odbiorcom opisywanie tego, co tworzymy. Oczywiście mam świadomość, że jest pewna grupa fanów, która tak jak death’s dynamic shroud wywodzi się z nurtu vaporwave i stanowią oni rdzeń, który jest z nami od początku, ale ci ludzie tak czy inaczej są po prostu fanami muzyki jako takiej, którzy mocno angażują się w różne niszowe podgatunki o jednoznacznie internetowym rodowodzie. My też czujemy się bardziej związani z kilkoma spośród takich mikrogatunków niż jakąś jedną, konkretną sceną.

Na pewno z perspektywy takiego internetowego fana muzyki, do których i ja niewątpliwie się zaliczam, fascynujące jest słuchanie Waszej dyskografii i obserwowanie, jak Wasza muzyka rozwija się i komplikuje z albumu na album.

Wiesz, każdy z naszej trójki słucha czegoś trochę innego, więc łącznie wychodzi z tego naprawdę pokaźna sieć wpływów i inspiracji, która przekłada się na różnorodność materiału, który wydajemy.

Poza tym każdy z Was ma też solowe projekty muzyczne. A biorąc pod uwagę, że niektóre albumy death’s dynamic shroud to solowe wydawnictwa, zastanawia mnie, skąd na przykład Ty wiesz, że to, co akurat nagrałeś, to będzie death’s dynamic shroud, a nie na przykład Giant Claw?

Chodzi chyba tylko o pewnie nieuchwytne uczucie. Czasami po stworzeniu utworu po prostu wiem, że należy on do świata death’s dynamic shroud. Według mnie dosyć łatwo usłyszeć pewną fundamentalną różnicę w nastroju muzyki death’s dynamic shroud i na przykład Giant Claw. Co więcej, gdy nagrywamy w trójkę, zwykle jesteśmy w tym samym pomieszczeniu, czasami ktoś przynosi jakieś swoje szkice, ale bardzo szybko wchodzimy na podobną płaszczyznę, pewien rodzaj uczucia. W takich warunkach nie ma czasu na rozkładanie rzeczy na czynniki pierwsze, proces jest szybki i intuicyjny, polega on bardziej na pozwalaniu, by coś się wydarzyło i szło do przodu.

Czy poza tym intuicyjnym procesem Wasz projekt ma jakieś konceptualne zaplecze, coś, o czym rozmawiacie?

Na początku głównym motywem była wspomniana przeze mnie wcześniej tradycja muzyki samplowanej i próba przekonania się, jak daleko możemy ją posunąć. Od tego czasu stało się to może bardziej mgliste, ale zasadnicza idea wciąż gdzieś tam jest: fakt, że istnieje ogromna historia kultury nagranego dźwięku, do której mamy niewiarygodnie łatwy dostęp, i którą traktujemy jako tworzywo, z którego powstaje nowa sztuka.

W tym sensie można to pociągnąć aż do Marcela Duchampa i całej sztuki readymade.

Tak, zdecydowanie. Ostatnio dużo rozmawiam z ludźmi o kontrowersjach wokół sztuki tworzonej przez sztuczną inteligencję. Gdy słyszę głosy w rodzaju: „To nie jest prawdziwa sztuka”, „Sztuką jest to, co stworzysz od zera, własnymi rękami” myślę sobie: czy my przypadkiem nie rozstrzygnęliśmy tego jakieś sto lat temu? Trochę mnie dziwi, że teraz przechodzimy przez całą tę debatę od nowa.

Biorąc pod uwagę, że algorytmy AI są trenowane na istniejących już pracach, można zastanowić się, czy istnieje jakościowa różnica pomiędzy przepuszczeniem czegoś przez taki algorytm, a wrzuceniem sampla czyjejś muzyki w sekwencer albo jakiś efekt, tak, jak Wy to robicie.

Dla mnie sztuka opiera się przede wszystkim na intencji, by coś było sztuką.

A czy powiedziałbyś, że twórczość death’s dynamic shroud mówi coś o rzeczach takich jak stan współczesnego świata czy ludzkości, czy bardziej o Was jako trzech facetach robiących muzykę?

To chyba nie jest do końca rozłączne. Ktoś może tworzyć sztukę z intencją tylko taką, żeby coś zrobić, mając poza tym umysł tak pusty, jak tylko się da, a i tak powstanie coś z pewnym bagażem znaczeń, po prostu dlatego, że stworzyła to istota ludzka w konkretnym czasie i miejscu, w kontekście określonej historii i kultury. Bez względu na to, czy ktoś jest tego świadomy, czy nie, te wszystkie rzeczy w jakiś sposób przejawiają się w muzyce. Więc gdy my nagrywamy, może nie myślimy o tym zbyt wiele, ale zdecydowanie obecne są w tym zarówno nasze osobiste historie, jak i miejsca i kultura, z jakich się wywodzimy. Jeżeli chodzi bezpośrednio o mnie, ja dorastałem w Internecie, rzuciłem szkołę średnią i spędzałem cały swój czas na forach dyskusyjnych. Ciągłe przewijanie niekończącego się strumienia postów i obrazków to coś, co ukształtowało mnie w pewnym stopniu i pewnie przejawia się w mojej twórczości na jakimś nieświadomym poziomie.

Tak, ten moment nagłego zerwania, jak pomiędzy jednym a drugim, niepowiązanym tweetem często pojawia się w Waszej muzyce. Ale chyba najbardziej wyrazistym zabiegiem, jaki stosujecie, jest wytwarzanie wrażenia, że coś nie działa poprawnie, odzwierciedlanie dźwiękiem jakiegoś rodzaju awarii. Pierwszy odsłuch singla Neon Memories naprawdę skłonił mnie do sprawdzenia, czy przypadkiem nie jest coś nie tak z moim sprzętem, a naprawdę słucham mnóstwo muzyki, która ma brzmieć, jakby coś się zepsuło, i wydawało mi się, że znam już wszystkie sztuczki. Czy możesz powiedzieć coś więcej o tym, jaką rolę takie efekty odgrywają w muzyce death’s dynamic shroud i czemu tak chętnie po nie sięgacie?

Wydaje mi się, że tym, co tak wybiło Cię z rytmu w tym utworze było połączenie tak znajomej, popowej struktury z nagłymi zerwaniami i przeskakiwaniem, które niespodziewanie wyrzucają Cię ze znajomej przestrzeni. Gdyby ten kawałek zaczynał się od harsh noise, to by ustanowiło pewne oczekiwania i dalsze manipulacje nie robiłyby już takiego wrażenia. W naszym procesie twórczym często James odpowiada za większość zglitchowanych dźwięków, a ja za pauzy i ciszę, ale w obu tych obszarach chodzi nam o miejsca zerwania, które wprowadzają napięcie i skupiają uwagę nieraz dużo bardziej niż to, co jest pomiędzy nimi.

Neon Memories to także utwór, którego pierwsza wersja powstała aż 10 lat temu, jeszcze zanim Ty dołączyłeś do projektu. Skąd decyzja, by nagrać na nowo kompozycję sprzed dekady do nowego albumu?

Przed tym, jak spotkaliśmy się, by nagrywać Darklife, ustaliliśmy, że każdy powinien przynieść kilka szkiców czy pomysłów na utwory, żeby było od czego zacząć. Na tym etapie Tech doświadczył epizodu writer’s block, w wyniku którego wpadł na pomysł, żeby wziąć bardzo stare nagrania od każdego z nas i potraktować je niemalże jak źródło sampli i zobaczyć, co da się z nimi zrobić z perspektywy czasu. Neon Memories wywodzi się ze starego projektu Jamesa i Techa o nazwie Rebecca Peake, który polegał na tym, że przez rok nagrywali oni nową piosenkę każdego dnia. Jest to kompletnie niedorzeczny pomysł, ale poskutkował on całkiem pokaźną biblioteką utworów, spośród których niektóre są dosyć słabe, ale znalazło się tam kilka perełek, takich jak właśnie Neon Memories czy inny singiel z ostatniego albumu, Messe de E-102.

Darklife to bez wątpienia kulminacja Waszej dotychczasowej twórczości, pewnego rodzaju zwieńczenie bardzo długiej drogi. Wiem, że może jest jeszcze za wcześnie na takie pytanie, ale czy rozmawialiście już może, dokąd pójdziecie dalej po tak kompletnym i wyczerpującym dziele?

Tak, Darklife jest dziwacznym połączeniem wszystkich różnych rzeczy, które nas interesują. Gdy rozmawialiśmy o tym albumie, mieliśmy wrażenie, że takie coś chyba nie może brzmieć dobrze, ale koniec końców wydaje mi się, że wyszło całkiem nieźle. Jeżeli chodzi o to, gdzie pójdziemy dalej, nie rozmawialiśmy jeszcze o tym, ale Darklife to wcale nie jest ostatnia muzyka, jaką zrobiliśmy. Prowadzimy NUWRLD Mixtape Club, czyli płatną subskrypcję na Bandcampie, w ramach której co miesiąc jeden z nas wypuszcza nowy album. W obrębie tego projektu powstało już sporo muzyki po Darklife. Nawet moje albumy death’s dynamic shroud, które już jakiś czas temu zyskały pewien szerszy odbiór, takie jak Faith in Persona czy Transcendence Bot, powstały gdy większość materiału na Darklife była już nagrana. Znaczna część tego albumu powstała już jakiś czas temu, ale spędziliśmy sporo czasu na udoskonalaniu jego szczegółów. Przy tej ilości muzyki, jaką tworzymy, niekoniecznie ukazuje się ona w tej samej kolejności, w jakiej jest nagrywana i nieszczególnie myślimy o tym, co będziemy robić dalej, tylko po prostu ciągle robimy więcej muzyki.

A czy w tym procesie myślicie o oczekiwaniach słuchaczy? Wasz fanbase mocno się powiększył od ostatniego „głównego” albumu, Heavy Black Heart, a oczekiwanie wywołane stopniowo wydawanymi singlami było ogromne.

Nie jest to coś, o czym myślimy podczas samego nagrywania, ale zdecydowanie dokłada to sporo presji już po wszystkim, kiedy jesteśmy sami i myślimy sobie rzeczy w rodzaju: „ten człowiek z Discorda, którego kojarzę na pewno nie będzie tego lubił!”

I jak, jesteście zadowoleni z odbioru Darklife?

To oczekiwanie poprzedzające jego wydanie było nieco dłuższe, niż przeciętny cykl wydawniczy, co spowodowało wielki hype i antycypację. Samo rozładowanie tego napięcia było dobrym uczuciem, zwłaszcza, że towarzyszyły mu bardzo pozytywne reakcje. Później jednak pojawiają się takie fale zainteresowania w zakątkach sieci takich jak Rate Your Music, gdzie po grupie ludzi chwalących album zawsze pojawiają się tacy, którzy chcą się z nimi kłócić. Ostatecznie jednak wydaje mi się, że odbiór tego albumu jest dużo lepszy, niż się spodziewałem, zwłaszcza jak na album tak chaotyczny i przepełniony pomysłami. Byłem przygotowany na więcej krytyki i że będzie to po prostu za dużo dla większości osób. Okazało się jednak, że ludzie odkryli emocjonalny rdzeń tej płyty i co więcej, naprawdę im się on spodobał.

Co myślisz o tym, że ten pozytywny odbiór może przełożyć się na Waszą większą rozpoznawalność? Jest to coś, co Was interesuje, czy raczej stawiacie na węższą grupę bardzo zaangażowanych odbiorców, takich jak subskrybenci NUWRLD Mixtape Club?

Mi osobiście bardziej odpowiada mniejsza, ale bardziej zżyta społeczność. Rozmawiałem z wieloma twórcami, takimi jak na przykład zespół Machine Girl, który nagle stał się dosyć popularny w pewnych kręgach, a jego fanbase stał się dosyć… intensywny, jeśli wiesz, co mam na myśli. Im większe masz zasięgi, tym więcej spada na Ciebie nienawiści i trollingu. Jest naprawdę sporo okrutnych ludzi.

Pamiętam poruszenie wśród fanów hyperpopu, kiedy okazało się, że kontrowersyjny youtuber PewDiePie słucha na Spotify wszystkich najważniejszych wykonawców tego nurtu. Pojawiła się wtedy obawa, że na koncertach i w sieciowych przestrzeniach zaczną pojawiać się jego fani, którym na ogół dosyć daleko od progresywnego i queerowego charakteru tej sceny.

Wiem o czym mówisz, bo wyobraź sobie, że pewnego dnia nagle mocno skoczyły mi wyświetlenia na Spotify i okazało się, że PewDiePie wrzucił utwór Giant Claw do playlisty o nazwie sigma male grindset… Nie mam pojęcia, o co mu kurwa chodziło, jeszcze wybrał jeden z najbardziej cichych i spokojnych kawałków.

O rety, naprawdę współczuję.

Bycie bardziej publiczną postacią naprawdę może nie być fajne. Jeżeli nie ma się grubej skóry, to potrafi być naprawdę ciężkie. Ale to głównie moje zdanie, Tech z kolei wydaje się mieć większe predyspozycje do prowadzenia bardziej publicznego życia. A ja na pewno nie zamierzam nikogo ograniczać. Death’s dynamic shroud może wypłynąć na wody tak szerokie, jak tylko nam się uda. Niech się dzieje, co chce.

Z drugiej strony nie jesteście projektem, który tak bardzo opiera się na wizerunku, ładnej buźce skojarzonej z muzyką, co zdaniem na przykład Galen Tipton wciąż wydaje się nieodzowne dla mainstreamowego sukcesu.

Wiesz, jesteśmy facetami dobrze po trzydziestce, czas na ładne buźki już zdecydowanie dobiega końca. Z chociażby tego względu zamierzamy jeszcze bardziej iść w kierunku, w którym sama nasza muzyka reprezentuje nas publicznie bardziej niż jakikolwiek nasz wizerunek. I faktycznie jest tak, jak mówi Galen. Jeżeli chodzi o naprawdę popularnych artystów, praktycznie zawsze dochodzi do sytuacji, w których ich osobowość i wizerunek są co najmniej tak samo ważne, jak sama muzyka, jeżeli nie nawet bardziej w niektórych przypadkach.

Nie da się jednak ukryć, że muzyka death’s dynamic shroud ma jednoznaczne inklinacje w stronę popu. Jak podchodzicie do tworzenia popu, rezygnując z opierania się o wizerunek, co przecież jest integralną częścią jego tradycji? Waszą muzykę trudno skojarzyć nie tylko z jakąś twarzą, ale nawet z jednym, rozpoznawalnym wokalem.

Zdajemy sobie sprawę, że może być to bariera na drodze do osiągnięcia większej popularności. Nie mamy złudzeń, że jeżeli jednak ją zdobędziemy, będzie to odbywało się w jakiś nietradycyjny sposób. Wspomniana przeze mnie grupa Machine Girl jest dobrym przykładem czegoś takiego. Z tego co wiem, nigdy nie mieli oni większej obecności w mediach, ale spędzili mnóstwo czasu w trasie, dzięki czemu zdobyli pokaźny i bardzo zaangażowany fanbase. Zdobycie większej publiki jest możliwe, istnieje więcej niż jeden sposób na to. Poza tym to nie jest tak, że zupełnie nie mamy wizerunku – mamy swój styl wizualny, który pełni rolę wizerunku, tylko po prostu nie zawiera on naszych twarzy.

No właśnie, w jaki sposób myślicie o relacji Waszej muzyki do towarzyszących im wizualizacji? W jaki sposób dzielicie się zadaniami, jeżeli chodzi o oprawę wizualną wydawnictw death’s dynamic shroud?

Jeżeli chodzi o okładki albumów, najczęściej zajmuję się tym ja z Jamesem. James przeważnie wpada na jakiś pomysł i tworzy render w 3D, do którego ja dokładam różne efekty lub odtwarzam własnymi metodami jego elementy. Dla albumów wydawanych w ramach NUWRLD Mixtape Club okładkę zwykle tworzy ten, który nagrał album. Teledyski natomiast to domena Jamesa. Wszyscy uwielbiamy filmy animowane z serii Mind’s Eye składające się z wczesnej grafiki komputerowej z lat 90. Ta idea tworzenia wirtualnych światów jest nam bardzo bliska i mocno zakorzeniona w naszej wrażliwości. James mówił też o momencie, w którym grając w grę komputerową masz chęć przekonać się, co jest poza wyznaczonymi granicami mapy, w miejscach, w których nie powinno Cię być według twórców gry. To poczucie tajemnicy i dziwnego pociągu do takich miejsc to zdecydowanie coś, co stale eksplorujemy w naszych teledyskach.

A jeżeli chodzi o samo tworzenie muzyki, jak wygląda Wasz podział pracy, gdy tworzycie razem? Wspomniałeś o tym, jak James odpowiada za zglitchowane dźwięki, a Ty za ciszę – czy te role są sztywno ustalone w Waszym procesie twórczym?

Gdy jesteśmy w trójkę, najczęściej jedna osoba siedzi przy komputerze, a pozostała dwójka stoi nad nią i patrzy, po czym wymieniamy się i tak w kółko. Ten, który jest przy komputerze eksploruje jakiś pomysł aż do momentu, w którym dochodzi do ściany, po czym ustępuje miejsca następnej osobie, która obserwując jego pracę, miała szansę wpaść na jakiś ciąg dalszy i wyczekiwać momentu, by móc wprowadzić go w życie. Obserwowanie, jak ktoś inny tworzy muzykę jest bardzo inspirujące, a pomysły powstają niezwykle szybko tą metodą, często dużo szybciej, niż przy samotnym produkowaniu.

Nie kłócicie się nigdy o to, dokąd dalej powinien pójść dany utwór, gdy pracujecie w taki sposób?

Podczas samego nagrywania staramy się nie sprzeczać zbyt wiele, by nie zaburzać rytmu pracy. Różnice zdań pojawiają się później, gdy słuchamy tego, co nagraliśmy danego dnia i próbujemy ustalić, co powinno zostać zmienione albo rozwinięte w jakimś kierunku. A najbardziej burzliwe dyskusje miały miejsce gdy wybieraliśmy, które utwory powinny znaleźć się na Darklife. Zebraliśmy sporo materiału, a każdy z nas miał trochę inną wizję tego, jak powinien wyglądać efekt końcowy. Pojawiła się mocno skondensowana, bardziej popowa, czterdziestominutowa wersja albumu, ale była też wersja, która ma półtorej godziny i rozchodzi się na wszystkie strony. Przez długi czas przemieszczaliśmy się między tymi skrajnościami. Do tego niektórzy z nas mocno przywiązali się do konkretnych utworów, z których bardzo nie chcieli rezygnować.

To chyba moment, w którym do Waszego abstrakcyjnego i nieopartego na osobowościach twórców projektu zaczyna wkraczać kwestia ego, prawda?

Tak, tego osobistego przywiązania nie da się uniknąć. Ale to wychodzi na dobre, bo jeżeli zaangażuję się bardziej w jakiś utwór, to przecież nie chcę, żeby stał się on najsłabszym momentem albumu, więc spędzę jeszcze więcej czasu na udoskonalaniu go.

Czy na współczesnej scenie dostrzegasz jakichś wykonawców, z którymi czujesz szczególne powiązanie względem podobieństwa metody albo brzmienia do death’s dynamic shroud?

Na pewno mam wielu przyjaciół w świecie muzyki. Taką osobą jest przede wszystkim Galen Tipton, jesteśmy blisko i spędzamy razem sporo czasu. Sporo też wymieniam pomysłów czy rekomendacji pluginów z ludźmi z mojej wytwórni, Orange Milk Records. Najczęściej są to osoby, z którymi dzielę podobną wrażliwość i podejście do muzyki czy sztuki w ogóle. Wydaje mi się, też, że do podobnej sfery co death’s dynamic shroud należy też na przykład Holly Herndon, a nawet 100 gecs czy SOPHIE. Jest tego naprawdę sporo, wymiana idei trwa cały czas i cieszę się, że death’s dynamic shroud jest jakąś małą częścią tej konwersacji. A Tobie przychodzi do głowy ktoś, kto robi coś szczególnie podobnego do nas?

Zdecydowanie Amnesia Scanner. Podobnie jak Wy, oni też mocno stawiają na wywołanie wrażenia jakiejś wyrazistej, ale niekoniecznie „ludzkiej” obecności, w której wyróżnikiem jest samo brzmienie, a nie określony głos czy postać.

Ogólnie wytwórnia PAN, w której wydaje Amnesia Scanner ma mnóstwo świetnych wykonawców. Jeżeli chodzi o wytwórnie, podobny do naszego etos ma też wielu twórców z labelu Hausu Mountain, w którym też mam kilkoro znajomych.

A czy wyobrażasz sobie, żeby do współpracy pod szyldem death’s dynamic shroud zaprosić kogoś jeszcze? Kto mógłby to być?

Mogę zdradzić, że na moim następnym albumie dla NUWRLD Mixtape Club pojawi się Holly Waxwing, co będzie pierwszym featuringiem w historii death’s dynamic shroud. Jestem też otwarty na dalsze współprace, szczególnie z gościnnymi wokalistami dla większego urozmaicenia.

W takim razie nie mogę się doczekać! Mam jeszcze jedno pytanie, a w zasadzie prośbę: wytłumacz proszę polskim czytelnikom, dlaczego powinni dołączyć do NUWRLD Mixtape Club na Bandcampie?

  1. Jeżeli należysz do ludzi, którzy są chronicznie online albo po prostu samotni, zyskasz dostęp do bardzo prężnej społeczności na Discordzie, gdzie można spędzać dużo czasu.
  2. Co miesiąc wychodzi nowy album dla subskrybentów. Nazywamy je mixtape’ami, ale wkładamy w nie naprawdę sporo pracy i są to dopracowane i kompletne dzieła.
  3. Utrzymujemy się z tych subskrypcji, więc jeżeli ktoś woli, żebym robił dalej muzykę zamiast wrócić do pracy na etacie, to powinien dołączyć do Clubu.

 

https://deathsdynamicshroud.bandcamp.com/

https://www.100percentelectronica.com/

 







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy